Armia i Służby
Zdrajcy Ukrainy. Z SBU przeszli do rosyjskiego FSB
Dwóch funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) w 2014 r. uciekło do Rosji i zasiliło szeregi rosyjskie FSB. Zostali hakerami jednej z popularnych grup hakerskich kontrolowanych przez specsłużby Putina. Atakowali m.in. rząd w Kijowie.
Ukraińskie służby i organy ściągania zebrały dowody w sprawie „dwóch zdrajców, którzy pomogli Rosji na wojnie". Mowa o funkcjonariuszach SBU z Krymu. Mężczyźni w 2014 r. (aneksja Krymu) uciekli z kraju i wstąpili do FSB.
Czytaj też
Grupa cyberszpiegowska
W rosyjskich służbach pełnili rolę hakerów pracujących dla gangu Armageddon. To ugrupowanie, które prowadzi regularne działania wymierzone w Ukrainę. Na naszych łamach wielokrotnie opisywaliśmy jego kampanie (np. Ukraina ostrzega przed nowym cyberatakiem. Stoją za nim znani hakerzy powiązani z FSB).
Armageddon po raz pierwszy wykryto w 2013 r. i powiązano z FSB. Hakerzy specjalizują się w cyberszpiegostwie.
Czytaj też
Ataki na ukraiński rząd
Jak podaje SBU, od stycznia 2020 r. do 10 marca 2021 r. zdrajcy przeprowadzili „serię szeroko zakrojonych cyberataków na struktury rządowe Ukrainy".
„W trakcie jednego z ataków FSB próbowało uzyskać dostęp do tajnych danych najwyższego szczebla władzy" – podkreśla SBU. Szybka reakcja pozwoliła skutecznie zneutralizować wrogą operację, dzięki czemu rosyjskie służby nie przeniknęły do rządowych sieci Ukrainy.
Czytaj też
Niepodważalne dowody
Skąd wiadomo, że zdrajcy brali udział w kampaniach Armageddonu? Służby naszego wschodniego sąsiada wskazują, że w 2021 r. przeprowadzono „bezprecedensowe działania i zidentyfikowano sprawców po imieniu". Przejęto ich rozmowy oraz uzyskano inne niepodważalne dowody, które nie mogą zostać ujawnione. SBU zaznacza jedynie, że pozyskane informacje potwierdzają udział zdrajców w atakach na Ukrainę.
Sprawcom grozi do 15 lat więzienia.
Adam S.
Ukraińcy jeszcze będą żałować tej swojej miękkości, tej polityki "cywilizowanego" traktowania rosjan. 10 lat za naprowadzanie rosyjskiej artylerii. "do" 15 lat za zdradę funkcjonariuszy, którzy przysięgali bronić Ukrainy, 12 lat za szpiegostwo. Za zbrodnie w których giną dziesiątki cywilów powinna być czapa. Bo wyjdą po kilku latach i zrobią jeszcze raz to samo. Ja wiem, że Ukraińcy bardzo chcą pokazać jacy są cywilizowani i jak bardzo różnią się od rosjan, ale zło nie ukarane powraca.
zlisiecki
To prawda, 10, czy 12 lat bezpłatnych wakacji od zewnętrznego świata z dobrym pożywieniem i telewizją w celi to żadna kara. Nawet rzekomy zabójca Popiełuszki wziął ją bez kłopoty na klatę. Po wyjściu można znaleźć bez problemy dobre zatrudnienie np. w wydawnictwie NIE, opieka zleceniodawców nie ustaje. Raczej jestem przeciwny karze śmierci, lecz dobrym rozwiązaniem byłby dawny pręgierz. Dziś byłaby to cela z szybą, do której może podchodzić każdy, oglądać gębę sprawcy, pokazywać go swoim dzieciom, ubliżać mu. W dawnej Polsce stosowano też szczególną karę wobec szlachcica, którego przyłapano na kłamstwie. Musiał wejść publicznie pod stół i odszczekać. Woleli oddać majątki niż wejść pod ten stół, bo wiedzieli, że wyjdą z złamanym poczuciem własnej wartości do końca życia, że dzieci będą się z niego śmiały. Kary psychologiczne mogą być bardziej humanitarne niż czysto fizyczne i bardziej odstraszać.
Prezes Polski
Chciałbym zauważyć, że dla Ukrainy co ludzie to zdrajcy, ale dla Rosji bohaterowie. Zdrajcami dla Niemiec byli powstańcy śląscy, dla nas bohaterami.