Reklama

Polityka i prawo

Chińska cenzura ma nowe zajęcie. Dba, aby wierzono w propagandę Putina o wojnie w Ukrainie

Autor. Markus Winkler / Unsplash

Rosja przegrywa wojnę informacyjną, towarzyszącą inwazji zbrojnej na Ukrainę właściwie wszędzie - największe światowe platformy społecznościowe takie jak Facebook, Twitter i TikTok blokują rosyjską propagandę i kanały kontrolowanych przez Kreml mediów. Jest jednak jeden kraj, w którym Putin odnosi sukcesy, a Rosja pozostaje „strażnikiem sprawiedliwości”. To Chiny.

Reklama

Za Wielkim Chińskim Firewallem rosyjska narracja na temat wojny Putina z Ukrainą szerzy się bez ograniczeń. Komentujący "specjalną operację wojskową" eksperci Kremla zapraszani są do chińskich mediów państwowych, które chętnie korzystają również z materiałów publikowanych przez swoje odpowiedniki z Rosji - takie jak RT czy Sputnik.

Reklama

Chiny - cichy sojusznik Putina

W ChRL, gdzie z internetu korzysta ponad 1,4 mld osób nie działają zachodnie media, jak i platformy społecznościowe. Pekin od dawna blokuje dostęp do Facebooka, Twittera, a także należącego do Google'a serwisu YouTube, czy wolnej encyklopedii Wikipedia. Działanie tych usług zastępują ich lokalne wersje - odpowiedniki takie, jak WeChat czy Weibo, które przybrały charakter multiplatform, łączących w sobie charakter rozrywkowy, informacyjny i usługowy (np. obsługa płatności).

Reklama

Choć Chiny nie poparły inwazji Putina na Ukrainę na arenie międzynarodowej w sposób jasny i jednoznaczny; i wciąż wstrzymują się od użycia słów "wojna" oraz "inwazja", zaglądając do chińskich mediów społecznościowych i komentarzy publikowanych w mediach Państwa Środka nie ma już wątpliwości względem ich stosunku do działań Rosji.

"Monopol informacyjny Zachodu"

Jak podaje dziennik "New York Times", rosyjski kanał propagandowy RT (dawniej Russia Today) był przez chińskie media cytowany średnio 2,5 tys. razy w tygodniu tylko 2021 roku. Przez wiele ostatnich lat - jak czytamy w materiale amerykańskiego dziennika - chińscy eksperci rynku medialnego pożądliwie spoglądali na sukcesy narracyjne RT w szerzeniu propagandy Kremla i traktowali to medium jako wzór, z którego powinny czerpać również chińskie media państwowe.

Czytaj też

Dla Chin rosyjskie media to podmioty, które przełamują "monopol informacyjny Zachodu" - a jeden z akademików napisał pracę naukową o tym, jak RT relacjonowało aneksję Krymu w 2014 roku, argumentując, że siłą rosyjskiego reportażu było dokładne planowanie strategii relacjonowania wydarzeń, co nie pozostało bez wpływu na wiarygodność przekazu i zdolność aktywnego kształtowania agendy.

Blokada rosyjskich outletów w Europie, rozkwit w Chinach

Rosyjskie kanały RT i Sputnik (wraz ze wszystkimi ich krajowymi oddziałami) zostały w ubiegłą środę zablokowane w Europie i zdjęte z mediów społecznościowych.

Jednak w Państwie Środka media te doskonale sobie radzą, a ich zadanie ułatwia dodatkowo cenzura kasująca z internetu wszystkie proukraińskie treści.

Przekłada się to zatem na sytuację, w której przeciętny odbiorca chińskich mediów nie ma dostępu do żadnych innych treści poza dezinformacją Kremla na sterydach w postaci cenzury Pekinu.

Czego Chińczycy dowiadują się z mediów?

Rosyjskie działania militarne na Ukrainie są antyzachodnie i antyfaszystowskie. Chodzi o denazyfikację Ukrainy, a także powstrzymanie dalszej ekspansji NATO na Wschód. Ukraińcy to nacjonaliści i naziści, tacy sami jak członkowie Batalionu Azowa. To oś, wokół której zbudowany jest przekaz, z jakim na co dzień stykają się użytkownicy chińskiego internetu i mediów.

Czytaj też

Nie dowiemy się stamtąd o przemówieniach prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i jego sukcesach w walce o serca i przychylność innych krajów. Nie dowiemy się również o protestach antywojennych w Rosji, które przybierają na sile, ani o tym, że Rosja w praktyce stała się pariasem narodów. Spotkamy się za to z ogromem prorosyjskiej propagandy, przedstawiającej Putina niemalże jako nowego Mesjasza.

Działania Rosji na Ukrainie mają bowiem jeden cel - uwolnić świat od faszyzmu i wszelkich jego przejawów. Głośnym echem odbiła się więc zapowiedź rosyjskiego ministra obrony, który powiedział, że to właśnie w Rosji zostanie zorganizowana pierwsza międzynarodowa konferencja antyfaszystowska.

200 milionów odsłon rosyjskich bzdur

Rosyjskie materiały propagandowe przedstawiające tortury pojmanych przez Ukraińców żołnierzy, biorących udział w inwazji zadekretowanej przez Putina to jeden z tematów, które cieszą się największą popularnością w kanałach państwowych mediów ChRL w mediach społecznościowych. Przez hasztagi stworzone z redakcją gazety "People's Daily" przez Komunistyczną Partię Chin i kanał oficjalnej chińskiej telewizji, dotarło do nich już ponad 200 mln odbiorców.

Serwis Sputnik, który w sieci Weibo ma ponad 11,6 mln obserwatorów, codziennie od początku wojny publikuje ponad 100 postów na dobę. "Przestępca Zełenski", "imperium kłamstw", "fake news" i "naziści" to tylko niektóre ze słów kluczy, które pojawiają się w jego przekazie.

Czytaj też

Jego skuteczność jest ogromna, bo Weibo cenzuruje proukraińskie treści, a te wspierające inwazję Rosji - pozostawia w spokoju.

Chiny blokują posty wzywające do wojny

Jednak chińska cenzura w jednej kwestii działa w sposób, który może nas wszystkich dziwić - Pekin systematycznie blokuje posty, zachęcające do działań zbrojnych i wojny.

"Wspieram walkę! Ameryka i Tajwan posunęły się za daleko" - to jeden z wpisów na Weibo, które zostały "zdjęte".

Według magazynu "Wired", obecnie chińska cenzura dostaje od rządu w Pekinie codziennie nowe wytyczne. Nic dziwnego - ostatecznie zarówno w światowej dyplomacji, jak i w wojnie informacyjnej, niepisany sojusz Rosji i Chin od aktywnej współpracy dzieli jedynie cienka czerwona linia, a jej przekroczenie nie pozwoli zbudować przewagi żadnemu z tych państw.

Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

Reklama
Reklama