Social media
Pierwsza wojna na TikToku. Dezinformacja i morze emocji
Instrukcje obsługi porzuconego lub zdobytego rosyjskiego sprzętu wojskowego, migawki z życia w atakowanych przez Rosję miastach, kadry uchodźców wojennych z drogi na Zachód - to tylko niektóre treści, jakie w ostatnim czasie pojawiają się na TikToku. Niestety, jest tam też kremlowska propaganda.
TikTok należący do chińskiej firmy ByteDance to platforma, która demograficznie skupia dziś najmłodszych użytkowników mediów społecznościowych.
Po tym, jak w ubiegły czwartek rozpoczęła się zbrojna inwazja na Ukrainę, jej nastoletni użytkownicy z całego świata mogą zobaczyć niemalże w czasie rzeczywistym wybuchy, ostrzał ukraińskich miast i brutalne sceny wojenne, niekiedy przedstawiające bez żadnej cenzury śmierć, cierpienie i okrucieństwo.
Influencerzy w zmienionych rolach
Ukraińscy influencerzy, nadając ze schronów, w które tymczasowo zamieniły się korytarze metra, przekazywali swoim obserwującym na bieżąco, co się z nimi dzieje i zaczęli zachęcać do wpłat na rzecz wsparcia obrony Ukrainy przed rosyjską agresją.
Na platformie zaczęły pojawiać się również nagrania instruujące np. jak obsłużyć porzucony rosyjski sprzęt bojowy, czy też filmy pokazujące, jak zrobić skuteczny koktajl Mołotowa i rzucać nim tak, by nie zranić własnej ręki.
TikTok nagle stał się medium informacyjnym.
Czytaj też
To znaczna różnica w stosunku do obrazów, do których TikTok przyzwyczaił swoich użytkowników w przeszłości - aplikacja była miejscem, w którym przeważnie znajdowały się materiały o charakterze lifestyle'owym.
Rosyjska dezinformacja, rosyjska cenzura
Właśnie tego - nagłego rozszerzenia propagacji brutalnych treści na platformie - jako argumentu dla ocenzurowania TikToka użył w poniedziałek rosyjski regulator mediów, internetu i telekomunikacji Roskomnadzor. W piśmie, które przesłał TikTokowi, urząd wezwał firmę do zaniechania rekomendacji treści o tematyce militarnej przez algorytm, dodając, że wiele z nich jest "antyrosyjskich". Pisaliśmy o tym w naszym serwisie tutaj .
Nic dziwnego - wielozasięgowi ukraińscy influencerzy, niekiedy mający po 2 mln obserwujących, wykorzystują aktywnie TikToka po to, by komunikować się nie tylko ze swoimi rodakami, ale i z Rosjanami, pokazując im, jak naprawdę wygląda "operacja specjalna" prowadzona przez prezydenta Władimira Putina i wskazując, że jest to okrutna, zbrojna inwazja na Ukrainę.
Czytaj też
Rosja jednak nie próżnuje i również wykorzystuje TikToka do swoich celów. Cytowani przez agencję Reutera badacze zajmujący się dezinformacją wskazują, że platforma niestety jest skutecznie wykorzystywana do działań propagandowych Kremla. Natomiast autentyczne, opisane wcześniej nagrania mieszają się z tymi, które rozsiewają rosyjskie trolle razem z fałszywym przekazem na temat tego, co dzieje się na Ukrainie, ale też na granicy ukraińsko-polskiej, gdzie od czwartku napływa wielu uchodźców. Obok TikToka do podobnych działań wykorzystywane są również aplikacje koncernu Meta - Instagram, ale też główny portal społecznościowy Facebook, jak i platforma Twittera oraz serwis YouTube.
Jak Rosja dezinformuje na TikToku?
Wykorzystując m.in. nagrania z konfliktu izraelsko-palestyńskiego i działań militarnych w Strefie Gazy, obrazy generowane w grze komputerowej - symulatorze wojskowym Arma 3, a także stare zdjęcia z ćwiczeń wojskowych. Wszystkie one mają budować rosyjskie morale i rzekomo przedstawiać działania wojsk Putina na Ukrainie.
Rzecznik TikToka informuje, że platforma przygląda się sytuacji i aktywnie monitoruje treści w poszukiwaniu dezinformujących materiałów. Według spółki, w tym celu zacieśniono współpracę z zewnętrznymi organizacjami fact-checkingowymi, które mają dodatkowo wspomagać działanie algorytmów moderacji.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.