Reklama

Social media

Fake newsy i dezinformacja wykorzystują nasz brak kompetencji i złudzenia poznawcze

Autor. Marco Verch/ccnull.de/CC-BY 2.0

Fake newsy i dezinformacja wykorzystują nasz brak kompetencji i złudzenia poznawcze – takie wnioski płyną z wykładów prof. Jacka Pyżalskiego i prof. UW Marcina Napiórkowskiego, którzy wystąpili podczas wtorkowego Kongresu OSE.

Reklama

Prof. Jacek Pyżalski z Wydziału Studiów Edukacyjnych UAM mówił o tym, że prawda i nieprawda w internecie to dużo więcej niż to, co kryje się pod potocznie rozumianym terminem fake news. Również, do rozpoznania tego, co prawdą jest, a co nie, trzeba mieć znacznie więcej kompetencji niż jedynie umiejętność rozróżnienia tego, co prawdziwe, od tego co fałszywe – stwierdził.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Jak wskazał, powołując się na badania D. Boyd z 2007 roku, materiały online cechują trwałość, możliwość wyszukiwania, kopiowalność, ale i obecność tzw. niewidzialnej publiczności. Właściwości materiałów publikowanych w internecie ułatwiają zarówno rozpowszechnianie nieprawdy online, jak i walkę z nią.

Różne rodzaje nieprawdy

Pyżalski wskazał, że jeśli chodzi o fake newsy, to dotyczą one nie tylko kwestii naukowych, ale i dziedzin takich jak polityka i demokracja oraz wiadomości istotne dla zdrowia fizycznego i psychicznego, co może prowadzić do podejmowania decyzji bogatych w konsekwencje – niekiedy bardzo poważne – w tych obszarach.

Czytaj też

Zdaniem profesora, należy podkreślić, że w internecie istnieją nie tylko fake newsy, które przypominają zwykłe wiadomości. Oprócz tego nieprawdą są również dezinformacja (zawsze celowa), fałszywe informacje (niekoniecznie celowe), ale także informacje stronnicze lub superstronnicze czy dziennikarstwo tzw. żółte (tabloidowe). Problemem dodatkowym jest dziś rozmydlenie tego, kto jest a kto nie jest dziennikarzem oraz wykorzystywanie reputacji mediów do legitymizowania publikacji o nieokreślonej prawdziwości.

Z drugiej strony, jak podkreślił prof. Pyżalski, problemy związane z obecnością nieprawdy online rodzą pytania o to, czy w przestrzeni sieci pozostało jeszcze miejsce dla żartów i prowokacji w popkulturze, czego przykładem mogą być tzw. pranki, mające zwrócić uwagę na problem bezgranicznej ufności względem autorytetu.

Emocje i głębia poznawcza

Prof. UW Marcin Napiórkowski podczas swojego wykładu zwrócił uwagę, że problem, który najczęściej pojawia się w kontekście fake newsów, dezinformacji i innych rodzajów nieprawdy w internecie, to iluzja głębi poznawczej, nakazująca odbiorcom łatwą wiarę w odbierane, nieprawdziwe treści.

Czytaj też

Inną kwestią, równie zasadniczą, są emocje, które te treści mają wzbudzać – redagowane emocjonalnym językiem przekazy oddziałują na odbiorców łatwiej.

Napiórkowski zwrócił uwagę na problem propagandy rosyjskiej, aktywnej m.in. podczas pandemii COVID-19. Jak wskazał, głównym celem nie było zaniżenie wyników programu szczepień, ale podgrzanie emocjonalne debaty publicznej. Sytuacja polaryzacji i „świętej wojny" to sytuacja, w której jesteśmy najbardziej podatni na manipulację – zaznaczył.

Wojna o to, by nie dać się polaryzacji, została jego zdaniem przez Polskę przegrana.

Ten sam schemat widoczny był w działaniach Federacji Rosyjskiej w sferze informacyjnej po wybuchu wojny w Ukrainie – zwrócił uwagę prof. Napiórkowski.

Czytaj też

Jeszcze bardziej radykalnym działaniem jest budowanie plemienności, które ma miejsce w większości krajów świata. Ludzi mających inne opinie postrzegamy jako innych, gorszych, należących do innego plemienia – w ten sposób polaryzacja wykorzystuje bardzo stare mechanizmy do podgrzewania debaty i osłabiania naszych mechanizmów poznawczych.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama