Sabotaż na polskiej kolei: sprzeczne komunikaty, przecieki, chaos. Poważne błędy władzy [ANALIZA]
Autor. Kancelaria Premiera/CC BY-NC-ND 3.0 PL
Reakcja komunikacyjna państwa polskiego na sabotaż przeprowadzony w nocy z 15 na 16 listopada 2025 r. na kolei ujawniła głębokie i strukturalne słabości w zakresie komunikacji strategicznej. Mają one charakter powtarzalny i nie są wypadkiem jednostkowym. Chaos informacyjny, sprzeczne komunikaty, brak centralnej koordynacji i przedwczesne ujawnianie niezweryfikowanych danych doprowadziły do utraty kontroli nad narracją publiczną — i to pomimo tego, że społeczeństwo od początku było skłonne zaakceptować tezę o rosyjskiej inspiracji ataku.
Sprzeczne komunikaty w pierwszych godzinach kryzysu
Pierwsze reakcje polskich instytucji na wydarzenia na kolei nie tworzyły spójnej narracji. Rzeczniczka MSWiA mówiła o „braku podstaw, by mówić o celowym działaniu”, podczas gdy wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski niemal równocześnie wskazywał, że „może to być sabotaż”. Wymieniał jednak dwie inne, skrajnie odmienne możliwości: kradzież elementów torowiska lub „challenge”, czyli potencjalny akt młodzieżowej zabawy.
Taka niespójność i prezentowanie alternatyw wzajemnie się wykluczających sprawiły, że komunikat o możliwości sabotażu stracił jasność, a państwo już na starcie sprawiało wrażenie, jakby samo nie rozumiało, z czym ma do czynienia.
Następnego dnia premier Donald Tusk nazwał zdarzenie „bezprecedensowym aktem sabotażu”. Choć był to pierwszy sygnał, pojawił się on po dwóch dobach chaosu informacyjnego, co osłabiło jego odbiór i nie pozwoliło odzyskać narracyjnej przewagi.
Czytaj też
Przedwczesne ujawnianie danych operacyjnych
Do chaosu przyczyniło się także ujawnianie szczegółów śledztwa na zbyt wczesnym etapie. Jest to sprzeczne z fundamentalną zasadą komunikacji kryzysowej: przekazywać wyłącznie informacje potwierdzone, minimalnie konieczne i bezpieczne operacyjnie.
Tymczasem polskie władze w praktyce przekazały materiały, które mogły wpłynąć na zachowanie sprawców oraz narazić państwo na korekty własnych komunikatów.
Przecieki „ściśle tajnych” danych do mediów
Skalę problemu pogłębiły niekontrolowane przecieki z postępowania objętego klauzulą „ściśle tajne”. Media ujawniły szczegóły kluczowe dla śledztwa, m.in. informację o zabezpieczeniu karty SIM i odcisku palca jednego ze sprawców.
Ważne są potencjalne skutki operacyjne:
- sprawcy poznają metody identyfikacji wykorzystywane przez polskie służby i mogą natychmiast zmodyfikować modus operandi,
- wiedza operacyjna państwa trafia de facto do struktur przeciwnika.
Przecieki wskazują również na nieszczelność systemu i brak dyscypliny informacyjnej w służbach oraz prokuraturze. Dane na najwyższym poziomie tajności nie powinny w żadnych okolicznościach w tego typu sytuacjach, bez uzasadnionego powodu, przedostawać się do obiegu medialnego.
Czytaj też
Sprzeczne informacje między rządem a mediami — przypadek „czterech kolejnych podejrzanych”
Sytuację dodatkowo skomplikowały doniesienia medialne, które — w przeciwieństwie do komunikatów rządowych — przedstawiają znacznie bardziej rozbudowany obraz wydarzeń.
Jak podały m.in. Onet, Business Insider oraz Fakt, poza dwoma głównymi sprawcami wskazanymi przez premiera, polskie służby miały zidentyfikować czterech kolejnych mężczyzn, również obywateli Ukrainy, którzy nadal przebywają na terenie Polski. Mieli oni pełnić rolę współpracowników w tej samej operacji dywersyjnej.
Media informowały, że służby znają ich personalia i miejsca pobytu, co pozostawało w wyraźnej sprzeczności z oficjalnymi komunikatami rządu. Brak jasnego stanowiska władz, a także różnica między przekazem oficjalnym a medialnym, pogłębiły chaos informacyjny i podważyły zaufanie społeczne, tworząc przestrzeń dla spekulacji i dezinformacji.
Utrata kontroli nad narracją i podatność na dezinformację
W wyniku niespójności przekazów powstała przestrzeń informacyjna, którą natychmiast wypełniła dezinformacja oraz spekulacje. Analiza sieci (źródło: @Polityka_wSieci), obejmująca ok. 38 mln odbiorców, wykazała, że:
- 62% komentarzy podważało oficjalną wersję,
- 38% ją wspierało,
- 54% opowiadało się za twardymi działaniami wobec Rosji.
Zjawisko to wskazuje, że społeczeństwo nie odrzucało tezy o rosyjskim sprawstwie, lecz niewiarygodną, niespójną komunikację państwa. To sytuacja szczególnie niebezpieczna, ponieważ przeciwnik informacyjny nie musi tworzyć własnej narracji — wystarczy, że eksploatuje błędy komunikacyjne polskich instytucji.
Czytaj też
To nie pierwszy taki kryzys — powtarzalny brak profesjonalizmu
Sabotaż na kolei nie był pierwszym przypadkiem, w którym polskie instytucje wykazały się brakiem profesjonalizmu w komunikacji strategicznej. Analogiczne błędy wystąpiły podczas incydentu z rosyjskimi dronami 10 września 2025 r. w Wyrykach-Woli.
Wówczas także publikowano opóźnione i zmieniające się komunikaty, a różne instytucje przekazywały sprzeczne wersje zdarzeń. Polska delegacja w ONZ przedstawiła informację, która nie była jeszcze w pełni potwierdzona, co naraziło państwo na ryzyko oskarżeń o manipulację.
Powtarzalność tych błędów wskazuje na systemowy brak profesjonalizmu — brak procedur, brak struktur i brak wyszkolenia, które w innych krajach NATO stanowią fundament skutecznej komunikacji kryzysowej.
Brak centralnego ośrodka komunikacji i niedostateczna wymiana informacji
Całość problemu pogłębia fakt, że w Polsce nadal nie istnieje jednolite centrum komunikacji kryzysowej („single point of truth”).
W sytuacji sabotażu wypowiadali się równolegle: premier, MSWiA, wicepremier, MSZ, rzecznicy służb, Straż Graniczna i PKP PLK. Brak koordynacji prowadził do sytuacji, w której opinia publiczna otrzymywała sprzeczne komunikaty w kilkunastominutowych odstępach.
Jednocześnie okazało się, że w polskich bazach brakowało zdjęcia osoby wcześniej skazanej za dywersję na Ukrainie, która mogła być jednym ze sprawców. To dowód nie tylko na słabość działań operacyjnych, ale również na brak integracji systemów informacyjnych służb, co bezpośrednio przekłada się na niespójność komunikacji zewnętrznej.
Sabotaż na kolei w listopadzie 2025 r. oraz incydent z dronami w Rykach ujawniają tę samą, głęboko zakorzenioną słabość: brak profesjonalizmu, brak procedur, brak koordynacji i brak kultury strategicznej komunikacji w państwie.
Konsekwencje są poważne:
- utrata kontroli nad narracją w kluczowych pierwszych godzinach kryzysu,
- zwiększona podatność na dezinformację,
- osłabienie zaufania społecznego,
- ryzyko eskalacji chaosu informacyjnego w przyszłych kryzysach.
Aby przeciwdziałać tym zagrożeniom, konieczne jest pilne stworzenie centralnego centrum komunikacji kryzysowej, wdrożenie ujednoliconych procedur informacyjnych, zbudowanie systemu szybkiej wymiany danych między służbami oraz powołanie stałego, całodobowego zespołu ekspertów odpowiedzialnych za koordynację komunikacji strategicznej państwa, działającego 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu.




Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Cyfrowy Senior. Jak walczy się z oszustami?