Prywatność
Seria dziwnych zdarzeń. Czy Kreml widzi zawartość czatów na Telegramie?

Autor. Lana Codes / Unsplash
Telegram to aplikacja do szyfrowanej komunikacji, która bardzo długo uchodziła za bezpieczne narzędzie komunikacji nie tylko wśród zaatakowanych przez Rosję Ukraińców, ale i sprzeciwiających się polityce Putina obywateli tego kraju. Wszystko wskazuje jednak, że dostęp do czatów na Telegramie mają rosyjskie służby.
Magazyn „Wired" opisuje historię młodej działaczki politycznej i aktywistki społecznej Mariny Matsapuliny, która w dzień rozpoczęcia inwazji Władimira Putina na Ukrainę wzięła udział w demonstracji sprzeciwu wobec takiej polityki Kremla.
Następnego dnia do jej drzwi zapukała policja razem ze służbami bezpieczeństwa; dziewczyna schroniła się w swojej sypialni udając, że nie ma jej w domu i komunikowała na bieżąco co się dzieje swoim przyjaciołom w grupowym czacie na Telegramie. „Nie wyważą tych drzwi" – pisała Matsapulina.
Stało się jednak inaczej – drzwi wyważono, a ją aresztowno pod fikcyjnym zarzutem fałszywego alarmu bombowego, o którym miała telefonicznie powiadomić jeden z komisariatów policji. Prawdziwym powodem był oczywiście udział w demonstracjach.
To, co zaszokowało Matsapulinę to fakt, że oficerowie podczas przesłuchania doskonale wiedzieli, z kim i co – dokładnie cytując jej wypowiedzi – pisała na czatach w aplikacji Telegram.
Czy Telegram wciąż jest bezpieczny?
Aplikacja Telegram to komunikator stworzony przez rosyjskiego miliardera Pawła Durowa . Urodzony w Sankt Petersburgu Durow od dawna sprzeciwia się polityce Kremla i sam siebie traktuje jako dysydenta politycznego, nie mieszka w Rosji, a i z państwem Putina miał nie jeden zatarg.
Problemy Durowa ogniskują się przede wszystkim wokół powtarzających się żądań rosyjskiej administracji o przekazanie służbom kluczy deszyfrujących do komunikacji na Telegramie, czego – według własnych deklaracji - twórca komunikatora systematycznie odmawia.
Na łamach CyberDefence24.pl pisaliśmy już o tym, że Telegram stał się kluczowym narzędziem komunikacji dla Ukrainy ogarniętej wojną. Mimo wielokrotnych prób zablokowania go przez rosyjski Roskomnadzor, komunikator cieszy się również dużą popularnością w Rosji – szczególnie w kręgach osób sprzeciwiających się władzy.
Kto podsłuchuje, kto podgląda?
Wytłumaczenia historii Matsapuliny oraz wielu innych osób z rosyjskiej opozycji, które również doświadczyły zdarzeń wskazujących na to, że służby Putina mają dostęp do komunikacji na Telegramie, są dwa.
Pierwsze z nich to działające na telefonach poszczególnych osób będących na celowniku służb oprogramowanie szpiegujące, pozwalające przechwytywać komunikację nawet z szyfrowanych platform.
Drugie, to możliwość uzyskania zdolności do deszyfracji Telegrama przez rosyjskie organy ścigania. Oznaczałoby to uległość Durowa , który w ostateczności mógł przekazać FSB klucze.
Według „Wired", setki osób sprzeciwiających się polityce Putina w ostatnim roku miało do czynienia z wykorzystywaniem treści ich konwersacji na Telegramie w procesach karnych oraz przesłuchaniach. Ponadto niektórzy aktywiści - jak pisze redakcja - mieli wielokrotnie wspominać, iż aplikacja „zachowuje się dziwnie" podczas korzystania z niej – zupełnie tak, jakby oprócz uczestników grupowej rozmowy w „pokoju" na Telegramie znajdował się ktoś jeszcze.
Współpraca z władzami nie jest potrzebna
Jak twierdzą specjaliści z kanadyjskiego Citizen Lab, które zasłynęło m.in. ujawnieniem masowej inwigilacji systemem szpiegowskim Pegasus (o polskiej odsłonie tej afery również można przeczytać w naszym serwisie ), rosyjskie służby wcale jednak nie potrzebują współpracować z Durowem, aby mieć dostęp do zapisów komunikacji z Telegrama.
Wystarczy API platformy, które bez problemu zdradzi każdemu, kto pozyska klucz do interfejsu programistycznego Telegrama, sekrety opozycjonistów, aktywistów i krytyków Putina.
API do tej pory było wykorzystywane przez badaczy i programistów, którzy chcieli wykorzystywać platformę Telegrama do rozwoju własnych projektów. W przypadku tej aplikacji, API zawiera „wszystkie treści w formie tekstu, jak i metadane z każdej publicznej grupy lub kanału, a nawet informacje o tym, kiedy poszczególni użytkownicy byli widoczni online" – czytamy w materiale „Wired".
Zdaniem Citizen Lab, taka konstrukcja API sprawia, że Telegram staje się doskonałym narzędziem masowego nadzoru. Wątpliwości, że Kreml wykorzystuje API platformy, nie ma Stanislaw Seleznew, prawnik związany z organizacją Agora, broniącą praw człowieka i reprezentującą od 2005 r. wielu opozycjonistów.
Jeśli w istocie jest tak, jak twierdzą eksperci - warto zastanowić się, jaką rolę Telegram rzeczywiście odgrywa w trwającym już rok pełnoskalowym konflikcie Rosji z Ukrainą. Być może inną, niż do tej pory sądziliśmy.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Tak sobie obserwuję
No proszę, któż mógłby się spodziewać, że ruskie służby uzyskają dostęp do ruskiego komunikatora? To taki sam numer jak z Kasperskim.
Tommar
komunikatory stosują szyfrowanie podwójne na urządzeniach i telegram nie posiada klucza, więc nie ma co udostępniać. chyba że zhakowali cały system. wyjaśnienie może też być prozaiczne, mają wtykę na grupie, która wysyła komunikację do centrali
Avengers
Tak . Tylko ze prekursome podsuchu w necie sa USa. I to nie tak amatrskiego jak poidgadanie Telegrama. O niesamwitch rozmwiazanich mozna pocztrac w ksiazke wywiadzie z Edwardem Swondemem "No pleace to hide" = polecam ksiazke kazdemu czlowiekowi na Ziemi.