Brytyjska „ochrona dzieci” to cios w wolność słowa [OPINIA]

Autor. Pixabay.com
Nikt rozsądny nie zaprzeczy, że ochrona dzieci w sieci jest ważna. Jednocześnie, powinniśmy kłaść niemniejszy nacisk na wolność słowa, wraz z odpowiedzialnością za nie. Sytuacja w Wielkiej Brytanii pokazuje, że musimy pamiętać o poszanowaniu swobody wypowiedzi.
Poniższy artykuł to opinia autora i nie zawsze musi odzwierciedlać stanowisko całej redakcji.
„Ustawa o bezpieczeństwie w internecie z 2023 r. to nowy zestaw przepisów, które chronią dzieci i dorosłych w sieci” – stwierdzono na stronie brytyjskiego rządu. Przepisy nakazują m.in. weryfikowanie tożsamości użytkowników.
Problemy anonimowości
Choć brzmi to pięknie w założeniach, realia prezentują się nieco inaczej, ponieważ takie przepisy odzierają obywateli Wielkiej Brytanii z anonimowości. Chcąc zweryfikować swoją tożsamość na jednej z najpopularniejszych platform z filmami pornograficznymi, Brytyjczycy mają do wyboru:
- wykorzystanie karty płatniczej;
- analizę śladu cyfrowego adresu e-mail;
- weryfikację po stronie operatora telefonicznego;
- wykorzystanie bankowości elektronicznej.
Choć podmioty zapewniają, że informacje nie zostaną powiązane z użytkownikiem, sam fakt konieczności wykorzystania swojej tożsamości w takim procesie powinien budzić w nas oburzenie. Czy możemy ufać, że dane są bezpieczne? Czy chcemy, aby ktoś analizował nasz ślad cyfrowy (digital footprint) przed uzyskaniem dostępu do takiej platformy?
Przypomnijmy tylko słynny program PRISM, ujawniony przez Edwarda Snowdena. Choć sama postać Snowdena budzi kontrowersje, wykazał, że giganci technologiczni współpracowali z rządem USA, przekazując mu wiele informacji jawnie godzących w naszą prywatność. Tym razem możemy ufać, że na pewno tak nie będzie?
Czytaj też
Kwestia ochrony danych
W 2018 roku weszło w życie RODO. Choć początkowo słyszeliśmy o pewnych absurdach (np. nieudzielaniu informacji dotyczących przebywania dziecka w szpitalu), świadomość roli ochrony danych osobowych znacząco się zwiększyła.
Siedem lat później rząd w Londynie (już poza UE) uznał, że przesłanie zdjęcia swojego dokumentu tożsamości prywatnej firmie jest dobrym pomysłem. Problem w tym, że jako użytkownicy sieci mamy prawo być anonimowi i nikt nie powinien nam tego odbierać.
Ostatnio głośnym przypadkiem było upublicznienie danych kobiet korzystających z Tea App, aplikacji służącej m.in. do oceny mężczyzn. Wyobraźmy sobie wyciek danych osób, które – przykładowo – uwierzytelniły się dowodem osobistym na stronie z… pewnymi materiałami przeznaczonymi docelowo dla osób homoseksualnych. Użytkownicy mają prawo do anonimowości, która w takiej sytuacji zostanie dość mocno naruszona, zaś wyciek takich informacji mógłby znacznie rzutować życie niektórych z nich - np. na osoby publiczne, żyjące w heteroseksualnych związkach.
Czytaj też
VPN-y
Podstawowym mechanizmem wielu ludzi podczas napotykania blokady jest jej obejście lub przełamanie. W sieci nie jest to trudne, ponieważ cyberprzestrzeń nie cechuje się granicami geograficznymi.
Receptą na blokady został VPN, co nie powinno dziwić każdego, kto korzysta regularnie z sieci. Financial Times podał, że:
- VPN-y stanowiły 5 z 10 najpopularniejszych aplikacji w AppStore w UK;
- ProtonVPN odnotował 1800% wzrostu zainteresowania w Wlk. Bryt.;
- NordVPN zanotował wzrost nowych subskrypcji o 1000%.
VPN jest na tyle rzetelny, na ile jest jego dostawca. Problem w tym, że często korzystając z (przede wszystkim) darmowych VPN-ów, to my jesteśmy produktem, tzn. dajemy wgląd w nasz ruch sieciowy zewnętrznym podmiotom.
Nieoczywisty punkt widzenia przedstawił profil vx-underground na X.
„Wasze prawo sprawi, że ludzie będą szukać pornografii w serwisach, które nie przestrzegają waszych przepisów. Takie strony będą znacznie mniej bezpieczne. Dziękujemy za współtworzenie ekosystemu cyberprzestępczości” – stwierdził.
Ciężko uznać to za fałszywe, ponieważ blokada na poziomie kraju najprawdopodobniej nie zmniejszy popytu na owe treści.
„Ludzie nie widzą pełnego obrazu. Oczywiście, nieletni nie powinni móc oglądać pornografii. Zmuszanie firm do weryfikowania tożsamości to katastrofa z założenia. To zła polityka, bo rząd nie jest nianią. Nie można ufać rządowi” – dodał vx-underground w komentarzu.
Czytaj też
Nadużycia
Czy możemy ufać rządowi, że nie ograniczy treści, które będą dla niego po prostu niewygodne, skoro już ma prawne narzędzie do ograniczania dostępu do określonych witryn?
Niektórzy twierdzą, że to już ma miejsce. TheGuardian podaje, że presja ze strony operatorów płatności Visa oraz Mastercard spowodowała usunięcie możliwości płacenia za gry i inne treści NSFW (dosł. nieprzeznaczone do oglądania w pracy, np. horrory czy treści erotyczne) dla wszystkich użytkowników. Petycja wyrażająca sprzeciw wobec takich praktyk zebrała już ponad 193 tys. podpisów.
TheTimes stwierdził, że niektórym użytkownikom X ograniczono dostęp do wpisu Katie Lam, zasiadającej w Izbie Gmin.
„Jeśli prawo do wolności wypowiedzi nie ma ulec dalszej erozji, należy unikać nieuzasadnionej cenzury ze strony władz oraz autocenzury firm dążących do świętego spokoju. Niektórzy uważają, że ustawodawstwo w tym zakresie już przekroczyło granicę i powinno zostać uchylone” – przekazano w artykule.
Warto również zwrócić uwagę na listę witryn, które zostały zablokowane na terenie Wielkiej Brytanii. Wśród nich znajdują się m.in. subreddit dotyczący rzucania palenia.
Czytaj też
Prywatność
Nie pozbywajmy się prawa do prywatności w imię rzekomego bezpieczeństwa dzieci, które… nie zostanie zrealizowane w sposób przewidywany przez legislatorów.
Weryfikacja wieku zawitała również na Spotify. YouTube ma wdrożyć estymację wieku użytkowników z USA, wykorzystując uczenie maszynowe – gigant nie kryje się, że będzie analizował zachowanie użytkowników.
Ponad 400 tys. osób podpisało się pod petycją dotyczącą wycofania Online Safety Act.
Gdyby rządowi Wielkiej Brytanii zależało jedynie na dobru dzieci, położyłby większy nacisk na obecnie działające środki, m.in. informowanie o kontroli rodzicielskiej, blokady na poziomie DNS czy SafeSearch.
Wolność słowa
Nie potrzebujemy cenzurować sieci dla bezpieczeństwa dzieci, ponieważ nie istnieje możliwość stuprocentowego odcięcia ich od takich treści, nawet jak wprowadzimy krajowy zakaz, tak jak w Wielkiej Brytanii. Istnieje za to możliwość ograniczenia zetknięcia się obywatela z treścią, która zostanie uznana przez rząd za niepożądaną – a to jest zagrożenie dla naszej wolności.
Piętnujmy hejt w sieci i stosujmy odpowiednie kary, jeśli kogoś dobra są naruszane, lecz nie ograniczajmy przy tym wolności wszystkich innych osób. Brytyjska regulacja nie daje pewności, że rząd będzie działał ku dobru najmłodszych.
Nieco zabawny jest fakt, że ograniczenie wiekowe było obchodzone poprzez twarz z gry komputerowej.
Spójrzmy na zagadnienie realnie – problem łatwego dostępu do takich treści oczywiście jest, lecz ciężko znaleźć rozwiązanie nienaruszające innych dóbr oraz w pełni działające. Przykładowo – strony w witynie .ru mogą mieć w poważaniu brytyjskie prawo.
Nie powinniśmy ufać naszym rządom na tyle, aby pozwolić im ograniczać nasz Internet. Niezależnie od tego, jakie to byłyby władze.
Wymagajmy od BigTechów podejmowania działań, mających na celu ochronę najmłodszych, lecz nie kosztem cenzury sieci.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
WYCIEKI DANYCH z firm. JAK ZAPOBIEGAĆ wynoszeniu danych przez pracowników?
Materiał sponsorowany