Drony nad Polską. Stanowczy przekaz Rosji

Autor. MFA Russia 🇷🇺 (@mfa_russia)/X
Sytuacja związana z dronami nad Polską wywołała reakcję Rosji. Kreml uaktywnił się nie tylko na polu dyplomatycznym. Podjęto działania, które mają uderzać w nasz kraj i sojuszników. Z jednej strony padają mocne słowa, z drugiej Moskwa oferuje polskim władzom pomoc.
Wtargnięcie rosyjskich dronów nad terytorium Polski (sprawę opisuje Defence24 stało się też tematem kremlowskich oficjalnych mediów. Komentatorzy, politycy i dyplomaci, cytowani przez redakcje w Moskwie, Mińsku i Petersburgu, tłumaczą to wydarzenie na różne sposoby. Przekaz propagandowy pozostaje jednak spójny: nie ma dowodów na rosyjskie pochodzenie maszyn; możliwe, że były one zbłąkane, a cała sprawa ma charakter politycznej prowokacji.
Najczęściej powtarzaną tezą jest ta, że Polska nie potrafiła udowodnić, iż zestrzelone obiekty były rosyjskie. Jak podaje RTVI, władze w Warszawie twierdzą o „ogromnej liczbie” dronów, które wtargnęły w przestrzeń powietrzną kraju i stanowiły realne zagrożenie. Jednak cytowany przez stację pełniący obowiązki ambasadora Rosji nad Wisłą Andriej Ordasz stwierdził, że „Polska nie przedstawiła żadnych dowodów” i rosyjska dyplomacja odrzuca takie zarzuty jako bezpodstawne.
Podobne stanowisko przedstawiła Газета.Ru, powołując się na wypowiedzi tego samego dyplomaty.
Z kolei РБК (RBC) podkreśliło, że według rosyjskich przedstawicieli dyplomatycznych drony nadleciały „od strony Ukrainy”, co stawia pod znakiem zapytania oskarżenia wysuwane przez Polskę. Portal wskazał też, że rosyjskie Ministerstwo Obrony zaoferowało stronie polskiej konsultacje w sprawie incydentu. Jak pisze Business FM (BFM.ru), całość sprowadza się do konstatacji: Polska nie zdołała udowodnić rosyjskiego pochodzenia dronów.
⚠️ Zachowajcie czujność‼️
— CyberDefence24 (@CyberDefence24) September 10, 2025
W związku z "bezprecedensową skalą naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty typu dron" mogą nasilić się działania w przestrzeni informacyjnej❗️
⚠️Uważajcie na DEZINFORMACJĘ, MANIPULACJE oraz INNE operacje w infosferze. Ich celem jest… pic.twitter.com/b658xs4y7F
Czytaj też
Narracja o „zbłąkanych” maszynach i rola Mińska
Drugim istotnym elementem rosyjskich wyjaśnień jest wersja, że drony były „zbłąkane”. Według Lenta.ru, stanowisko takie prezentują władze Białorusi, które przekazały Polakom informacje o zbliżających się obiektach.
NATO i Unia Europejska – jak podaje to medium – również nie uznały incydentu za atak, lecz za sytuację techniczną. Газета.Ru dodaje, że Białoruś mogła sama strącić część maszyn, a reszta utraciła kurs w wyniku zakłóceń elektronicznych.
W tym miejscu należy zaznaczyć, że szef Sztabu Generalnego WP, gen. Wiesław Kukuła na antenie TVN24 potwierdził informacje, iż strona białoruska uprzedziła, że przez ich przestrzeń powietrzną w naszym kierunku zmierzają drony. Podkreślił, że było to zaskakujące, zważywszy na napiętą sytuację na granicy lądowej, ale jak dodał: „Nie odrzuciliśmy tej współpracy”.
Z kolei РБК i Газета.Ru zgodnie podają, że rosyjscy dyplomaci powtarzali wersję o trajektorii prowadzącej z Ukrainy, co miałoby dowodzić, że drony nie zostały wystrzelone z terytorium Rosji.
Czytaj też
Prowokacja i polityczne zyski Warszawy i Kijowa
W wielu oficjalnych rosyjskich mediach pojawia się również interpretacja incydentu jako politycznej prowokacji. Информационное агентство «Национальная Служба Новостей (НСН) cytuje generała majora Siergieja Lipowoja, który uważa, że Ukraina i Polska dążą do eskalacji napięć, a incydent jest elementem gry obliczonej na wciągnięcie NATO w bezpośrednią konfrontację z Rosją.
Zdaniem deputowanego Wiktora Zawarzina, na którego powołuje się to samo medium, informacje o rosyjskich dronach mogą być wykorzystywane do pogłębiania konfliktu między Warszawą a Kijowem.
Lenta.ru cytuje z kolei deputowanego Andrieja Miedwiediewa, który mówi wprost, że incydent to „prowokacja mająca zmienić nastawienie USA wobec Rosji”. W tym samym artykule przywołano wypowiedź Aleksieja Ciepy, według którego mogło dojść do „celowej prowokacji ze strony Ukrainy” albo zwykłego błędu technicznego.
Военное дело jeszcze ostrzej ocenia sytuację, pisząc, że Polska „ponownie oskarżyła Rosję”, a za skandalem kryją się interesy polityczne i wojskowe Warszawy.
Czytaj też
Rosja przerzuca winę i buduje własną wersję zdarzeń
W przekazie mediów istotne miejsce zajmuje stanowisko rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Jak pisze НСН, resort podkreślił, że celem rosyjskiego ataku były zakłady przemysłu obronnego na zachodniej Ukrainie, a nie Polska.
Jednocześnie wskazano, że użyte drony mają zasięg około 700 kilometrów, co – według MON – dowodzi, iż nie mogły one celowo lecieć w kierunku RP. РБК potwierdziło, że strona rosyjska zadeklarowała gotowość do konsultacji z polskim resortem obrony.
Część rosyjskich mediów sugeruje, że władze polskie miały problem z jednoznaczną oceną sytuacji. Jak zauważa Военное обозрение (TopWar.ru), w pierwszych godzinach po incydencie nie nazywały one zestrzelonych dronów rosyjskimi.
Ведомости zebrały najważniejsze reakcje dnia, wskazując na rozbieżności między komunikatami polskimi i rosyjskimi, a Фонтанка.ру przypomniała, że polska armia potwierdziła jedynie zestrzelenie kilku maszyn, bez wskazania ich pochodzenia.
Комсомольская правда (KP.RU przygotowała zestawienie możliwych scenariuszy, pytając „czyje to drony?”, a REGNUM powtórzyło narrację o braku dowodów i potrzebie dalszych wyjaśnień.
Коммерсантъ dodał, że rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skierował pytania o incydent bezpośrednio do Ministerstwa Obrony, co ma podkreślać techniczny, a nie polityczny charakter całej sprawy.
Czytaj też
Klasyczna manipulacja
Narracja wyłaniająca się z rosyjskich mediów jest spójna: Polska nie udowodniła rosyjskiego pochodzenia dronów, urządzenia mogły być zbłąkane lub pochodzić z Ukrainy, a cała sytuacja nosi znamiona prowokacji służącej eskalacji napięć.
Jednocześnie podkreślana jest gotowość rosyjskiego MON do konsultacji i zapewnienia, że cele w Polsce nigdy nie były planowane. W rezultacie prokremlowscy komentatorzy – zarówno wojskowi, jak i politycy cytowani przez НСН, РБК, Lenta.ru, Газета.Ru czy Военное дело – kreślą narrację, w której Rosja pozostaje stroną defensywną i otwartą na dialog, a odpowiedzialność za skandal z dronami spada oczywiście na Polskę i Ukrainę.
Stąd też, patrząc na przekaz rosyjskich mediów, widać wyraźnie elementy klasycznej manipulacji. W większości publikacji konsekwentnie powtarza się kilka schematów, które służą budowaniu korzystnej dla Rosji narracji.
Po pierwsze, odpowiedzialność za incydent zostaje przerzucona na innych – media podkreślają, że drony miały nadlecieć „od strony Ukrainy” albo że były po prostu „zbłąkane”. W ten sposób Rosja zostaje usunięta z roli podejrzanego i przedstawiona jako podmiot niezaangażowany.
Drugim zabiegiem jest ciągłe podważanie wiarygodności Polski. W wielu tytułach powtarza się formuła, że „nie przedstawiła ona dowodów” na rosyjskie pochodzenie maszyn. To klasyczny sposób osłabiania pozycji przeciwnika – nawet jeśli materiały istnieją, samo powątpiewanie ma tworzyć atmosferę niepewności.
Kolejnym wątkiem jest sugestia prowokacji. Incydent przedstawiany jest jako działanie korzystne dla Polski i Ukrainy, mające wciągnąć NATO w konflikt i podgrzać napięcie w regionie. Tego rodzaju narracja pozwala całkowicie odwrócić rolę: zamiast agresora Rosja zostaje zaprezentowana jako ofiara cudzej gry politycznej.
Równocześnie rosyjskie media mocno akcentują gotowość Ministerstwa Obrony do konsultacji z Warszawą. Taki wątek ma budować obraz Rosji jako strony konstruktywnej i chętnej do dialogu, podczas gdy Polska rzekomo reaguje emocjonalnie i oskarża bez podstaw.
Równocześnie część publikacji eksponuje niejednoznaczność pierwszych polskich komunikatów, wskazując, że początkowo same nie były pewne, czy drony są rosyjskie. To wręcz klasyczny element rozmywania faktów – nawet drobna wątpliwość jest powiększana, by podważyć całość przekazu drugiej strony.
Wszystkie te zabiegi razem tworzą spójny mechanizm manipulacyjny: winę przerzuca się na innych, dowody podważa, zdarzenie przedstawia jako prowokację, Rosję pokazuje się w roli odpowiedzialnego partnera, a przeciwnika – jako stronę chaotyczną i nierzetelną. To więc typowy zestaw technik propagandowych, który Rosja stosowała już wielokrotnie w przeszłości przy okazji tego typu incydentów.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Cyfrowy Senior. Jak walczy się z oszustami?