Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: ONZ o Ujgurach: „Chiny mogły popełnić zbrodnię przeciwko ludzkości”

Protest w sprawie polityki Chin względem mniejszości Ujgurów; zdjęcie archiwalne
Protest w sprawie polityki Chin względem mniejszości Ujgurów; zdjęcie archiwalne
Autor. Kuzzat Altay/ Unsplash/ Domena publiczna

W długo oczekiwanym raporcie ONZ wprost oskarżono Chiny o „poważne naruszenia praw człowieka”. Dotyczy to prowincji Sinciang (Xinjiang) i mniejszości Ujgurów. Choć na ten temat powstało już wiele publikacji i są dowody na ich nieludzkie traktowanie, przez lata niewiele się zmieniło. Czy teraz nastąpi przełom?

Reklama

Raport ONZ ukazał się ostatniego dnia sierpnia i dotyczy „Oceny obaw związanych z prawami człowieka w regionie Sinciang w Chinach”. To publikacja autorstwa Biura Wysokiej Komisarz Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka (do 31 sierpnia była nią Michele Bachelet) i kolejny dowód na to, że Chiny nic nie robią sobie z jakichkolwiek zarzutów. To także potwierdzenie dotychczasowych ustaleń i śledztw dziennikarzy, aktywistów czy think tanków, które przez wiele lat raportowały z niepokojem o skali okrucieństwa Państwa Środka wobec Ujgurów.

Reklama

Tym razem Chiny miały nazwać te ustalenia „farsą”, zaaranżowaną przez państwa zachodnie, a wszelkim informacjom przedstawionym w publikacji – zaprzeczają.

Nie od dziś wiadomo, że ponad milion muzułmańskich Ujgurów ma przebywać – jak nazywa to chińska propaganda – w obozach „reedukacyjnych”. Wcześniejsze raporty czy międzynarodowe śledztwa dziennikarskie wykazały, że dochodzić ma tam nawet do przymusowej sterylizacji, tortur czy gwałtów.

Reklama

Rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Wang Wenbin powiedział dziennikarzom, że „tak zwane sugestie powstały w oparciu o dezinformację, aby służyć celom politycznym”.

Czytaj też

Co znalazło się w raporcie ONZ?

Raport oficjalnie wskazuje m.in., że znaleziono „wiarygodne dowody tortur”, które mogą być równoznaczne ze „zbrodniami przeciwko ludzkości”. Poza oficjalną ścieżką badań, opartą o dostępną dokumentację, przeprowadzono m.in. 40 pogłębionych wywiadów z osobami, których bezpośrednio miała dotyczyć sytuacja w prowincji Sinciang: było to 23 Ujgurów, 16 Kazachów i 1 osoba pochodzenia kirgiskiego (26 z tych osób zostało zatrzymanych lub pracowało w ośrodkach w Sinciangu).

Oceniono m.in., że „zakres arbitralnego i dyskryminującego przetrzymywania Ujgurów i innych grup mniejszości, w większości muzułmańskich… może stanowić zbrodnie międzynarodowe, w szczególności zbrodnie przeciwko ludzkości”.

Jak postępowano wobec Ujgurów?

Wskazano także, że zarzuty względem złego traktowania, tortur, przymusowego leczenia, złych warunków przetrzymywania w obozach, indywidualnych przypadków przemocy seksualnej ze względu na płeć, egzekowanie przymusowej polityki rodzinnej od 2017 roku „są wiarygodne”.

ONZ miało także stwierdzić, że prawdziwe są zarzuty o przymusowej pracy i dyskryminacji ze względów religijnych i etnicznych.

Raport przytacza też przykłady nieludzkiego traktowania: przesłuchania i system karania, skucia kajdankami podczas trwania okresu i trzymanie w odosobnieniu, ciągły głód i w efekcie znaczna utrata wagi, stała inwigilacja, trzymanie w izolatkach, przywiązywanie do krzesła, bicie i polewanie wodą, używanie oświetlenia przez całą noc, by nie dało się spać; zakaz mówienia we własnym języku i praktykowania swojej religii, konieczność uczenia się chińskich pieśni patriotrycznych, codzienne śpiewanie patriotycznych pieśni tak „głośno, że aż boli”; podawanie zastrzyków, pigułek i konieczność regularnego zażywania środków – tak, że pytani przez ONZ o ich doświadczenia czuli się senni, a także regularne pobieranie próbek krwi do badania - bez uzasadniania przyczyny.

Niektórzy mieli wskazywać również na różne formy przemocy seksualnej, a kobiety – głównie na gwałty, wymuszanie nagości przez strażników czy w czasie przesłuchania - zmuszanie do seksu oralnego.

Rozmówcy ONZ mieli cierpieć na schodzenia ze względu na trudne warunki pobytu i leczenia, jakich doświadczyli w obozach, a swój czas tam określali jako „psychiczne tortury” poprzez brak kontaktu ze światem zewnętrznym i niepewność jak długo będzie się przetrzymywanym.

Publikacja zawiera również apel, by Chiny natychmiast podjęły działania w celu „wyzwolenia osób pozbawionych wolności”. Jaka będzie reakcja? Możemy się tylko domyślać i zapewne wszyscy będziemy mieć rację.

W prowinicji Sinciang w sumie mieszka około 12 milionów Ujgurów. Represje mogą dotykać także niemuzułmańskich przedstawicieli mniejszości.

Czytaj też

Reakcja Chin bez zaskoczenia

Chiny – poza wypieraniem się, że w obozach „reedukacyjnych” dochodzi do jakichkolwiek czynów, które są przykładami na nieludzkie traktowanie przebywających tam Ujgurów – stwierdzały, że to polityka „przeciwdziałania brutalnemu terroryzmowi i separatyzmowi” i że „odbywa się to zgodnie z prawem”.

Przykładowo w 2019 roku Chiny w Białej Księdze dotyczącej „walki z terroryzmem, ekstremizmem i ochrony praw człowieka w Sinciangu” zapewniały, że przestrzegają zasad działania zgodnych z prawem, ograniczają te niezgodne z prawem i powstrzymują ekstremizm”, a w pełni szanuje się „prawa obywatelskie oraz wolność wyznania”. Chiński rząd utrzymuje, że jego tak zwane centra „kształcenia zawodowego” są zamknięte od 2019 roku.

To, co w zachodnim świecie nazywa się obozami dla Ujgurów, chińskie władze nazywają „centrami kształcenia i szkolenia zawodowego”, gdzie jednostki mogą być umieszczone w celu „deradykalizacji” i „reedukacji”. Oficjalnie to także „narzędzie walki z terroryzmem”. W tym tygodniu odrzucono wyniki raportu, twierdząc, że „to ingerencja w wewnętrzne sprawy kraju” i „oczernianie”.

Uzasadnieniem czynów (do których oficjalnie Państwo Środka się nie przyznaje) ma być walka z „bojownikami ujgurskimi, którzy prowadzą brutalną kampanię na rzecz niepodległego państwa”.

Co dalej?

Wysoka komisarz ONZ ds. praw człowieka Michelle Bachelet miała stwierdzić, że „była pod ogromną presją czy publikować raport, czy nie”. Jak wskazuje BBC, niektóre organizacje praw człowieka miały czuć nacisk ze strony Pekinu, a w efekcie publikacja ONZ miała zostać opóźniona.

Według Amnesty International podejmowanie dialogu z Chinami i kilkukrotne przekładanie raportu jest „nie do usprawiedliwienia” - szczególnie, że był to ostatni dzień urzędowania (a nawet ostatnie minuty) czteroletniej kadencji Michelle Bachelet.

Działacze na rzecz praw człowieka mają wzywać do powołania niezależnego, międzynarodowego organu, by zbadać postawione zarzuty i zaapelowali do światowych firm, by zerwały relacje z każdym, kto „podżega chiński rząd w postępowaniu z Ujgurami”.

Twierdzenia wskazane w raporcie ONZ nie są niczym nowym: pięć lat temu Departament Stanu USA oskarżył Chiny o przetrzymywanie w obozach do 2 milionów Ujgurów i innych mniejszości etnicznych. W zeszłym roku określono to „ludobójstwem”.

W grudniu 2021 roku pisaliśmy o zbiorze dokumentów „The Xinjiang Papers”, które ujawniały skalę problemu traktowania Ujgurów przez chiński system. Fragmenty niepublikowanych wcześniej dokumentów, bezpośrednio łączących chińskie represje wobec ujgurskich muzułmanów i innych mniejszości w prowincji Sinciang, znajdują swoje potwierdzenie w ujawnionych przemówieniach chińskich przywódców z 2014 roku.

Natomiast akta policji w Sinciangu (zwane org. The Xinjiang Police Files) zhakowane pod koniec maja br. pokazały tysiące zatrzymanych i sfotografowanych Ujgurów. Dokumenty ukazały politykę strzelania wobec nich, aby zabić ludzi, którzy próbują uciec z tamtejszych obozów (zdjęcia i dokumenty można znaleźć pod adresem: xinjiangpolicefiles.org).

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama