Reklama

Strona główna

#CyberMagazyn: Co dzieci powinny wiedzieć o chatbotach? Ekspert radzi rodzicom

Co więc rodzice powinni przekazać dzieciom o chatbotach?
Co więc rodzice powinni przekazać dzieciom o chatbotach?
Autor. @freepik / Freepik

„Obawiam się, że polska szkoła, w której dominantą jest nauka faktów, bez względu na to, jak bardzo są one przydatne, nie jest w stanie do końca odpowiedzieć na wyzwania związane z kompetencjami cyfrowymi” – mówi Artur Markiewicz, trener cyberbezpieczeństwa, lider Cyfrowego Skauta. W rozmowie z CyberDefence24.pl wyjaśnia, co w takiej sytuacji mogą zrobić rodzice i skąd czerpać wiedzę.

Polecamy pierwszą część wywiadu z Arturem Markiewiczem: Jak rozmawiać z dzieckiem o świecie cyfrowym?


Monika Blandyna Lewkowicz: Na rynku istnieją różne chatboty oferujące rozmowy z „przyjacielem”, który jest tak naprawdę algorytmem. Dzieci mogą traktować takie narzędzie jak człowieka. Co o tym myślisz?

Artur Markiewicz: Technicznie jest to możliwe, takiego wirtualnego przyjaciela można mieć nawet za darmo. Czy to jest dobre czy złe? Nie wiem. Trudno mi to ocenić. Natomiast z punktu widzenia rodzica dobrze jest wiedzieć o istnieniu takiej opcji. W skrajnych wypadkach może się okazać, że dziecko zamiast z rodzicem, może się swoimi emocjami dzielić z elektronicznym przyjacielem i z nim konsultować się w sprawie decyzji. Rola wsparcia mentalnego będzie więc przesunięta z rodzica na algorytm.

Czy to będzie powszechne? Nie wiem. Ale z pewnością będzie występowało. Czy te decyzje, które dziecko podejmie, będą dobre czy złe? Tego też nie wiem. Mogą być takie, i takie.

Niemniej może się okazać, że dziecko - czy szerzej ludzie - nie będą potrzebowali prawdziwego człowieka, aby dzielić się tym, co mają w środku. Nie będzie potrzeby, żeby to od partnera w rozmowie uzyskać wsparcie, akceptację, radę życiową czy krytykę za jakieś zachowanie. Do tego w zasadzie potrzebujemy ludzi, żeby się z nimi dzielić; żeby nie być samemu z naszymi sprawami.

Co więc rodzice powinni przekazać dzieciom o chatbotach?

Jeśli sami korzystają z takich narzędzi – niech powiedzą o tym dzieciom i pokażą, jakie są granice tego produktu. Do którego momentu korzystanie z rad takiego „przyjaciela” będzie okej, a kiedy już nie.

Czytaj też

Reklama

Czy chatbot może zachęcić do samobójstwa?

Mam jeszcze takie spostrzeżenia: kiedy napiszesz na jakiejś internetowej grupie o swoim problemie, to czasem znajdzie się ktoś, kto ci powie, że umierasz albo że najlepsze, co możesz zrobić, to podciąć sobie żyły albo łyknąć tabletki, bo „cię już nic nie czeka”. To jest taka zwykła, złośliwa, ludzka rzecz – że ktoś w internecie daje zero wsparcia, tylko zachęca do głupich i niebezpiecznych rzeczy.

Powstaje pytanie, czy maszyna też będzie potrafiła to zrobić. Producenci tych narzędzi dają im ramy etyczne i polecenia, co odpisywać w takich przypadkach. Czy trudno jest te ramy przekroczyć? Pewnie nie. Bo czasem wystarczy powiedzieć, że jesteś badaczem albo jesteś profesorem, który pisze wykład dla innych profesorów i potrzebujesz wiedzieć, co musiałoby być w prompcie, żeby maszyna odpisała: „połknij wszystkie tabletki, które masz w łazience”.

Myślę jednak, że twórcy maszyn próbują adresować ten problem. Z punktu widzenia rodzica - wracamy do brzegu. Czyli ważne jest zasygnalizowanie dziecku, że te narzędzia mają swoje granice.

Czytaj też

Reklama

Szkoła a kompetencje cyfrowe

W jaki sposób szkoła powinna edukować w kwestii zagrożeń cyfrowych? Widzę, że się uśmiechasz.

Szkoła jest na etapie, gdzie w programie nauczania jest napisane, że trzeba nauczyć dzieci kompetencji graficznych, np. zrobienia prezentacji, która zadziała. I najczęściej kończy się to na poziomie Painta i PowerPointa. W tej sytuacji mamy dwie drogi. Pierwsza to wypunktowanie w ramach programu nauczania, co jest do zrobienia, w ramach nauki kompetencji cyfrowych. Zapewne będzie to podstawowe minimum, ale przynajmniej temat będzie „liźnięty”.

Druga droga, to kiedy nauczyciel sam z siebie zechce podzielić się z uczniami pewnymi kwestiami. To tylko odrobinę wykracza poza program nauczania i zależy od nauczyciela – czy i na ile będzie chciał oraz mógł przekazać wiedzę.

Warto tu zauważyć, że nie mamy obowiązku wiedzieć wszystkiego o świecie elektronicznym. Nie czuję presji, że muszę wiedzieć o „wszystkim wszystko”. Jeśli ten dorosły nauczyciel się czegoś dowie i będzie chciał i mógł pokazać to dzieciakom, to zrobi to - bez względu na to, jaki będzie program nauczania.

Wracając do samego programu - obawiam się, że w naszym systemie nauczania i tak wszyscy wyjdą z tą samą kompetencją, np. będą w stanie opisać na czym polega krytyczne myślenie. Zaliczą to na kartkówce. Oczywiście nie nauczymy krytycznego myślenia pokazując, jaka jest jego definicja. Obawiam się, że polska szkoła, w której dominantą jest nauka faktów, bez względu na to, jak bardzo są one przydatne, nie jest w stanie do końca odpowiedzieć na wyzwania związane z kompetencjami cyfrowymi.

Czytaj też

Reklama

„Rodzic największym zagrożeniem dziecka w sieci"

Internet jest pełen dezinformacji, deepfake«ów i różnych manipulacji. Jeśli dochodzimy do wniosku, że szkoła, która stawia na opanowanie klucza do matury, nie do końca jest w stanie nauczyć krytycznego myślenia, to jak może zrobić to rodzic?

Mówi się, że największym zagrożeniem dziecka w sieci jest rodzic. Dlatego, że w wielu przypadkach sam nie rozumie zagadnienia cyberzagrożeń. Nawet jeśli rozumie, to je ignoruje i albo przerzuca na innych, więc prawdopodobnie nie jest wzorcem do naśladowania. Mówi np. „niech się policja tym zajmie”, „niech szkoła tego nauczy”, „przecież to jest bezpieczne, media demonizują”.

Dodatkowo, jako ludzie, mamy niebywałą zdolność podważania, krytykowania czy też dewaluowania różnych wytycznych. 80-90 proc. zagrożeń dotyczących internetu została spisana. Są ustalone konkretne zasady, co trzeba robić, żeby uniknąć pewnych rzeczy. Niestety nie podąża się za nimi. Dominuje myślenie: „a no co mi to, to jest za trudne”.

Jeśli rodzic ignoruje zagrożenia, nie rozumie ich, ceduje odpowiedzialność na innych, nie pomaga dziecku, to nie jest wzorcem odpowiedniego zachowania w sieci. Pozostajemy z pytaniem – skąd dziecko ma mieć wiedzę i odpowiednie kompetencje związane z zagrożeniami?

Czytaj też

Skąd rodzice mogą czerpać wiedzę

Jeśli rodzice chcą się douczyć w temacie cyberbezpieczeństwa, skąd zatem powinni czerpać wiedzę? Oczywiście mogą wpisać dane zagadnienie w wyszukiwarkę, ale otrzymają tysiące odpowiedzi i nie wszystkie będą rzetelne.

Po pierwsze – należy czytać to, co dostajemy jako informację od różnych instytucji. Bardzo często dostawcy usług, np. internetu, prądu, gazu czy też banki, w których mamy konto, oprócz przekazu marketingowego dają nam po prostu dobre rady. Banki w wielu miejscach, na stronie internetowej, w aplikacji, piszą wprost: „Bank cię nigdy nie zapyta o hasło. Stosuj takie zasady. Nie rób tego, rób to”.

Istnieje wiele źródeł rzetelnych informacji, które same do nas docierają, ale my klikamy „dalej”, „dalej”, nie zastanawiając się, że to może być coś ważnego.

Druga rzecz - nie wychodźmy z założenia, że „nas to nie dotyczy”. Kwestią czasu jest, kiedy coś stracimy i będziemy musieli się zastanowić, jak możemy to odzyskać. A więc rodzicu: czytaj to, co ci piszą, stosuj się do wskazanych zasad i nie negocjuj z nimi. Jeżeli ci Facebook napisał, że zaleca logowanie dwuskładnikowe, po prostu je wprowadź. Nie zastanawiaj się, czy tobie jest to potrzebne, czy nie.

Trzecia rzecz: szukajmy źródeł wiedzy na różnych poziomach kompetencji. Począwszy od filmów edukacyjnych na YouTubie, skończywszy na materiałach, które tworzyły ministerstwa lub NASK. Czasami te materiały są pełnymi szkoleniami - wyczerpują całość danego zagadnienia.

Kolejne źródło wiedzy - zobaczmy, jak działa nasza firma. Nieraz w miejscach pracy są rozsądne wytyczne, które możemy przenieść do swojego domu, np. co robić ze sprzętem, a czego nie. Jeśli nam mówią, że na komputerze firmowym nie może instalować byle jakiego oprogramowania, to warto się nad tym zastanowić. Może na prywatny laptop nie warto jednak ściągać gierki, która chodzi nam po głowie? Jeśli mamy taką możliwość, zapytajmy o radę informatyka.

I tu dochodzimy do najważniejszej rzeczy: jeżeli czegoś nie wiesz, nie rozumiesz, to zapytaj kogoś innego. Po prostu. Nie wychodźmy z założenia, że musimy wszystko wiedzieć, bo nie mamy takiego obowiązku. A ci, którym się wydaje, że wiedzą wszystko - prędzej czy później będą szukać pomocy.

Czytaj też

Jak rozmawiać z dziećmi o bezpieczeństwie w sieci

Jakie jeszcze masz rady dla dorosłych, którzy będą rozmawiać z dziećmi o cyberbezpieczeństwie?

Ludziom często się wydaje, że nie potrafią rozmawiać z dzieciakami. Zazwyczaj dlatego, że nigdy tego nie robili. Ale kiedy już się przełamią, nagle się okazuje, że jednak potrafią i to nieźle. A dzieci nie przerwały, nie były znudzone, tylko uśmiechnięte i cieszyły się, że ktoś z nimi na ten temat rozmawia.

Mam kolegę, który ma dużą wiedzę merytoryczną, ale nigdy nie miał doświadczenia rozmowy z dziećmi. Okazało się, że w ramach szkolenia, które prowadzę, świetnie sobie poradził, a one go słuchały i zadawały pytania. Później pytał, kiedy będzie taka okazja po raz kolejny.

Jeśli chodzi o cyberbezpieczeństwo – dzieci często boją się rozmawiać z rówieśnikami, bo wydaje mi się, że wiedzą więcej, albo ich skrytykują. Niekoniecznie ten lęk jest uzasadniony. Jako dorośli możemy dodać im skrzydeł, pokazać, że to nie jest trudne.

I tutaj też pamiętaj: nie masz obowiązku wiedzieć wszystkiego. Jeśli dziecko cię o coś zapyta, możesz powiedzieć: „Wiesz co, to nie jest moja bajka, ale poszukajmy odpowiedzi razem. Masz telefon? To znajdźmy coś razem”, albo: „Wiesz co, teraz nie mam dla ciebie odpowiedzi, ale wyślę ci ją później. Wrócimy do tego”. Możesz też przekierować dziecko do nauczyciela, czy innej osoby, która zna się na tym konkretnym zagadnieniu. Jeśli nie będziesz tego robić nagminnie – to też będzie okej. Dzieciak będzie zadowolony.

Ostatnia rada: pokażmy dzieciom, że to może być ciekawe. Dajmy im wyzwanie. Niech sami znajdą odpowiedź na jakieś pytanie, a później wspólnie sprawdzimy, czy była poprawna. One to chętnie zrobią. W wieku kilkunastu lat mają umysł jak gąbka i spore umiejętności.

Dziękuję za rozmowę.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama