Cyberbezpieczeństwo
Rosyjska gra strachem. Nie bądźmy pionkiem na szachownicy Kremla
Doniesienia o mobilizacji rezerwistów oraz ćwiczeniach nuklearnych Rosji wywołały poruszenie w social mediach. Wywołały głównie strach, że czarny scenariusz właśnie się rozpoczyna i wojna jest nieunikniona. Zanim jednak podamy coś dalej w sieci, sprawdźmy źródło. Nie bądźmy pionkiem na szachownicy Kremla.
W związku z niepokojącą sytuacją wokół Ukrainy, każdego dnia zalewają nas informacje dotyczące wydarzeń, jakie miały lub mają miejsce w tym regionie. Rosyjskie media rozpowszechniają treści wskazujące na rzekome prowokacje ze strony Ukrainy, zrzucające odpowiedzialność za pogłębiające się napięcia na Kijów i tym samym, prezentujące rząd w Moskwie jako ten, który stoi na straży pokoju.
Świat obiegły również doniesienia o powszechnej mobilizacji ogłoszonej przez liderów Donieckiej Republiki Ludowej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej. Wezwano także do ewakuacji ludności cywilnej do Rosji. Takie decyzje miały być efektem agresji ze strony Ukrainy i ostatnich prowokacji, które stanowić miały sygnał do rzekomej ofensywy Kijowa.
Jednak jak się okazało, analizy ekspertów pokazały, że wideo z wypowiedzią jednego z liderów separatystów powstało tydzień przed jego wyemitowaniem i zarazem pierwszych od dłuższego czasu prowokacyjnych incydentów w regionie. To wskazuje, że Rosja zaplanowała swoją kampanię.
Szerokim echem odbiły się również informacje o ćwiczeniach nuklearnych i rezerwistów, prowadzonych przez Kreml.
Czytaj też
Rezerwiści w gotowości. Jak co roku
Media rozpisywały się o rozkazie, wydanym przez Władimira Putina, dotyczącym mobilizacji rezerw rosyjskiej armii. Fali wpisów na ten temat nie zabrakło także w social mediach. To dodatkowo wzmocniło obawy i strach przed działaniami Moskwy.
Patrząc z perspektywy przeciętnego użytkownika, rozkaz o powszechnej mobilizacji rezerw mógł wydawać się jednoznaczny – lada chwila nastąpi uderzenie. Zwłaszcza w sytuacji, gdy Rosja zgromadziła przy granicy z Ukrainą blisko 200 tys. żołnierzy, a zachodnie służby wywiadowcze jednoznacznie zapowiadają inwazję. Do tego, każdego dnia dochodzi w regionie do prowokacji i operacji fałszywej flagi. Z tego względu nie może więc dziwić skala, z jaką tego typu doniesienia zostały rozpropagowane w sieci.
W związku z tym warto przyjrzeć się bliżej sytuacji, oczywiście nie umniejszając powagi kryzysu, jaki ma miejsce wokół Ukrainy.
„Siły Zbrojne Rosji od 2012 roku prowadzą coroczne ćwiczenia z udziałem rezerwistów” – wskazuje w rozmowie z DefenseOne Gudrun Persson, analityczka „Defense Research Agency”, specjalizująca się w tematyce Rosji. Jak tłumaczy, najczęściej ćwiczenia odbywały się w lutym i dalej w czerwcu.
Specjalistka zaznacza, że w ćwiczeniach rezerwistów zazwyczaj bierze udział ok. 5-6 tys. żołnierzy. Kreml chce tę liczbę jednak podnieść. Z tego względu wezwanie Putina do mobilizacji większej niż zazwyczaj nie musi oznaczać, że to kolejny przejaw dążeń Rosji do inwazji.
Gudrun Persson podkreśla, że żołnierze znajdujący się przy granicy z Ukrainą to zawodowcy. Z tego względu należy obawiać się innych działań ze strony Moskwy, a nie skupiać się na mobilizacji rezerwistów.
Czytaj też
Sensacja daje rozgłos
Jednak emocje związane z sytuacją na wschodzie Europy zrobiły swoje. Użytkownicy bez weryfikacji faktów rozpowszechniali treści, których wydźwięk był jednoznaczny: „Mobilizacja rosyjskich rezerwistów. Wojna już wkrótce”. Wielu robiło to dla „like'ów” i „fame'u”, inni z rzeczywistych obaw. A to tylko napędziło powszechną panikę i strach.
W rzeczywistości dekret Putina został wydany 26 kwietnia 2021 roku. Oczywiście informacja ta była podawana w sieci, m.in. przez Liveuamap, lecz nie zyskała tak silnego rozgłosu, jak te sensacyjne - o mobilizacji rezerwistów, szykowanych do agresji.
Czytaj też
Mają prowokować
Kolejnym głośnym wydarzeniem były rosyjskie ćwiczenia nuklearne. One również odbywają się cyklicznie (corocznie), lecz zwykle pod koniec danego roku. Tym razem jednak było inaczej – przesunięto je na luty.
Wydaje się, że nie było to przypadkowe. Zdaniem Gudrun Persson ćwiczenia mają prowokować i być wyraźnym sygnałem dla Zachodu.
Czytaj też
Granie na emocjach
Czy zatem wyolbrzymianie rosyjskiego zagrożenia jest szkodliwe? Z pewnością jest niepotrzebne, ponieważ działania ze strony Moskwy są już i tak wystarczająco niebezpieczne.
Wzniecanie dodatkowych silnych emocji, takich jak strach prowadzący do paniki, jest szkodliwe, ponieważ utrudnia zachowanie czujności i racjonalnego myślenia. A to szczególnie ważne w środowisku szumu informacyjnego, przepełnionego dezinformacją i propagandą.
Kierując się „sercem, nie głosem rozsądku”, zwykli użytkownicy mediów społecznościowych rozpowszechniają sensacyjne, niezweryfikowane doniesienia (jak te o zwerbowaniu rezerwistów), napędzając jedynie sprzyjającą agresorowi retorykę, któremu zależy na oddziaływaniu na daną społeczność.
Widzimy więc, że niepotrzebne są armie trolli, propagujących określone narracje. Wystarczy wypuścić informacje w odpowiedni sposób, aby świat social mediów sam rozpoczął działania. Granie na emocjach, to umiejętność pozwalająca osiągnąć bardzo dużo, zwłaszcza w czasie kryzysu, gdy powstaje większe poczucie solidarności. Każdy każdego chce ostrzec przed zagrożeniem. Wykorzystanie tego mechanizmu społecznego daje spore możliwości agresorowi do realizacji jego celów.
Pamiętajmy, że konflikt toczy się nie tylko konwencjonalnie przy użyciu broni i żołnierzy, ale także w cyberprzestrzeni oraz infosferze, aby wpływać na postawę obywateli i ich nastawienie. Zanim podamy coś dalej, sprawdźmy źródło i nie bądźmy pionkiem na szachownicy Kremla.
Czytaj też
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Tomek72
Szanowni Państwo OD LAT powtarzam, że "z mojej obserwacji" wynika, że że RUSKIE TROLLE ZDOMINOWAŁY polski Internet (na szczęście JESZCZE nie ZDOMINOWAŁY polskich umysłów) ... ale na 1 RUSKIEGO TROLLA, trollującego polski Internet - POWINIEN przypadać polski "żołnierz obrony CYBERPRZESTRZENI" - to może być "żołnierz", ale to może być KOMPETENTNY i ZAANGAŻOWANY CYWIL - ale do tego NIE WYSTARCZY WIEDZA IT ....
fifi
Nie bądźmy, wystarczy że jesteśmy pionkiem na szachownicy Waszyngtonu.