Reklama

Cyberbezpieczeństwo

#CyberMagazyn: Chwalisz się zdjęciami w sieci? Zastanów się, czy warto

wakacje
Autor. mike_ramirez_mx/Pixabay

Wciągnięci w świat mediów społecznościowych często dajemy się ponieść emocjom i udostępniamy prywatne zdjęcia czy filmiki, chcąc podzielić się w ten sposób chwilami naszego życia z innymi. Zapominamy o ryzyku, które sami na siebie ściągamy.  

Reklama

Postępująca wraz z rozwojem internetu cyfryzacja sprawiła, że nasza codzienność jest przepełniona technologiami. Regularnie korzystamy ze smartfonów, tabletów, laptopów, komputerów i innych elektronicznych urządzeń, aby zdalnie załatwiać sprawy (zakupy, płatność rachunków), ale też czerpać przyjemność z różnego rodzaju rozrywek dostępnych w sieci. 

Reklama

Faktem jest, że w coraz większym stopniu nasze życie staje się „cyberowe”. Wchodząc do wirtualnego świata możemy liczyć na wiele udogodnień, lecz musimy być również świadomi wyzwań, których z reguły się nie spodziewamy lub które bagatelizujemy.  

Czytaj też

Wciągnięci w świat „lajków”

Bycie w bliskim kontakcie ze znajomymi to jedna z głównych motywacji, która pcha nas do instalowania i korzystania komunikatorów oraz zakładania kont w mediach społecznościowych. Aktywność w social mediach to nie tylko "okno na świat”, ale także możliwość dzielenia się z innymi przeżyciami, sukcesami, radością, smutkiem i wszystkim, co nas w życiu spotkało. 

Reklama

Wciągnięci w świat internetu, polubień (like), udostępnień (share) często nie zauważamy zagrożeń i ryzyka, które sami sobie stwarzamy. 

Czytaj też

Wpisy na fejsa i insta

Wielu z nas regularnie publikuje zdjęcia lub też filmiki w mediach społecznościowych. Zwykle odbywa się to pod wpływem silnych emocji (radości, smutku, dumy, ekscytacji itd.), choć czasem robimy też to odruchowo, z przyzwyczajenia. Nie chcemy zrobić niczego złego, a jedynie podzielić się z bliskimi namiastką naszego życia. 

Narodziny dziecka? Nowa fotka na fejsa. Kupno samochodu? Wpis na insta. Córka wychodzi za mąż? Oczywiście filmik z wesela. A co, niech widzą!

Takie zachowanie jest zrozumiałe, naturalne i ludzkie, bo wiąże się z mechanizmami społecznymi. Powinniśmy jednak pamiętać, że ktoś zupełnie obcy, z którym nie chcieliśmy dzielić naszych chwil, może obserwować udostępniane treści, kierując się różnymi motywacjami. 

Czytaj też

Bez większego wysiłku

Zdjęcia i/lub filmiki publikowane w sieci wiele o nas mówią, choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. 

Za pomocą analizy udostępnionych materiałów osoby trzecie są w stanie ustalić wiele szczegółów na nasz temat, w tym np. gdzie mieszkamy, jakim autem jeździmy, gdzie się aktualnie znajdujemy, co lubimy, jaki jest rytm naszego dnia.

Wyobraźmy sobie sytuację, że siedzimy na balkonie i robimy sobie selfie, które później ląduje na Facebooku lub Instagramie. Z pozoru to nic takiego, lecz w praktyce pozwala np. zidentyfikować naszą lokalizację. W jaki sposób? Chociażby przez otoczenie za naszymi plecami, charakterystyczny obiekt, inne budynki, znaki szczególne itp. 

„A zdjęcia z wakacji? Przecież wszyscy je wrzucają. To ja też udostępnię”. Jednak, jeśli zdecydujesz się na taki krok, pamiętaj, że w ten sposób dajesz sygnał osobom trzecim, że nie ma cię w okolicy przez dłuższy czas, więc twój dom jest... pusty. Idealny sygnał i okazja dla włamywaczy (a często jest tak, że podajemy więcej szczegółów, np. „czas na 2-tygodniowy urlop, zasłużony odpoczynek”). 

Pozostając przy złodziejach - nie tylko czekają na takie informacje, ale również analizują nasz dobytek. Wypasiony telewizor w tle, drogocenny żyrandol, nowy iPhone na biurku, kluczyki do mercedesa na stole czy kuchnia wyposażona w innowacyjne urządzenia typu smart. „Jest co zabrać. Teraz niech tylko wyjdzie z domu na dłuższy czas” – pojawia się myśl w głowie włamywaczy. Nie muszą się nawet wysilać. Robią to, popijając kawę z mlekiem przy swoim biurku.  

Czytaj też

Ważne są nawet drobne szczegóły

To jedynie przykłady. Do geolokalizacji mogą posłużyć najmniejsze szczegóły znajdujące się na zdjęciu, jak np. rodzaje gniazdek elektrycznych, tablice rejestracyjne samochodów czy znaki drogowe. 

Miejmy także na uwadze, że nasze profile w mediach społecznościowych nie są wyłącznie obserwowane i scrollowane przez przestępców. Praktykę taką stosują również np. pracodawcy, którzy na podstawie aktywności w sieci oceniają pracowników (lub kandydatów). Konta stanowią cenną skarbnicę wiedzy, którą to my sami tworzymy i decydujemy (świadomie lub nie) o jej zawartości. 

Czytaj też

Zachowajmy umiar

Publikując sceny z życia w internecie, musimy mieć świadomość, że ktoś może analizować te wpisy i wykorzystać nasz brak świadomości. Dlatego zachowajmy umiar i nie dzielmy się wszystkim, co dzieje się wokół nas. Im mniej udostępniamy zdjęć i filmów, tym lepiej. 

Warto także ograniczyć widoczność profilu i wrzucanych materiałów. Często zapominamy o takiej możliwości, a pozwala ona ograniczyć liczbę użytkowników, którzy mają dostęp do naszych zdjęć i filmików. To zmniejsza ryzyko i chroni prywatność, tak cenną w dzisiejszych czasach.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama
Reklama

Komentarze