Biznes i Finanse
#CyberMagazyn: Poznaj „Imperium Oszustw”. Ofiary, sprawcy i wielkie pieniądze

Autor. Anna Shvets/Pexels
W ostatnich latach coraz częściej słyszymy o oszustwach finansowych rozgrywających się w przestrzeni internetowej. Ofiary przyciągane są reklamami kryptowalut, rzekomo „rewolucyjnych” technologii inwestycyjnych czy obietnicami znakomitych zysków w krótkim czasie. Prawdziwe rozmiary tego procederu okazują się jednak znacznie większe niż wielu z nas mogłoby przypuszczać.
Dziennikarskie śledztwo nazwane „Scam Empire” (tłum. „Imperium Oszustw”), przeprowadzone przez konsorcjum OCCRP, szwedzką telewizję SVT oraz ponad 30 redakcji z całego świata, ujawnia istnienie dwóch wielkich grup call center, działających w Izraelu, krajach Europy Wschodniej i Gruzji.
Według zgromadzonych danych – obejmujących ponad 1,9 terabajta wyciekniętych plików – agenci telefoniczni działający w tych sieciach zdołali wyłudzić od 32 000 osób co najmniej 275 milionów dolarów. Oficjalne statystyki zapewne nie oddają pełnej skali zjawiska, bo wielu poszkodowanych się nie zgłasza, nie wierząc w skuteczność organów ścigania.
Wyciek, który zainicjował to śledztwo, pochodzi od anonimowego informatora. Sam przyznał, że zdecydował się ujawnić dane w obliczu „pozornej bezkarności oszustów” i braku zdecydowanych działań międzynarodowych służb. Szczegółowe wiadomości – tysiące nagrań rozmów, zrzutów ekranów i dokumentów wewnętrznych – pozwoliły dziennikarzom zajrzeć za kulisy tych oszukańczych centrów telefonicznych i prześledzić mechanizmy służące do manipulacji oraz unikania odpowiedzialności.
Od gier hazardowych do oszustw cybernetycznych
Od ponad dekady Izrael zyskał sławę ośrodka branży finansowej oraz gier online. W tym samym czasie w Europie Wschodniej (m.in. na Ukrainie, w Gruzji i Bułgarii) rosła liczba centrów telefonicznych obsługujących różnego rodzaju biznesy – od telemarketingu po obsługę klientów kasyn internetowych. Z biegiem lat część z tych firm zaczęła sięgać po coraz bardziej agresywne, a wreszcie nielegalne metody: fałszywe platformy inwestycyjne, „doradztwo” gwarantujące szybki i pewny zysk, handel opcjami binarnymi czy kryptowalutami z ukrytymi mechanizmami manipulacji.
Kiedy Izrael w 2017 roku zakazał handlu opcjami binarnymi, wielu oszustów przeniosło się do Europy Wschodniej i na Kaukaz. W ten sposób wyłoniły się rozbudowane sieci call center, oferujące rzekome produkty finansowe praktycznie całemu światu. Projekt „Scam Empire” ujawnił, że część osób stojących za tym procederem wcześniej prowadziła legalne firmy, lecz z czasem całkowicie przekroczyła granice prawa.
Struktura „Imperium Oszustw”
Dwie główne grupy call center
1. Grupa gruzińska (AK Group)
- Trzy biura w Tbilisi, stolicy Gruzji.
- Około 85 osób zatrudnionych (stan na kwiecień 2024 r.).
- W samym okresie maj 2022 – luty 2025 r. grupa zebrała 35,3 miliona dolarów od ponad 6000 inwestorów z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i innych krajów.
- Firma oficjalnie zarejestrowana jako przedsiębiorstwo telemarketingowe. W rzeczywistości wykorzystywała skomplikowane schematy oszustw, łącznie z fałszowaniem dokumentów, podszywaniem się pod instytucje finansowe i blokowaniem wypłat klientom.
2. Grupa izraelsko-europejska
- Siedem biur: w Izraelu, Bułgarii, na Ukrainie, Cyprze i w Hiszpanii.
- Ponad 480 osób w strukturze (stan na sierpień 2023 r.).
- Centralny zarząd zlokalizowany w okolicach Tel Awiwu.
- Według dokumentów finansowych w latach 2021–2024 przyjęto 247 milionów dolarów od prawie 27 000 osób na całym świecie.
Struktura wewnętrzna
Z ustaleń poczynionych w efekcie dziennikarskiego śledztwa wynika, że call center działają na wzór międzynarodowych korporacji.
- Wewnątrz funkcjonują działy HR, marketingu, IT i „kontroli jakości"(która de facto nadzoruje, czy agenci potrafią skutecznie manipulować ofiarami).
- Istnieją rozbudowane zespoły „konwersji" (pierwszy kontakt z potencjalnym klientem) i „retencji" (utrzymywanie relacji i wyciskanie jak największych kwot).
- Pracownicy otrzymują szkolenia z wystąpień telefonicznych, przybierania fałszywych tożsamości, korzystania z pseudonimów i podszywania się pod doradców finansowych.
- Funkcjonują ponad 70 „marek" – platform inwestycyjnych o rzekomych siedzibach np. w Szwajcarii, na Cyprze lub w innych uznanych centrach finansowych, choć w rzeczywistości były kontrolowane z Gruzji czy Izraela.
- W większości przypadków brak jakiejkolwiek licencji na legalne oferowanie usług finansowych. Część platform figurowała na czarnych listach regulatorów w Europie i Australii (np. ostrzeżenia brytyjskiego FCA, niemieckiego BaFin czy ASIC w Australii).
Modus operandi
1. Pozyskiwanie ofiar: reklamy i sprzedaż tzw. leadów
Najważniejszy punkt to przyciągnięcie uwagi potencjalnego klienta. W tym celu oszuści:
- Publikują w internecie i mediach społecznościowych (Facebook, Google, YouTube) agresywne reklamy obiecujące „łatwe zyski", „intuicyjny system oparty na AI" czy „specjalistyczne oprogramowanie tradingowe".
- Często podszywają się pod fałszywe artykuły o rzekomych sukcesach celebrytów (np. znanych prezenterów telewizyjnych), którzy mieli zainwestować i zbić fortunę.
- Gdy ktoś kliknie w reklamę i poda dane (imię, telefon, e-mail), informacje te trafiają do firm marketingu afiliacyjnego, które sprzedają takiego klienta za bardzo wysokie stawki – od kilkuset do ponad 1000 dolarów za kontakt w zależności od kraju.
2. Pierwszy telefon i „doradcy finansowi”
Po otrzymaniu kontaktu „agent konwersji” dzwoni, by:
- Wzbudzić zaufanie rozmówcy, tłumacząc, że pracuje dla uznanej firmy inwestycyjnej z Londynu, Frankfurtu czy Zurychu.
- Zazwyczaj proponuje niską wpłatę początkową (np. 200–300 dolarów), aby „przetestować" platformę.
- Gdy klient się zgodzi, od razu przekazuje go do zespołu retencji, gdzie czekają bardziej doświadczeni oszuści.
3. Rozwijanie relacji i wyłudzanie coraz większych kwot
Agent retencyjny:
- Dzwoni do klienta niemal codziennie, informuje o „błyskawicznych zyskach", przesyła sfingowane wykresy pokazujące rzekomy wzrost zainwestowanego kapitału.
- W wielu przypadkach zachęca do skorzystania z narzędzi do zdalnego dostępu (AnyDesk, TeamViewer), tak aby móc podglądać ekran klienta i prowadzić go przez proces kolejnych przelewów.
- Proponuje nowe, coraz większe „okazje rynkowe". Jeśli klient nie ma gotówki, namawia go do brania kredytów, rezygnacji z planów emerytalnych albo korzystania z kart kredytowych.
- Gdy ofiara próbuje się wycofać i wypłacić środki, staje przed przeszkodami: rzekomą blokadą systemową, prośbą o uregulowanie „podatku" czy specjalnej opłaty „AML" (za przeciwdziałanie praniu pieniędzy). Podczas gdy faktyczne zwrócenie pieniędzy w większości przypadków w ogóle nie następuje.
4. Fałszywe dokumenty i „klonowanie” instytucji finansowych
Wiele ofiar zgłaszało, że w celu dodatkowego „uwiarygodnienia” agenci przesyłali zdjęcia:
- fałszywych paszportów (często z generowanymi komputerowo wizerunkami twarzy),
- sfałszowanych licencji brokerskich,
- pseudo-zaświadczeń z banków szwajcarskich, brytyjskich czy z RPA,
- oficjalnych listów gwarancyjnych obiecujących zerowe ryzyko inwestycji.
Pranie pieniędzy i utrudnianie namierzenia
W obu grupach, które ujawnił projekt „Scam Empire”, odnaleziono ślady stosowania rozbudowanych łańcuchów transakcji, mających zminimalizować ryzyko wykrycia przepływów finansowych:
- Kryptowaluty – częsty sposób wpłat od ofiar. Przelewy kryptowalutowe są mniej regulowane, a dodatkowe platformy do ich zakupu (tzw. neobanki czy mało znane giełdy) ułatwiają ukrycie śladów.
- Rozproszone firmy fasadowe w różnych krajach: w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Bułgarii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Macedonii Północnej czy na Cyprze. Dokumenty (nawet fałszywe faktury) często potwierdzają fikcyjne usługi konsultingowe lub handlowe.
- Neobanki i konta internetowe – nacisk na ofiary, aby otwierały nowe rachunki w Revolut, Wise, Wirex i innych platformach online, które mogą nie przeprowadzić tak rozbudowanej weryfikacji jak tradycyjne banki.
Tragiczne historie ofiar
Zespół „Scam Empire” skontaktował się z ponad 180 osobami, które figurowały w dokumentach z wycieku jako „inwestorzy”. Ponad 90% z nich przyznało, że czuje się oszukana. Łącznie stracili co najmniej 21 milionów dolarów; wiele osób zadłużyło się na pokaźne sumy, zaciągając pożyczki, wierząc, że „tylko jeszcze jedna wpłata” odblokuje wirtualne zyski.
Przykładowy scenariusz z Gruzji
W Gruzji zarejestrowany był call center AK Group. Jedna z ofiar, Annika(emerytowana dziennikarka ze Szwecji), zaufała „doradcy” przedstawiającemu się jako Anglik mieszkający w Londynie. Ten namówił ją do zainwestowania oszczędności życia oraz wzięcia kredytu bankowego. Gdy Annika zorientowała się, że nie może wypłacić ani grosza z rzekomego konta inwestycyjnego, zadłużyła się tak mocno, że – jak sama przyznała – rozważała samobójstwo.
Niestety, to niejedyny taki przypadek. Nagrania z centrum telefonicznego dokumentują sytuacje, w których ofiary mówią wprost o swoich myślach samobójczych, a agenci cynicznie kontynuują wywieranie presji, żądając kolejnych przelewów.
Dlaczego tak trudno to powstrzymać?
1. Charakter transgraniczny
Oszuści działają w co najmniej kilku krajach jednocześnie, co znacznie utrudnia koordynację służb. Organy ścigania jednej jurysdykcji mają utrudniony dostęp do danych w innej. Procedury międzynarodowej pomocy prawnej są długotrwałe i skomplikowane.
2. Szybka migracja biur i zmian tożsamości
Call center są rejestrowane na pełnomocników (często osoby ubogie, nieświadome i opłacane drobną kwotą), wynajmują biurowce bez tabliczek. Gdy pojawia się zagrożenie, zamykają się z dnia na dzień i otwierają pod nową nazwą w innym miejscu.
3. Brak centralnego rejestru spraw
Ofiary zgłaszają się na policję w swoich krajach, ale pojedyncze straty po kilkaset, parę tysięcy dolarów rzadko trafiają do szerzej zakrojonych dochodzeń. Nie ma skutecznej wymiany danych między służbami kilkunastu państw.
4. Stygmatyzacja ofiar
Część społeczeństwa uznaje, że osoby, które dały się zwieść obietnicom szybkich zysków, „same są sobie winne”. To sprawia, że wielu poszkodowanych boi się mówić głośno o tym, co ich spotkało.
Zyski sprawców
Wiele wskazuje, że jak ustalili dziennikarze OCCRP i CBC/Radio-Canada, pracownicy call center, choć rekrutowani często spośród młodych, wielojęzycznych ludzi, bardzo szybko zarabiają sumy nieosiągalne w legalnych firmach w regionie. Nie brakuje doniesień o:
- drogich samochodach (np. Range Rovery czy Porsche),
- wakacjach w Dubaju, na Mykonos czy w Paryżu,
- wykwintnych ślubach, imprezach firmowych z pokazami tanecznymi i wystawnymi kolacjami.
Reporterzy dotarli do profili w mediach społecznościowych wielu osób, które na co dzień pracowały jako „agenci finansowi” lub „senior advisor”. Na zdjęciach widać luksusowe apartamenty, kolekcje biżuterii Cartier i Van Cleef & Arpels, „spontaniczne” loty do europejskich kurortów.
Jak się chronić?
- Bądź sceptyczny wobec „zbyt pięknych ofert"
Każde ogłoszenie promujące „stałe zyski 20% w skali tygodnia” czy „system AI gwarantujący zarobki” powinno natychmiast wzbudzić podejrzenie.
2. Weryfikuj licencje
Jeśli ktoś podaje się za brokera czy doradcę inwestycyjnego, sprawdź, czy firma jest zarejestrowana w oficjalnym rejestrze regulatora finansowego w danym kraju (np. KNF w Polsce, BaFin w Niemczech, FCA w Wielkiej Brytanii).
3. Nie instaluj programów do zdalnego dostępu na prośbę nieznajomych
Każda sugestia typu „pomogę ci z przelewem, proszę wgraj AnyDesk” to duże ostrzeżenie. Umożliwiasz wówczas dostęp do swojego komputera obcej osobie.
4. Zgłaszaj przypadki oszustw
Nawet jeśli wydaje ci się, że nie odzyskasz pieniędzy, koniecznie złóż zawiadomienie do policji. Statystyki ofiar są potrzebne, by w przyszłości organy ścigania mogły koordynować transgraniczne dochodzenia.
5. Rozmawiaj z bliskimi
Oszuści często manipulują osobami starszymi albo słabiej zorientowanymi w nowinkach finansowych. Uprzedzaj i ostrzegaj w swoim otoczeniu.
Projekt „Scam Empire” to jedno z największych międzynarodowych śledztw dziennikarskich w sprawie cyberoszustw inwestycyjnych. Pokazuje, że walka z taką przestępczością wymaga współpracy służb i instytucji finansowych w wielu krajach oraz stałego nacisku opinii publicznej na rządy, by traktowały te sprawy priorytetowo.
Jak ujawnia OCCRP oraz współpracujące media , oszuści nie poprzestają na jednorazowych atakach. Ich modele biznesowe umożliwiają szybkie przenoszenie biur i otwieranie kolejnych „platform” zaraz po tym, jak poprzednie zostaną zdemaskowane. W dodatku gigantyczne środki finansowe, jakie udaje im się wyłudzić, napędzają dalszy rozwój przestępczej infrastruktury, od firm fasadowych po specjalistyczne narzędzia komputerowe.
Bez realnych zmian w międzynarodowej współpracy organów ścigania i zaangażowania platform internetowych (Facebook, Google) w wykrywanie fałszywych reklam, rynkowa nisza oszustów inwestycyjnych będzie tylko rosnąć. Krajowe systemy prawne – ograniczone jurysdykcjami i długotrwałymi procedurami – mogą nie nadążać za dynamiką transnarodowych sieci przestępczych.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Sztuczna inteligencja w Twoim banku. Gdzie ją spotkasz?
Materiał sponsorowany