Reklama

Armia i Służby

Guam. Amerykańska pięta achillesowa w cyberwojnie z Chinami

Flota Pacyficzna USA na Guamie
Flota Pacyficzna USA na Guamie
Autor. U.S. Pacific Fleet / Flickr

Guam to potencjalna pięta achillesowa Stanów Zjednoczonych, gdy mowa o cyberwojnie z Chinami. Szkody, jakie mogą wywołać ofensywne działania ChRL, wykraczają poza zwykłe problemy z łącznością.

Reklama

O tym, jak bardzo Stany Zjednoczone obawiają się, że Chiny przygotowują się do konfliktu z Zachodem wokół Tajwanu i jak istotnym komponentem w tych działaniach jest element cyber, pisaliśmy na łamach naszego serwisu m.in. w tym tekście.

Reklama

Omawialiśmy też szerzej strategię bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni Pentagonu - a raczej jej jawną część - gdzie cyberofensywnym działaniom ChRL poświęca się bardzo dużo miejsca i kraj ten zdecydowanie wysuwa się na prowadzenie, gdy mowa o poważnych zagrożeniach dla stabilności ładu zarówno w samych USA, jak i na świecie.

Atak na Guam. Konsekwencje

Serwis Politico przypomina, że chińscy hakerzy już przećwiczyli cyberagresję na Guam, gdzie zlokalizowane są istotne bazy wojskowe USA.

Reklama

W maju cyberprzestępcy działający na zlecenie Pekinu zaatakowali sieci bazy Guam (również te wykorzystywane do komunikacji z kontynentem), która jest najbliższym Chinom amerykańskim terytorium. Działania zakończyły się infiltracją z sukcesem, a hakerzy przez długi czas przebywali w sieci całkowicie niezauważeni. Urzędnicy w Waszyngtonie zaczęli się bać, że oto zagrożenie ze strony ChRL przybiera inny wymiar - trudnowykrywalny, ale bardzo groźny - i może skończyć się sabotażem działań Ameryki w razie chińskiej inwazji na Tajwan.

Testowanie granic

Według cytowanego przez Politico przedstawiciela Partii Republikańskiej związanego z Guamem - Jamesa Moylana, chińscy hakerzy od dawna sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć w kontekście ofensywnych działań na tym terytorium.

Jego zdaniem "te ataki jasno wskazują, że Chiny chcą zdobyć przewagę nad USA, zaczynając właśnie od Guamu".

W maju okazało się, że systemy, których bezpieczeństwo jest krytycznie ważne w świetle możliwej eskalacji działań wokół Tajwanu, zawodzą i nie można na nich polegać. Według rzecznika oddziału Gwardii Narodowej na Guamie Marka Scotta, to, do czego wówczas doszło, "otworzyło wszystkim oczy".

O cyberatakach na Guam pisaliśmy na naszych łamach w maju w tym materiale.

Ciągłe ataki

Po majowym incydencie cyberataki na Guam nie ustały, a nasiliły się. We wrześniu koncern Microsoft, który wówczas poinformował o wykryciu ofensywy Chin, ostrzegł, że celem hakerów działających na zlecenie Pekinu są systemy komunikacji satelitarnej i inna infrastruktura telekomunikacyjna znajdująca się na wyspie - pisze Politico.

Według ekspertów, działania ChRL nastawione są na zakłócanie komunikacji USA np. w wypadku mobilizacji sił militarnych, ale także wywołanie chaosu i sianie paniki.

Niektórzy uważają, że taktyka Pekinu może obejmować szerszy zakres poczynań, niż tylko ataki skoncentrowane na Guamie. Włamywanie się do systemów, niewidzialna w nich obecność, a potem szybkie i zdecydowane natarcie - to strategia, która może pozwalać na budowanie przewagi w cyberprzestrzeni, szczególnie, jeśli chodzi o ataki ukierunkowane na infrastrukturę krytyczną.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama