Reklama

Technologie

Serwisy zasilane sztuczną inteligencją. Zalewane treściami, zarabiają na reklamach

Treści wygenerowane przez sztuczną inteligencję zalewają sieć.
Treści wygenerowane przez sztuczną inteligencję zalewają sieć.
Autor. Felicia Buitenwerf/ Unsplash/ Domena publiczna

Rośnie skala treści generowanych przez sztuczną inteligencję w sieci: niskiej jakości, bez należytej weryfikacji, w myśl zasady „masowa produkcja contentu w jak najszybszym czasie”. Jak pokazuje analiza News Guard, strony bazujące na „śmieciowych” tekstach, zarabiają na reklamie programmatic (opartej o automatyzację). Na tego typu witrynach reklamowało się 141 znanych marek. W którą stronę pójdzie internet i co to oznacza dla dziennikarstwa?

Reklama

Organizacja News Guard, która zajmuje się analizowaniem m.in. dezinformacji i fake newsów oraz ich wpływem na media, tym razem pochyliła się nad problemem „farm treści”. Takim określeniem nazwano strony internetowe, które bazują na niewiarygodnych, niskiej jakości informacjach, wygenerowanych przez sztuczną inteligencję. Kluczem ich działalności jest jednak – to niestety nic nowego - zysk.

Reklama

Co wynika z analizy? Ponad 140 dużych marek płaciło za pojawianie się ich reklam w witrynach, na których pojawiały się „śmieciowe” treści - wygenerowane przy pomocy chatbotów AI, bez należytej kontroli ze strony człowieka (co należy uznać za niezbędne „minimum”). Prawdopodobnie odbywało się to bez ich wiedzy, bo wykorzystywano do tego reklamę typu programmatic (programatyczna, w ramach której to algorytmy umieszczają reklamy na różnych stronach internetowych, zgodnie z przyjętymi założeniami i cennikami, co dzieje się w ramach zautomatyzowanego procesu).

Natomiast – jak wskazali badacze – 90 proc. reklam, jakie znaleźli na witrynach informacyjnych bazujących na AI było obsługiwanych przez Google, choć koncern w swoich zasadach działalności oficjalnie zabrania umieszczania reklam wyświetlanych na stronach zawierających „spam wygenerowany automatycznie”.

Reklama

Czytaj też

Grozi nam zalew nic niewartych treści?

Organizacja News Guard definiuje niewiarygodne witryny informacyjne, generowane przy pomocy i przez sztuczną inteligencję jako te, które działają „z niewielkim lub bez nadzoru człowieka i publikują artykuły napisane w dużej mierze lub w całości przez boty”.

Z jednej strony potwierdza to tezy, że grozi nam zalew spamu i niskowartościowych treści, które będą pojawiały się w internecie oparciu o założenie: „szybko i dużo” oraz o cel: wygenerowanie jak największej liczby klików. To także marnowanie ogromnych ilości pieniędzy na reklamy, które będą wyświetlane obok tego typu treści, produkowanych przez AI.

Aby zarabiać na wyświetlanych reklamach, powstały wspomniane już wyżej „farmy treści”, gdzie marnie opłacani ludzie produkują masowo niskiej jakości teksty – chodzi tylko o jedno: aby zyskać jak najwięcej wyświetleń małym nakładem pracy, a co za tym idzie – jak największe przychody z reklamy. Dlatego nic dziwnego, że w sieci widzimy coraz więcej clickbaitów, wyskakujących okienek reklamowych, automatycznie odtwarzanych filmików czy galerii zdjęć, które trzeba „przeklikać” - strona po stronie.

Czytaj też

Treści bez wartości

Analitycy News Guard podali przykład jednej ze stron z informacjami generowanymi przez AI, stworzonej stricte w celach przychodowych, która produkowała 1,2 tys. artykułów... dziennie.

Co więcej, niektóre z nich posiadały wygenerowane przez sztuczną inteligencję zdjęcia oraz biografie fałszywych autorów. Co zatrważające – według analityków – tygodniowo odkrywali oni około 25 tego typu stron. Odkąd zaczęli prowadzić swoje śledztwo, to jest od kwietnia br., zanotowali ich 217 w 13 różnych językach.

Natomiast tylko w maju i czerwcu br. zidentyfikowali 393 reklamy typu programmatic należące do 141 marek, które pojawiły się na 55 z 217 namierzonych przez nich witryn (określonych przez organizację jako bazujące na treściach wygenerowanych przez AI i czerpiących z tego zyski).

„Prawdopodobne, że żadna z marek, ani ich agencji reklamowych nie miała pojęcia, że ich reklamy pojawią się na tych niewiarygodnych, opartych na sztucznej inteligencji witrynach, dlatego News Guard nie wymienia ich z nazwy” – wskazano w analizie, z którą się zapoznaliśmy. Jednak wśród nich miały znaleźć się duże banki, znane marki odzieży sportowej, usług finansowych, firmy technologiczne czy platforma cyfrowa z Doliny Krzemowej.

Ponad 90 proc. reklam zidentyfikowanych przez News Guard – 356 z 393 – zostało dostarczonych w analizie News Guard przez Google Ads (system reklamowy Google’a – red.), największą taką platformę internetową, która wygenerowała w zeszłym roku 168 miliardów dol. przychodów z reklam internetowych” – zaznaczono w materiale.

Z kolei redakcja MIT Technology Review zapytała Michaela Acimana, menedżera ds. komunikacji w Google, o tę kwestię. Zapewnił on, że firma „ma surowe zasady, które regulują rodzaj treści, które mogą zarabiać na ich platformie”. Wśród nich wymienił m.in. spam, treści niskiej wartości czy kopiowane z innych witryn.

Czytaj też

Zagrożenie dla fact-checkingu

Choć we wskazanej analizie nie skupiono się na problemie dezinformacji, a raczej kwestii zalewania sieci tekstami de facto marnej jakości, generowanymi przez AI i bez należytej kontroli człowieka, to nie jest niczym nowym stwierdzenie, że będzie to także rosnący problem dla fact checkingu.

Coraz większa liczba witryn tego typu, które będą nastawione wyłącznie na zysk, a nie na wartość dla czytelnika będzie poważnym wyzwaniem dla walki z dezinformacją. Potrzebna będzie rzesza fact-checkerów do weryfikacji informacji, ale nie ukrywajmy – będzie to „walka z wiatrakami”. Dlatego potrzebne są narzędzia (być może - paradoksalnie - oparte o algorytmy sztucznej inteligencji), które skutecznie pomogą odsiać tego typu „inicjatywy wydawnicze”. Inaczej grozi nam zalew spamu i walka wydawców – tych rozumianych jako media, a nie fabryki treści – o przebicie się między morzem bezwartościowych „artykułów”.

Na końcu – i przede wszystkim – chodzi tu o dobro odbiorcy, jego wiedzę i świadomość, że informacje, które czerpie o świecie są rzetelne i zostały sprawdzone przez człowieka, a nie wygenerowane przez technologię bez wiedzy i doświadczenia.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama