Technologie
Polska z limitem na chipy. USA nie umieją uzasadnić decyzji
Amerykańska administracja nie potrafi jednoznacznie uzasadnić decyzji dotyczącej ograniczenia Polsce dostępu do chipów krajowej produkcji – wynika z informacji przedstawionych przez Ministerstwo Cyfryzacji. Ujawniono nowe fakty. Okazuje się, że sprawa nie jest jeszcze przegrana.
13 stycznia br. administracja byłego już prezydenta USA Joe Bidena podjęła decyzję o ograniczeniu dostępu do chipów dla określonych państw. Podzielono je na 3 grupy.
Polska w drugiej kategorii państw
W pierwszej (Tier 1) znalazło się 18 krajów, w tym Niemcy i Kanada, które nie zostały objęte restrykcjami. Wskazywano, że mowa o bliskich sojusznikach i partnerach Stanów Zjednoczonych.
Druga grupa państw objęła m.in. kilka państw UE, w tym Polskę, a także większość krajów afrykańskich. Zgodnie z postanowieniami USA, znalezienie się w gronie Tier 2 oznacza limit importu najbardziej zaawansowanych kart graficznych do 2027 roku. Wyrażono go w mocy obliczeniowej, lecz generalnie odpowiada to ok. 50 tys. układów Nvidia H100.
Limit nie wpłynie na projekty rządu
Decyzja amerykańskiej administracji wywołała poruszenie w kraju. Ministerstwo Cyfryzacji miało od razu zacząć działać, w tym prowadzić analizy dotyczące skutków polityki USA na polski rynek.
Podczas środowego posiedzenia sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii wiceminister cyfryzacji Dariusz Standerski wyjaśnił, że według badań obecnie nasz kraj wykorzystuje 5-10 proc. mocy uwzględnionej w limicie.
Jak zapewnił, utrzymanie w mocy decyzji USA nie wpłynie na obecne zakupy planowane przez rząd, w związku z chęcią podwojenia mocy obliczeniowych w ramach realizowanych inicjatyw.
Limit mocy obliczeniowej jest 4 razy większy niż było to potrzebne do wytrenowania popularnego modelu GPT4.
Dariusz Standerski, wiceminister cyfryzacji
Zaznaczył dodatkowo, że amerykańskie przepisy przewidują wyłączenie dla zamówień dla firm z USA, które posiadają zakłady poza granicami Stanów Zjednoczonych, np. w UE.
Amerykanie nie mają podstaw
Nie zmienia to jednak faktu, że mówimy o działaniach administracji Bidena, które w negatywny sposób przekładają się na m.in. atrakcyjność Polski pod względem inwestycyjnym. To także problem z perspektywy relacji Warszawa-Waszyngton.
Przedstawiciel Ministerstwa Cyfryzacji podkreślił, że taką a nie inną decyzję Stany Zjednoczone uzasadniają chęcią ochrony przewodnictwa USA w dziedzinie AI. Z punktu widzenia resortu objęcie Polski ograniczeniami jest niezrozumiałe.
Dariusz Standerski stwierdził wprost, że nie występują żadne faktyczne podstawy do wprowadzenia ograniczeń a ruch amerykańskiej administracji stanowi szkodę dla relacji gospodarczych między oboma krajami.
Ze strony USA nie padły konkrety
Według informacji przedstawionych przez wiceministra podczas komisji, Amerykanie nie potrafili wyjaśnić jednoznacznie, jakie czynniki zdecydowały o uwzględnieniu naszego państwa w drugiej grupie (Tier 2).
Jak ujawnił, ambasador USA Mark Brzeziński miał przekazać na specjalnym spotkaniu 15 stycznia br. z przedstawicielami polskiego rządu, że Polska powinna dokonać przeglądu prawodawstwa. Chodziło o kwestię przepisów dotyczących m.in. ochrony własności intelektualnej. „Nie padły jednak żadne konkrety” – zaznaczył Dariusz Standerski.
Pracownicy Bidena się już pakowali
Wiceminister zaznaczył, że od samego początku (tj. 15 stycznia br.), kiedy pojawiła się decyzja USA, resort podjął działania na rzecz ochrony interesów Polski. „W każdy dzień roboczy były realizowane czynność w tej sprawie” – podkreślił.
Przedstawił też harmonogram prac. Znalazły się w nim m.in. spotkania i rozmowy z przedstawicielami Unii Europejskiej oraz instytucji federalnych USA, choć w przypadku administracji Joe Bidena napotkano na problemy.
„Decyzja o ograniczeniach została podjęta w ostatnich dniach administracji Joe Bidena. Trudno było wtedy prowadzić szczegółowe rozmowy, bo pracownicy departamentów po prostu już się pakowali (nadchodziły rządy Donalda Trumpa – red.)” – wyjaśnił podczas komisji Dariusz Standerski.
Unia musi zachować jedność
Polski rząd niezmiennie podnosił w kontaktach z Amerykanami, że decyzja jest nieuzasadniona a nasz kraj jest ważnym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, dlatego powinniśmy znajdować się w pierwszej grupie (Tier 1).
Podobne głosy płynęły z Brukseli, która dodatkowo wskazuje, że Waszyngton wysłał zły znak w zakresie współpracy transatlantyckiej. Obecna dyskryminacja niektórych państw jest sprzeczna z zasadą Jednolitego Rynku, dlatego Unia powinna zachować jedność w tej sprawie.
Krytyka ze strony amerykańskich firm
Krytycznie nastawione do decyzji USA są również amerykańskie firmy. Przedstawiciele rządu spotkali się z nimi np. podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos. Prowadzono wiele konsultacji, podczas których – jak przekazał Dariusz Standerski – wszystkie wielkie przedsiębiorstwa (m.in. IMB, Amazon) negatywnie oceniały ruch administracji Bidena.
Nie wszystko stracone
Ważnym momentem było spotkanie wiceministra rozwoju i technologii Michała Baranowskiego z przedstawicielami Departamentu Handlu, które odbyło się już po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa na prezydenta.
22 stycznia br. Amerykanie podziękowali Polsce za przekazane uwagi i zaproponowali ich oficjalne złożenie w ramach otwartych konsultacji w sprawie decyzji, które zakończą się 15 maja br. Wówczas jest szansa, że sprawa ograniczeń w dostępie do chipów zostanie zweryfikowana.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Jak odkryto blokady w pociągach Newagu?