Reklama

Technologie

#CyberMagazyn: Idzie kryzys? Big Techy szykują się na gorszy czas

W Big Techach szykuje się spowolnienie zatrudnienia
W Big Techach szykuje się spowolnienie zatrudnienia
Autor. Shridhar Gupta/ Unsplash/ Domena publiczna

W USA inflacja najwyższa od czterech dekad. W Polsce – najwyższa od 25 lat. Firmy ograniczają zatrudnienie lub spowalniają tempo przyjmowania nowych pracowników. Nie inaczej dzieje się w branży Big Techów, które – pozornie – widoczny na horyzoncie kryzys powinien dotknąć w ostatniej kolejności. Po pierwszych sygnałach ze Stanów można już jednak wyciągać wnioski. Co to oznacza dla Polski?

Reklama

Meta (właściciel Facebooka i Instagrama), Amazon, Microsoft, Google, Apple, ale i Uber czy Twitter – wszystkie te firmy poza oczywistymi cechami (duże, międzynarodowe korporacje, uznawane za potęgi technologiczne na miarę XXI wieku), w ostatnich latach – zdawałoby się – wyprzedzające konkurencję pod wieloma względami (lub nieposiadające jej wcale). Rządzone przez technologicznych geeków, tworzące nowy „rząd dusz” w oparciu - w mniejszym lub większym stopniu - o algorytmy platform.

Reklama

Łączy je jeszcze jedno: wszystkie ogłosiły w ostatnich tygodniach, że spowalniają tempo zatrudnienia nowych pracowników i ograniczają rekrutacje. Tesla, należąca do Elona Muska, idzie o krok dalej: ogłasza redukcję ok. 10 proc. etatów. Z drugiej strony firmy – nękane zwiększającą się presją płacową – podwyższają pensje, by utrzymać dotychczasowych specjalistów, skupiają się na ich utrzymaniu i wyszkoleniu.

Giganci przedstawiali różne powody spowolnienia zatrudnienia. CEO Google Sundar Pichai wprost przyznał, że „podobnie jak wszystkie firmy, nie są odporni na trudności gospodarcze” i podkreślił, że „muszą być bardziej przedsiębiorczy, pracować z większą pilnością, ostrzejszym skupieniem i większą ambicją”.

Reklama

Microsoft twierdził, że „bierze pod uwagę obecne warunki ekonomiczne” i „upewnia się, że odpowiednie zasoby są dostosowane do sytuacji”.

Czytaj też

Giganci z Doliny Krzemowej szykują się na kryzys?

Powodów takiego postępowania tech gigantów może być wiele. Firmy z tego sektora od początku roku na giełdzie notują spadki, wyzwaniem jest logistyka – zerwane łańcuchy dostaw i problemy z półprzewodnikami. Do tego dochodzą mniej optymistyczne nastroje inwestorów, rosnąca inflacja, ograniczanie budżetów domowych na produkty, które nie zaliczają się do takich „pierwszej potrzeby”.

„Mamy do czynienia ze spadkami na giełdzie, trwającymi już od kilku tygodni. Akcje Google wraz z całą giełdą tracą na wartości – obecnie ten trend się nieco zatrzymał, ale tendencja jest wyraźnie gorsza niż jeszcze na początku roku. Na nastroje inwestorów mają wpływ niepokoje związane z inflacją i rosnącymi stopami procentowymi” – tłumaczy nam Jacek Grzeszak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Nic dziwnego zatem, że Big Techy chcą dmuchać na zimne, szczególnie, że niekończąca się pandemia COVID-19 i trwająca wojna w Ukrainie sprawiają, że czasy mamy wyjątkowo niepewne.

„Jako ekonomiści widzimy różne sygnały na rynku, związane przede wszystkim z kryzysem energetycznym, inflacyjnym, które pokazują, że kolejne miesiące będą trudne. Jest bardzo dużo porównań do lat 70., kiedy nastąpiła stagflacja spowodowana kryzysem energetycznym i odcięciem krajów zachodnich od ropy z Bliskiego Wschodu. Dziś jednak mamy do czynienia z nieco odmienną sytuacją, której nie możemy w pełni porównywać do jakiejkolwiek w przeszłości. To z jednej strony bardzo wysoka inflacja - w zasadzie na całym świecie, spowolnienie gospodarcze, ale przy tym wciąż dobra sytuacja na rynku pracy” – objaśnia ekonomista.

Jak sytuacja w Stanach Zjednoczonych przekłada się na nasze rodzime podwórko?

„W USA mówimy na razie o spadkach PKB miesiąc do miesiąca, to jeszcze nie jest recesja, ale jej pierwsze sygnały. Mówimy o planach spowolnienia zatrudnienia czy zwolnieniach, ale nadal bezrobocie w Stanach jest rekordowo niskie. Czarne scenariusze są związane z dostępem do surowców energetycznych, których ceny wystrzeliły za sprawą wojny w Ukrainie i zawirowań podażowo-popytowych. Innymi czynnikami, wpływającymi na nastroje inwestorów są lockdowny w Chinach, które cały czas zaopatrują świat w towary przemysłowe. Przykładowo – problemy Tesli w ostatnich miesiącach są związane właśnie z lockdownem w Szanghaju i utrudnieniem w transporcie potrzebnych komponentów do aut” – komentuje Jacek Grzeszak w rozmowie z CyberDefence24.pl.

Czytaj też

Kryzys już jest czy nadchodzi?

Zdania, co do tego, czy kryzys „już jest” czy „dopiero nadejdzie” są podzielone. Artur Kurasiński, przedsiębiorca i inwestor w spółki technologiczne, uważa, że „kryzys już jest, a nie nadchodzi”. Takim wyznacznikiem mogą być nie tyle Big Techy co... start-upy.

„Będzie problem z pozyskiwaniem kolejnych rund. W Polsce z powodu problemów z kapitałem unijnym, już widać nadciągającą falę zwolnień oraz problemy z płynnością finansową. Start-upy będą padać jak muchy” – stwierdza, komentując tę kwestię dla CyberDefence24.pl.

Natomiast według niego, pozytywnym aspektem będzie przewartościowanie rynku pod kątem oczekiwań inwestorów i samych start-upów.

„Takie pojęcia jak degrowth (postwzrost – red.) czy zrównoważony rozwój pojawiają się bardzo często w kontekście start-upów w Polsce. Duże znaczenia ma średnia wieku founderów, to końcówka pokolenia milenialsów oraz "Zetki" - młode osoby mają inne priorytety i oczekiwania. Dla nich liczą się relacje i autentyczność. Czyli coś, czego brakuje w obecnym ekosystemie start-upowym w Polsce” – stwierdza Artur Kurasiński.

Natomiast Jacek Grzeszak ocenia, że w przypadku rynku polskiego – w odróżnieniu od Stanów – jest on silnie zależny od finansowania publicznego. „W USA finansowane są one przez duże korporacje i fundusze, przez co zależy mocniej od sytuacji na giełdzie. W przypadku Polski rynek start-upów jest bardzo nikły i w sporym stopniu opiera się o środki unijne. W razie głębszej recesji nie spodziewałbym się więc dużej zapaści w tym obszarze” - zaznacza.

Branża IT papierkiem lakmusowym rynku pracy?

Z szacunków HRS-IT wynika, że w Europie niedobór specjalistów IT szacowany jest na co najmniej 200 tys. osób. W samej Polsce jest to nawet 50 tys. pracowników, z czego około 20 proc. mogą stanowić osoby zajmujące się cyberbezpieczeństwem. W zeszłym roku przeprowadziło badanie, które ujawniło, że w skali globalnej niedobór pracowników specjalizujących się w bezpieczeństwie IT sięga oszołamiających 2,72 mln osób.

Czytaj też

Czego zatem możemy spodziewać się, jeśli chodzi o zatrudnienie w Polsce w branży IT, programistycznej oraz cyber?

Jeśli w nich dojdzie do spowolnienia zatrudnienia, to - zdawać by się mogło, że w jeszcze większym stopniu - będzie to dotyczyło także innych branż.

„Niedobór pracowników w branży IT do tej pory był podawanych według szacunków branży. Zalecałbym podchodzenie do tego rodzaju liczb z pewną rezerwą. Problem oczywiście istnieje, jako że branża dynamicznie się rozwija i potrzebuje nowych rąk do pracy, jednak nie jest jasne, czy problem jest krytyczny” – ocenia Jacek Grzeszak z PIE.

Analityk dodaje, że nie przeceniałby wpływu wskaźników zatrudnienia w firmach technologicznych w przełożeniu na gospodarkę światową. „Raczej można dostrzec, że firmy biorą pod uwagę analizy ekonomiczne i obserwują, co dzieje się na rynku; starają się szykować na gorszy czas. Dyskusja o recesji trwa już od jakiegoś czasu, są różne jej symptopmy w USA i na świecie” – podsumowuje.

Kilka miesięcy temu pisaliśmy o Wielkiej Rezygnacji (tzw. The Great Resignation) - trendu w ramach, którego pracownicy rezygnowali z pracy, zmęczeni pandemią, lockdownami, niezadowoleni ze swojego dotychczasowego życia. Rzucali zajęcie, które nie przynosiło im ani radości, ani satysfakcji. Co istotne, pracownicy byli w stanie rzucać pracę „w ciemno” - nie znajdując sobie wcześniej żadnego zajęcia, by zabezpieczyć byt na przyszłość. Choć w Polsce nie obserwowaliśmy wielkiej fali odejść z pracy, coraz częściej mówiło się o wypaleniu zawodowym, depresji i zdrowiu psychicznym, które powinno się stawiać ponad obowiązki wykonywane dla pracodawcy.

Obyśmy za kilka miesięcy nie pisali o Wielkiej Recesji, która - miejmy nadzieję - nie będzie kolejnym "trendem", który nadejdzie do nas ze Stanów Zjednoczonych na kształt ostatniego kryzysu finansowego z 2008 roku.

Czytaj też

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze

    Reklama