Reklama

Polityka i prawo

Rosjanie atakują francuskiego kandydata na prezydenta

Fot. Copyleft (Wikipedia CC. 3.0)
Fot. Copyleft (Wikipedia CC. 3.0)

W kwietniu br. we Francji odbędzie się I tura wyborów prezydenckich, zaś w maju druga. Ostatnie sondaże mówią, że w pierwszej turze 25 proc. głosów zdobyłaby Marine Le Pen, drugie miejsce zająłby były minister gospodarki Emmanuel Macron z 23 proc. poparciem, zaś Francois Fillon mógłby liczyć na 20 proc. poparcie. Hakerzy inspirowani przez Kreml robią co mogą, by przeszkodzić rywalom kandydatki skrajnej prawicy.

Sondaże przeprowadzone przez Opinionway - Orpi mówią także, że w drugiej turze z Marine Le Pen mógłby wygrać Emmanuel Macron, co nie podoba się Rosji, wspierającej kandydatkę prawicy. Jak pisaliśmy wielokrotnie w Cyberdefence24.pl, grupy rosyjskich hakerów powiązanych z Kremlem, wpływały istotnie na przebieg kampanii prezydenckiej w USA w 2016 roku. Wcześniej, władze tego kraju oraz rządy europejskie wielokrotnie oskarżały Rosję o posługiwanie się cyberatakami do prób wpływania na wyniki wyborcze w tzw. krajach zachodnich. Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała już w ubiegłym roku, że nie można wykluczyć, że Kreml będzie próbować oddziaływać poprzez ataki hakerskie na wynik niemieckich wyborów parlamentarnych, które odbędą się w 2017 roku.

Ataki hakerskie na strony Macrona nie są jedynymi. Do prób cyberataków doszło też w ostatnim czasie na stronę francuskiej Partii Socjalistycznej i to w momencie, kiedy w partii tej miały odbyć się prawybory na kandydata na prezydenta. Thomas Clay, przewodniczący komitetu głównego głosowania, powiedział, że cyberatak był kierowany spoza Francji i że zostały złagodzony przez sprawnie działające zabezpieczenia strony internetowej socjalistów. 

Obecnie, w związku ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji, służby specjalne Kremla za pomocą podległych sobie rosyjskich mediów, próbują dyskredytować konkurentów wspieranej przez Kreml Marine Le Pen. O Emmanuelu Macron można zatem przeczytać, że to „agent amerykańskiego systemu bankowego, który prowadzi podwójne życie”. O Macronie wypowiada się francuski deputowany prawicowej partii Republikanie Nicolas Dhuicq, zdaniem którego kariera Macrona w amerykańskim sektorze bankowym, która obejmowała pracę w Banku Rothschildów oraz jego liberalne podejście do polityki gospodarczej dowodzą, że działa on na korzyść amerykańskich instytucji finansowych i jest tak naprawdę agentem amerykańskiego systemu bankowego.

Czytaj także: Władcy marionetek: Rosja steruje wyborami we Francji

Pojawiły się także zarzuty, że Macron prowadzi podwójne życie osobiste i jest od lat w związku homoseksualnym z prezesem Radio France Mathieu Galletem. Według Dhuicqa poparcie, jakiego udzielił Macronowi biznesmen Pierre Berge, partner projektanta Yves-Saint Laurenta oraz zwolennik małżeństw homoseksualnych, dowodzi, że za kandydatem "stoi bardzo bogate lobby gejowskie". Sam zainteresowany zaprzeczył plotkom na ten temat. Warto tutaj wspomnieć, że Emmanul Macron ożenił się ze swoją nauczycielką, starszą od niego o ponad dwie dekady.

Wypowiedzi Nicolasa Dhuicqa to jednak nie wszystkie działania, jakie podjęto w celu dyskredytacji osoby Emmanuela Macrona. We francuską kampanię prezydencką zaangażowana jest także WikiLeaks, zaś jej działacz Julian Assange powiedział państwowemu rosyjskiemu dziennikowi „Izwiestia", że wkrótce światło dzienne ujrzą interesujące informacje o Macronie, jakie odnalezione zostały w mailach Hillary Clinton. Nazwisko Macrona ma się tam pojawiać w związku z zaproszeniem w 2015 roku przez niego jako ministra gospodarki osób ze sztabu Hillary Clinton na obiad, co miałoby dowodzić, że jest on  agentem amerykańskich banków.

Czytaj także: Francja przygotowuje się na cyberwojnę

Kolejna niepokojąca rzecz, jaka dzieje się w ostatnich dniach, to fakt, że strona internetowa partii En Marche! założonej przez Emmanuela Macrona, spotkała się z licznymi atakami hakerskimi. Jak pisze francuski tygodnik "Le Canard Enchaine", do pierwszych prób ataków hakerskich na stronę internetową Macrona doszło w listopadzie ubiegłego roku, kiedy ogłosił on, że będzie kandydował na prezydenta Francji. Według francuskiej gazety witryna Macrona atakowana była aż 1922 razy, w tym w 907 przypadkach były to ataki z użyciem komputerów mieszczących się na terenie Ukrainy.

Według Politico i Independent, strona internetowa partii Macrona En Marche! była także wielokrotnie atakowana za pomocą fałszywych raportów publikowanych przez rosyjskie media kontrolowane przez Kreml, Sputnik i Russia Today. Zdaniem Richarda Ferranda, menadżera kampanii partii Macrona, ataków tego typu były w En Marche! setki, a może nawet tysiące. Macron znalazł się na celowniku hakerów rosyjskich działających na zlecenie Kremla, gdyż jest zagorzałym politykiem proeuropejskim i w przypadku zwycięstwa dążyłby do działań na rzecz współtworzenia silnej Europy, która mogłaby się przeciwstawiać Rosji. Francuskie służby wywiadowcze uważają, że Rosja w celu dokonywania cyberataków na niewygodnych dla siebie kandydatów na przywódców innych państw, używa zautomatyzowanych narzędzi, czy wręcz robotów, które działając w mediach społecznościowych generują tysiące komunikatów, komentarzy, zbierają maile oraz poufne dane.

Reklama

Komentarze

    Reklama