Prywatność
TikTok odpowiada na pytania o śledzenie brytyjskiej dziennikarki
W poniedziałek na łamach naszego serwisu opisaliśmy sprawę Cristiny Criddle, dziennikarki brytyjskiego „Financial Timesa”. Kobieta była śledzona przez pracowników TikToka z Chin i USA z wykorzystaniem danych z jej konta. Zapytaliśmy platformę o tę sprawę - i dopiero dziś dostaliśmy odpowiedzi, którymi dzielimy się w poniższym tekście.
Cristina Criddle to dziennikarka brytyjskiego "Financial Timesa", która - jak się okazało - była śledzona przez dwóch pracówników TikToka z Chin i dwóch z USA. Wykorzystali oni niezgodnie z procedurami i bez jej zgody oraz świadomości dane dotyczące konta kobiety na platformie TikTok do monitorowania jej adresu IP i porównywania go z lokalizacją innych pracowników chińskiej platformy, podejrzanych o wynoszenie informacji do mediów i potajemne spotkania z przedstawicielami prasy.
Jak pisaliśmy , sprawa jednak nie wydaje się oczywista - Criddle konto na TikToku utrzymywała anonimowo, nigdzie nie było wspomniane, że profil, którego bohaterką była kotka dziennikarki - Buffy - należy do niej. Ktokolwiek zatem chciał dowiedzieć się, czy Cristina Criddle ma profil i które to konto, musiał zadać sobie sporo trudu.
TikTok odpowiada na nasze pytania
Zapytaliśmy menedżera TikToka ds. komunikacji w regionie Europy Środkowej i Wschodniej Piotra Żaczko o sprawę Cristiny Criddle i wcześniejsze zapewnienia platformy, że do incydentów tego rodzaju nie może dojść - po ujawnieniu sprawy śledzenia dziennikarzy amerykańskiego "Forbesa" i magazynu BuzzFeed, która ujrzała światło dzienne w ubiegłym roku.
Żaczko przekazał nam przetłumaczoną na język polski treść oświadczenia brytyjskiego oddziału TikToka w związku ze sprawą, którą zamieszczamy poniżej:
Głęboko żałujemy, że doszło do tego incydentu. Niewłaściwe zachowanie niewielkiej liczby osób, które nadużyły swoich uprawnień w celu uzyskania dostępu do danych użytkowników, podczas prowadzenia dochodzenia w sprawie pracowników, którzy ujawnili poufne informacje, stanowiło istotne naruszenie Kodeksu postępowania firmy. W rezultacie cztery osoby zaangażowane w to niewłaściwe postępowanie nie pracują już w firmie.
Zaufanie opinii publicznej, w tym dziennikarzy, którzy są zainteresowani i opisują naszą firmę i produkty, możemy zdobyć tylko wtedy, gdy postępujemy zgodnie z naszymi zasadami we wszystkich podejmowanych przez nas działaniach, dlatego dokładamy wszelkich starań, aby taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła. Cenimy nasze relacje z Financial Times i panią Criddle, która nadal współpracuje z nami zawodowo, i żałujemy, że te relacje zostały nadszarpnięte.
Działania pracowników TikToka bezprawne, ale i bez efektu?
Oprócz tego, Żaczko przekazał nam, że działania pracowników TikToka z Chin i USA , którzy zyskali dostęp do danych kobiety, nie przyniosły pożądanego przez nich efektu. Jak deklaruje przedstawiciel platformy, stało się tak "między innymi dzięki już istniejącym procedurom i narzędziom bezpieczeństwa".
Żaczko dodał, że "niezależnie też od tego incydentu, nieustannie koncentrujemy się na ulepszaniu naszych kontroli dostępu na całym świecie, w tym na ograniczaniu dostępu do tych osób, które potrzebują go do swojej pracy".
Jak twierdzi, "aby wzmocnić nasze procesy i kontrole audytu wewnętrznego, dział Audytu Wewnętrznego i Kontroli Ryzyka (IARC) w ByteDance został zrestrukturyzowany. Wszystko po to, żeby takie incydenty nigdy więcej się nie powtórzyły". Jednocześnie, menedżer TikToka nie odniósł się do wcześniejszych deklaracji firmy, jakoby dostęp do danych z indywidualnych kont użytkowników i wykorzystanie ich do śledzenia nie były możliwe.
Piotr Żaczko przekazał nam również, że sprawa Criddle została teraz przez nią ujawniona, jednak do nieprawidłwoości doszło w czasie, kiedy poszkodowani zostali również dziennikarze "Forbesa" i BuzzFeedu i nie jest to kolejny przypadek łamania procedur w TikToku.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany