Prywatność
Jak Chiny walczą z "zagraniczną dezinformacją"? Ujawniają lokalizację użytkowników
Chińska cenzura ma nowy sposób walki z „zagraniczną dezinformacją”. To ujawnianie lokalizacji użytkowników mediów społecznościowych pod ich wpisami, które ma obnażyć rozmiar rzekomych manipulacji zagranicznych aktorów w chińskiej przestrzeni informacyjnej.
Do tej pory arsenał narzędzi chińskiej cenzury ograniczał się przede wszystkim do blokowania kont użytkowników zamieszczających w internecie niebezpieczne dla Pekinu wpisy, jak i ich kasowania. Teraz jednak aparat cenzury prezydenta Xi sięgnął po nowe, wcześniej niewykorzystywane narzędzie, jakim ma być automatyczne zamieszczanie lokalizacji użytkowników pod ich wpisami w social mediach.
Celem tego działania jest ukazanie skali, jaką według chińskich władz mają manipulacje zagranicznych podmiotów w sferze informacyjnej ChRL, ukierunkowane na destabilizację kraju.
Nowe podziały społeczne narzędziem w rękach Pekinu
Dziennik "New York Times" pisze, że w rzeczywistości cel wprowadzenia automatycznego informowania o lokalizacji użytkowników piszących posty w mediach społecznościowych jest znacznie odmienny.
Czytaj też
To skierowanie oczu społeczeństwa żyjącego w Chinach kontynentalnych na mniejszość, która żyje poza granicami kraju, pozwalając sobie na "niepatriotyczne" postawy. To również nastawianie większości przeciwko prowincjom, które uznawane są za mniej lojalne wobec państwa - i są łatwym celem dla współpracujących z rządem internetowych influencerów, szerzących nacjonalistyczną, chińską propagandę.
Jak Chiny geolokalizują sprzeciw wobec państwa?
Lokalizowanie użytkowników odbywa się z wykorzystaniem adresów IP. W pierwszej kolejności zaczęło być stosowane względem treści dotyczących rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To temat, który - jak pisze "New York Times" - jest wykorzystywany aktywnie w kampaniach wpływu realizowanych przez Zachód i celowo manipulowany propagandowo.
Czytaj też
Obecnie jednak geolokalizacja użytkowników dotyczy niemal wszystkich generowanych w mediach społecznościowych treści i według nowojorskiego dziennika, wzmaga efekt mrożący względem wolności słowa w chińskim internecie, w czasie prezydentury Xi coraz silniej cenzurowanym i coraz mocniej oddzielonym od świata zewnętrznego.
Zaostrzony kurs na cenzurę
Chińskie działania zmierzające do ograniczenia wolności w internecie mają długą historię. W ciągu ostatniej dekady znacząco jednak przybrały na sile, nie mówiąc o ostatnich miesiącach, które stanowią doskonały, skondensowany czasowo przykład tego, jak kształtuje się rzeczywistość w ściśle cenzurowanej i kontrolowanej przez Pekin sieci.
Czytaj też
Lockdown w Szanghaju i wykorzystanie do społecznego protestu mediów społecznościowych, o którym pisaliśmy na łamach CyberDefence24.pl , to tylko jeden z przykładów dowodzących, iż internet staje się w Chinach polem bitwy o wolność słowa, myśli i poglądów z nieznającą sprzeciwu władzą Komunistycznej Partii Chin.
Lokalizowanie użytkowników odbiera im jeszcze więcej anonimowości i zwiększa kontrolę władz nad tym, co dzieje się w internecie - o ile to w ogóle jeszcze możliwe.
Choć w ostatnich miesiącach cenzorzy mieli pełne ręce roboty, walcząc z co rusz wybijającym w sieci sprzeciwem społecznym, względem polityki covidowej. Według prof. Zhana Jianga, związanego z katedrą dziennikarstwa i komunikacji na uniwersytecie studiów zagranicznych w Pekinie, celem chińskiego aparatu jest uniformizacja internetowych narracji i sprawienie, by do świadomości publicznej nie przedostawały się żadne społeczne niepokoje.
Czytaj też
Oprócz "moderatorów" czyszczących internet z nieprawomyślnych wpisów, Pekin sięgnął po jeszcze jedno narzędzie, znane dobrze z rosyjskich operacji informacyjnych - to pomoc nacjonalistycznych, opłacanych trolli, które zajmują się propagacją oficjalnych narracji władz w mediach społecznościowych, nierzadko w sposób bardzo agresywny.
W ich wpisach, zamknięci w domach w Szanghaju ludzie, którym brakuje jedzenia to aroganccy egoiści, a krytycy rządu to separatyści i oszuści. Osoby mieszkające za granicą to szpiedzy i agitatorzy zagranicznej propagandy. Konta ich wszystkich często są usuwane przez moderację, po tym, jak trolle zgłaszają je za naruszenie zasad korzystania z chińskich platform społecznościowych.
Pokaż mi swoje IP, a powiem ci, kim jesteś
Według prof. Fanga Kechenga, związanego z chińskim uniwersytetem w Hongkongu, ludzie zaczynają oceniać nawzajem swoje motywacje, bazując na informacji o tym, jakie IP ma użytkownik, który zredagował dany wpis. "To sprawia, że otwarty dialog staje się jeszcze trudniejszy" - ocenia.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.