Reklama

Algorytmy zastąpią AK-47 na wojnie?

Ak 47 kałasznikow
Nadchodzi nowy rodzaj wojen i konfliktów. Jesteśmy gotowi na tak dużą zmianę?
Autor. Dan Galvani Sommavilla/Pexels

Kończy się epoka klasycznej wojny asymetrycznej, której symbolem stał się dobrze znany Kałasznikow (AK-47) w rękach rebeliantów, partyzantów czy terrorystów. Nadchodzi nowy typ konfliktów, gdzie zwycięży ten, kto potrafi połączyć dane, algorytmy i decyzje w jeden, samouczący się ekosystem. 

Wojna XXI wieku coraz wyraźniej rozdziela się na dwa światy. Z jednej strony mamy świat maszyn: pełen sensorów, chmur obliczeniowych i algorytmów, które śledzą, przetwarzają i przewidują ruchy przeciwnika szybciej, niż człowiek zdąży mrugnąć okiem. Z drugiej świat ludzi, w którym nadal decydują te same emocje i motywy, co tysiące lat temu: wola walki, strach, lojalność i polityka

Jak podkreśla gen. Mark A. Milley, były szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, technologia może zmienić charakter wojny, ale nie jej naturę. Innymi słowy, nawet najbardziej zaawansowany system nie zwolni człowieka z odpowiedzialności za decyzję

Reklama

Kończy się epoka klasycznej wojny asymetrycznej

Z tej racji współczesne analizy prowadzenia wojny opisują to nową parą pojęć: syntetyczna asymetria i inteligentyzacja. Pierwsze oznacza projektowanie całych środowisk walki, w których przewaga nie wynika z jednej cudownej broni, ale z połączenia wszystkiego w całość: technologii, danych i procedur. 

Inteligentyzacja to krok dalej: chodzi o uczenie maszyn i systemów adaptacji, by same potrafiły rozpoznawać sytuację, reagować i doskonalić swoje decyzje. W efekcie przewaga nie rodzi się już z siły ognia, lecz z umiejętności myślenia szybciej i szerzej niż przeciwnik

Na ten fakt zwraca uwagę Dave Venable, były oficer NSA i autor tekstu „Forget Guerrillas and IEDs – The Next Asymmetric War Will Be Engineered”. Jego zdaniem kończy się epoka klasycznej wojny asymetrycznej, której ikoną od połowy dwudziestego wieku byli partyzanci, rebelianci czy terroryści z AK-47 – broni taniej, prostej i skutecznej w sianiu chaosu. 

Nadchodzi czas syntetycznej asymetrii, w której zwycięża ten, kto potrafi połączyć dane, algorytmy i decyzje w jeden, samouczący się ekosystem. Dawniej dowódca szukał „okazji” w terenie. Dziś projektuje się całe sekwencje zdarzeń – nie tylko na polu walki, ale w gospodarce, sieci i przestrzeni informacyjnej. 

Czytaj też

Wygrana bez wsytrzału

Jak zauważa Sal Artiaga w artykule „Contrasting Chinese and American Approaches to Irregular Warfare”, konflikty toczą się dziś równolegle w trzech domenach: fizycznej, cybernetycznej i informacyjnej.

Każda nowa technologia tworzy nie tylko przewagę, lecz także nowy rodzaj słabości, który przeciwnik może wykorzystać, oślepiając sensory, zakłócając łączność czy manipulując danymi. W takim świecie coraz częściej zwycięża się bez wystrzału

Swego czasu Sun Tzu pisał już w swym traktacie „Sztuka wojny”, że najwyższe mistrzostwo to zwycięstwo bez walki. Dziś oznacza to pokonanie przeciwnika nie przez przewagę ogniową, lecz przez inteligentną adaptację i kontrolę informacji

Stąd według Dave’a Venable’a ikoniczny AK-47 staje się symbolem przeszłości — epoki, w której siła tkwiła w prostocie i liczbie. A algorytm to znak nowej ery, w której przewagę daje inżynieria percepcji i decyzji. To już nie walka o teren, lecz o to, kto pierwszy zrozumie, co się naprawdę dzieje.

Reklama

Konwergencja jako źródło przewagi

Największą rewolucją na współczesnym polu walki nie jest już sama obecność sztucznej inteligencji, dronów czy broni energetycznej. To wszystko już znamy. Prawdziwą zmianą jest to, że te technologie zaczynają się ze sobą łączyć — tworzyć jeden system nerwowy wojny

Z tego powodu analityk Robert J. Bunker w swym tekście „Something WICKED This Way Comes: The Future Singularity of Asymmetric Warfare Innovations” nazywa to zjawisko „wojenną osobliwością” — momentem, w którym różne innowacje łączą się w sieć działającą szybciej, niż człowiek jest w stanie zrozumieć czy zareagować

Tak więc nie chodzi o kolejny „cudowny wynalazek”, lecz o to, aby spiąć cały łańcuch: od rozpoznania, przez analizę i decyzję, aż po wykonanie. Maszyny nie tylko pomagają dowódcy, ale kształtują samo tempo wojny. Podkreśla to szczególnie James Giordano w publikacji „Disruptive Technologies in Current and Future Warfare”:

prawdziwa przewaga nie tkwi dziś w posiadaniu najlepszej wersji jednego narzędzia, lecz w zgraniu wszystkich — od sztucznej inteligencji i neurotechnologii po biotechnologię, cyberbezpieczeństwo i łączność — w jeden działający organizm”.

Wygrywa więc nie ten, kto ma „więcej sprzętu”, ale ten, kto potrafi stworzyć ekosystem, w którym dane, ludzie i maszyny uczą się nawzajem i błyskawicznie reagują na zmiany. Na tym polega konwergencja — sieć, która łączy wszystkie zmysły pola walki w jedno wspólne oko i jedno wspólne ucho. 

Oznacza to w praktyce, że tysiące sensorów, kamery satelitarne, drony i systemy komunikacji tworzą jeden wspólny obraz sytuacji, a następnie utrzymują go w czasie rzeczywistym. Przeciwnik reaguje z opóźnieniem, bo jego informacja zawsze przychodzi „po czasie”. A gdy ten obraz jest jeszcze zasilany danymi z komercyjnych źródeł — np. z aplikacji cywilnych, zdjęć z satelitów prywatnych czy ruchu w mediach społecznościowych — staje się prawie niemożliwy do oślepienia jednym ciosem

W tej wizji wojny przewaga nie polega już na jednym silnym uderzeniu. To permanentny stan przewagi, utrzymywany przez nieustanne aktualizacje, automatyczne korekty i inteligentne skalowanie decyzji. Dlatego współczesne planowanie wojskowe musi myśleć nie tylko o zapasach amunicji czy zapasowych kablach, ale też o zapasowych ścieżkach poznania — alternatywnych źródłach danych, metodach weryfikacji i analizie, które pozwolą przetrwać błędy algorytmów. 

Wojna przestaje przypominać wymianę ciosów; staje się ciągłym stanem przewagi, utrzymywanym przez rytm aktualizacji i szybkość uczenia się.

Czytaj też

Front poznawczy i koszt weryfikacji

Współczesne pole walki coraz częściej nie ma granic ani okopów — toczy się w głowach ludzi. Nie o terytorium, ale o wiarygodność i zaufanie. A bronią staje się nie pocisk, lecz informacja

Jak zauważa Joshua Luberisse, zajmujący się nowoczesnymi formami wojny informacyjnej w artykule „Verification Cost Asymmetry in Cognitive Warfare: A Complexity-Theoretic Framework”, w epoce sztucznej inteligencji pojawiła się nowa zasada przewagi: asymetria kosztu weryfikacji. Wynika to z faktu, że fałsz jest tańszy niż prawda

Maszyny mogą w kilka sekund wygenerować tysiące fałszywych obrazów, wpisów czy dokumentów. Ale sprawdzenie ich autentyczności wymaga czasu, ludzi i instytucji. To nierówna gra: jedna strona sieje chaos niemal za darmo, druga płaci za każdy akt weryfikacji

Stąd też dzisiejsze zwycięstwo nie należy do tego, kto „ma rację”, lecz do tego, kto potrafi zorganizować system rozpoznawania prawdy szybciej niż przeciwnik. To wojna, w której tempem ataku jest prędkość internetu, a tempem obrony — szybkość weryfikacji.

Na tę nową rzeczywistość zwraca uwagę także raport IE University Centre for the Governance of Change „The Battle for the Mind: Understanding and Addressing Cognitive Warfare and Its Enabling Technologies”. Jego autorzy proponują stworzenie „infrastruktury zaufania” — cyfrowego systemu, który pozwala błyskawicznie odróżnić prawdę od manipulacji. Z tej racji na froncie poznawczym liczy się bowiem nie to, kto krzyczy głośniej, ale kto szybciej potwierdza fakty.

Na Ukrainie ta zdolność okazała się kluczowa. To właśnie dzięki niej udało się utrzymać odporność społeczną i wiarygodność komunikacji państwa mimo zalewu rosyjskich dezinformacji. 

Gazie wojna toczyła się nie tylko o ziemię, ale o obrazy; o to, które nagranie trafi do globalnych mediów i jak zostanie zinterpretowane. Każde niezweryfikowane zdjęcie może wywołać kryzys dyplomatyczny, zanim eksperci zdążą powiedzieć, co naprawdę pokazuje.

Sahelu grupy zbrojne wykorzystują media społecznościowe do tworzenia iluzji siły — kilkanaście filmików z dronów zastępuje tysiące żołnierzy. Ich przewaga to psychologiczna skala, nie militarna masa. 

Tego w praktyce nie da się zahamować, stąd też szybkość i zaufanie do własnego przekazu staje się kwestia zasadniczą. Społeczeństwo, które potrafi szybko oddzielić prawdę od fałszu, staje się odporne. To nowy rodzaj obrony terytorialnej — obrona poznawcza

Reklama

Rosyjska asymetria operacyjna – „proxy” i APT jako broń taniej niepewności

I w tym miejscu, na styku informacji i działania, zaczyna się nowy wymiar rosyjskiej strategii. Federacja Rosyjska od lat testuje model, który łączy werbowanie „proxy” w mediach społecznościowych z cyberatakami grup APT na infrastrukturę krytyczną. 

Jeśli współczesna wojna informacyjna to starcie o zaufanie, to Rosja zbudowała na tym całą metodę walki: to nie armia w klasycznym sensie, ale system drobnych uderzeń w sieciach, świadomości, codziennym poczuciu bezpieczeństwa. Rosyjska logika jest prosta: obniżyć koszt ataku do minimum, a podnieść koszt obrony przeciwnika do maksimum

To właśnie praktyczne zastosowanie opisanej przez Joshuę Luberisse’a zasady asymetrii kosztu weryfikacji. Służby rosyjskie wprowadziły do swego modus operandi podwójny model uderzeń.

Z jednej strony, „agentura proxy”, czyli ludzie zwerbowani lub zmanipulowani przez media społecznościowe, wykonujący drobne akcje sabotażowe: podpalenia, próby zakłóceń transportu, uszkodzenia infrastruktury. To działania proste, tanie i trudne do powiązania z państwem. 

Z drugiej, cyberataki grup APT (Advanced Persistent Threat): precyzyjne, długofalowe kampanie prowadzone przez grupy hakerskie powiązane z rosyjskim wywiadem, wymierzone w energetykę, komunikację, logistykę i instytucje finansowe.

Jak piszą Władimir W. Sielivanow i Jurij D. Iljin w analizie „Koncepcja asymetrycznej odpowiedzi wojskowo-technicznej mającej na celu powstrzymanie potencjalnego przeciwnika przed wywołaniem konfliktów zbrojnych” istotą rosyjskiego podejścia jest „asymetryczny odpór”: zamiast ścigać przewagę przeciwnika, należy zamienić ją w jego obciążenie.

Tę koncepcję rozwija także A. V. Fenenko w artykule „Asymetryczny model powstrzymywania nuklearnego”: każdy nowy system bezpieczeństwa Zachodu — od rozpoznania satelitarnego po systemy AI do analizy ruchu sieciowego — staje się więc dla Rosji nowym celem. Bo im bardziej państwa rozwinięte opierają się na zautomatyzowanych systemach, tym bardziej stają się podatne na drobne zakłócenia i wątpliwości.

Jak zauważa Charles K. Bartles w analizie „Russia’s Indirect and Asymmetric Methods as a Response to the New Western Way of War”, to właśnie niepewność jest celem samym w sobie. Rosyjska strategia ma utrzymywać przeciwnika w stanie decyzyjnego zmęczenia. Kremlowska metoda łączy więc tani sabotaż, drogie skutki i pełną deniowalność — mechanizm, który celowo działa „poniżej progu wojny”.

Czytaj też

Etyka i odpowiedzialność w wojnie projektowanej

Im bardziej wojna staje się projektem inżynieryjnym, tym trudniej wskazać, kto właściwie odpowiada za decyzję o użyciu siły. 

Madeleine Clare Elish w pracy „Moral Crumple Zones: Cautionary Tales in Human-Robot Interaction” opisuje zjawisko, w którym ludzie stają się „moralnymi strefami zgniotu”: formalnie odpowiedzialni, lecz faktycznie pozbawieni kontroli nad algorytmami. Podobną diagnozę formułuje Boris (Bruce) Kriger w eseju „The Technological Paradox of War: Asymmetry, Detachment, and the Loss of Human Responsibility”. 

Z tej racji nowa rzeczywistość rodzi pytanie o etykę projektowania wojny.

Wskazują na to również instytucje:

Ich eksperci podkreśla się, że tradycyjne „human-in-the-loop” już nie wystarcza. Pojawia się pojęcie human-over-the-loop, czyli człowieka nadzorującego zasady, według których działa system, zamiast bezpośrednio reagować.

Jak pisze James Giordano, nadchodząca wojna będzie starciem systemów decyzyjnych, a nie sprzętu, a więc także starciem systemów moralnych.

Reklama

Rosyjskie kontrperspektywy – asymetria idei

Rosja od dawna rozumie, że wojnę można prowadzić nie tylko bronią, ale i znaczeniem. W miejscu, gdzie Zachód inwestuje w technologie, Kreml inwestuje w narracje. To nie jest tylko kwestia propagandy, lecz rodzaj strategii, jaką jest asymetria idei, polegająca na tym, kto potrafi nadać sens rzeczywistości

Jak pisze Siergiej P. Nazarow w artykule „Специфика асимметрии конфликта в виртуальном пространстве”, współczesne konflikty coraz częściej rozgrywają się w sferze wirtualnej, a prawdziwym polem bitwy staje się uwaga i emocje odbiorców. To właśnie tam Rosja próbuje budować przewagę, nie poprzez kontrolę przestrzeni, lecz sterowanie percepcją

Metoda ta ma swoje korzenie w klasycznej rosyjskiej kulturze strategicznej. Już w czasach sowieckich rozwijano doktrynę maskirowki — sztuki zacierania granicy między prawdą a pozorem. Dziś wróciła ona w nowoczesnej formie: zamiast zasłon dymnych są fake newsy; zamiast klasycznych szpiegów– boty i influencerzy.

Zwracają na to szczególną uwagę Władimir W. Sielivanow i Jurij D. Iljin w pracy „Концепция военно-технического асимметричного ответа по сдерживанию вероятного противника от развязывания военных конфликтов”. Jak wskazują, rosyjska strategia asymetryczna polega nie na próbie dogonienia technologicznej przewagi Zachodu, ale na uczynieniu jej nieopłacalną. Jeśli przeciwnik buduje coraz droższe i bardziej złożone systemy, Rosja odpowiada działaniami tanimi, ale destrukcyjnie skutecznymi – zakłóceniem łączności, dezinformacją, psychologicznym szumem

To właśnie ekonomia siły, w której przewaga przeciwnika staje się jego ciężarem: im bardziej zależy mu na wiarygodności, procedurach i faktach, tym łatwiej go oszukać. Rosja, w tej logice, nie musi być silniejsza – wystarczy, że będzie bardziej nieprzewidywalna.

Widać to na Ukrainie, gdzie obok działań militarnych toczy się nieprzerwana wojna narracyjna: każde uderzenie kinetyczne jest natychmiast uzupełniane kampanią informacyjną – zalewem sprzecznych wersji, teorii, filmów i „dowodów”, które mają podważyć spójność zachodniego przekazu. To nie przypadkowy chaos, lecz celowa mgła poznawcza, mająca rozbić jedność decyzyjną sojuszników i zmusić ich do ciągłego tłumaczenia własnych działań.

Charles K. Bartles w analizie „Russia’s Indirect and Asymmetric Methods as a Response to the New Western Way of War” pisze, że rosyjska strategia łączy militarne, ekonomiczne i informacyjne instrumenty w jeden, spójny system wpływu. W efekcie każdy ruch – sankcje, protesty, dezinformacja, cyberatak – staje się częścią jednej narracyjnej operacji, której celem jest utrzymanie przeciwnika w stanie poznawczego przeciążenia. 

Równocześnie w rosyjskiej doktrynie coraz częściej pojawia się pojęcie „asymetrycznego odstraszania” — koncepcji, w której nieprzewidywalność i dwuznaczność zastępują tradycyjny pokaz siły. Nie trzeba już siły, by sparaliżować wolę przeciwnika, wystarczy sprawić, by nie wiedział, co jest prawdą, a co blefem

To zatem swoista wojna interpretacji: Zachód dąży do przejrzystości a Rosja niejednoznaczności. Zachód wierzy w siłę faktów, Rosja – w siłę ich interpretacji.

I choć ta strategia nie daje natychmiastowych zwycięstw na mapie, to długofalowo podkopuje spójność, zaufanie i pewność siebie społeczeństw demokratycznych. Jak ujęto to w artykule „Асимметрия в военном деле”, technologia sama w sobie nie gwarantuje przewagi, jeśli nie towarzyszy jej spójność ideowa. To dlatego rosyjskie elity wojskowe coraz częściej podkreślają, że wojna to nie tylko walka o kontrolę przestrzeni, ale także o kontrolę znaczeń

W tej perspektywie asymetria idei staje się najtańszą, ale i najtrwalszą bronią. Nie wymaga rakiet, logistyki ani armii — wystarczy zdolność do sterowania świadomością. A w epoce, w której ludzie czerpią wiedzę o świecie z ekranu telefonu, to właśnie ten ekran może być nowym polem bitwy.

Czytaj też

Chińska „asymetria systemu” – integracja i inteligentyzacja

Jeżeli – ujmując to w sposób obrazowy – Rosja gra w szachy na planszy chaosu i niepewności to Chiny budują nową planszę. Ich celem nie jest zaskoczenie przeciwnika jednym ruchem, ale zaprojektowanie całego systemu, w którym wszystkie figury – od gospodarki po media – poruszają się w jednym, zsynchronizowanym rytmie. 

To właśnie chińska „asymetria systemu”: przewaga rodząca się z długotrwałej, metodycznej integracji wszystkich zasobów państwa w jeden organizm strategiczny. 

Takie podejście ma swoje źródło jeszcze w latach 90., kiedy Qiao Liang i Wang Xiangsui w książce „Unrestricted Warfare” przekonywali, że prawdziwa wojna nie toczy się już tylko na polu bitwy, lecz także w finansach, gospodarce, kulturze i informacjach. W ten sposób zwycięża ten, kto potrafi połączyć wszystkie formy presji w jeden strumień wpływu, niezależnie od tego, czy używa broni, kredytów, mediów czy standardów technologicznych. 

Koncepcja ta została rozwinięta w doktrynie „Science of Military Strategy”, opracowanej przez PLA National Defense University. Zgodnie z nią, wojna przyszłości to systemowa rywalizacja ekosystemów, a nie pojedynek armii. Nie chodzi już o to, kto ma więcej czołgów, lecz kto potrafi spiąć przemysł, technologię, informację i społeczeństwo w spójny, samonapędzający się mechanizm. To właśnie Chińczycy nazywają „inteligentyzacją” (zhinenghua), czyli procesem, w którym sztuczna inteligencja nie tylko wspiera wojsko, ale przenika cały system państwa, ucząc się, przewidując i koordynując działania w wielu domenach naraz. 

Jak pisze Nathan Beauchamp-Mustafaga w analizie „Cognitive Domain Operations: The PLA’s New Holistic Concept for Influence Operations”, „operacje w domenie poznawczej” są nowym filarem tej strategii. Łączą psychologię, informację, dane i technologię w jeden projekt, mający nie tyle niszczyć przeciwnika, co zarządzać jego świadomością i decyzjami.  W

 praktyce oznacza to, że każdy kanał informacji — od sieci społecznościowych po systemy logistyczne — może być użyty jako narzędzie wpływu. Chiny nie traktują tych domen osobno. Dla nich to elementy jednej sieci, która uczy się i reaguje na bodźce w czasie rzeczywistym. Właśnie dlatego mówią o „wojnie systemowej” — wojnie, w której granice między polityką, gospodarką i wojskiem przestają istnieć. 

Najpełniej strategia chińskiej „asymetrii systemu” ujawnia się w działaniach wobec Tajwanu. Nie chodzi tu o klasyczną inwazję, lecz o długofalowe testowanie zintegrowanej presji: militarnej, ekonomicznej, informacyjnej i kulturowej. 

Nathan Beauchamp zuważa, że Chiny traktują Tajwan jako „laboratorium” dla operacji w domenie poznawczej, łączących demonstracje wojskowe, cyberataki o niskim progu i kampanie dezinformacyjne w jeden, zsynchronizowany system oddziaływania. 

W ujęciu PLA National Defense University jest to forma „wojny systemowej”, w której o przewadze decyduje nie siła ognia, lecz spójność całego ekosystemu polityczno-technologicznego. Celem działań nie jest natychmiastowe zwycięstwo, lecz stopniowe kształtowanie percepcji: budowanie przekonania, że „zjednoczenie” jest procesem nieuniknionym.

Tak więc to nie blitzkrieg, ale inżynieria rzeczywistości: powolna, precyzyjna, systemowa. Chińska strategia nie chce przeciwnika zniszczyć, tylko wciągnąć w swoją orbitę; sprawić, że jego łańcuchy dostaw, rynki i standardy technologiczne będą zbyt mocno splecione z chińskim systemem, by można było się od niego odłączyć. 

Z tej racji różnica między Państwem Środka a Rosją jest więc zasadnicza. Kreml improwizuje, działa przez paradoks, prowokację i chaos, szukając krótkoterminowej przewagi. Pekin planuje, myśli w kategoriach dekad, nie dni

Asymetria obu państw nie polega na destrukcji, lecz na konstruowaniu alternatywnego ładu, w którym Zachód powoli traci zdolność narzucania własnych reguł. 

Jak pisał Qiao Liang, prawdziwe zwycięstwo polega na tym, by „zmusić przeciwnika do życia w świecie, który my zaprojektowaliśmy”. W tym sensie chińska „asymetria systemu” to sztuka wchłaniania świata przez handel, dane, technologię i standardy. I właśnie w tej konwergencji ekonomii, informacji i sztucznej inteligencji rodzi się nowa forma wojny: wojna bez frontu, ale z planem, gdzie każdy piksel, pakiet danych i decyzja konsumencka stają się częścią długiej zaplanowanej kampanii.

Reklama

Sektor prywatny jako element przewagi

Współczesne wojny coraz częściej projektują nie państwa, lecz firmy technologiczne. Center for Strategic and International Studies zwraca uwagę, że komercyjna innowacja stała się głównym źródłem przewagi strategicznej

Przykładem jest system Starlink firmy SpaceX, który na Ukrainie utrzymał łączność i dowodzenie, mimo zniszczenia sieci państwowych, tworząc „cyfrową linię życia” frontu. Jednocześnie ta zależność pokazuje nową słabość: prywatny właściciel infrastruktury może wpływać na przebieg wojny, niezależnie od decyzji rządów. 

Drugim wymiarem tej transformacji są dane i algorytmy. Platformy firm takich jak Palantir Technologies integrują miliardy informacji z czujników i sieci, skracając cykle decyzyjne z dni do minut. 

James Giordano twierdzi, że o przewadze decyduje dziś zdolność do łączenia technologii w jeden, samouczący się ekosystem. Z kolei według Booz Allen Hamilton, tempo i elastyczność sektora prywatnego przesądzają o przewadze Zachodu, choć za cenę częściowej utraty suwerenności technologicznej

Ta przedstawiona zależność rodzi również pytania o odpowiedzialność. Jak zauważa Madeleine Clare Elish w „Moral Crumple Zones”,  w systemach opartych na sztucznej inteligencji ludzie często pełnią rolę „moralnych stref zgniotu” – formalnie odpowiedzialni, lecz pozbawieni kontroli nad decyzją algorytmu. 

W związku z tym wytyczne IEEE i UNIDIR podkreślają konieczność wbudowania etyki w samą strukturę systemów. Stąd też sektor prywatny stał się zachodnim odpowiednikiem asymetrii systemu – nie poprzez chaos jak Rosja, ani kontrolę jak Chiny, lecz technologiczną szybkość i integrację. W epoce syntetycznej asymetrii zwycięża ten, kto potrafi połączyć rynek, dane i etykę w spójny, samodoskonalący się ekosystem przewagi.

Czytaj też

Ostatni bastion asymetrii: człowiek

Epoka syntetycznej asymetrii nie jest końcem wojny, lecz jej nową formą. To tylko przesunięcie stali do danych, algorytmów i percepcji. Ale pomimo wszystkich technologicznych przemian, wciąż pozostaje zjawiskiem głęboko ludzkim. Choć koncepcja „syntetycznej asymetrii” opisuje erę algorytmów, dronów i zautomatyzowanych decyzji, doświadczenia ostatnich konfliktów — od Ukrainy po Gazę — dowodzą, że determinacja, morale i improwizacja nadal decydują o wyniku starcia.

W epoce, w której przewagę mierzy się szybkością przetwarzania danych, człowiek z przysłowiowym AK-47 wciąż potrafi przechylić szalę zwycięstwa, dzięki odwadze, pomysłowości i woli przetrwania. Wojna na Ukrainie pokazała, że nawet najbardziej zautomatyzowane systemy bojowe i rozpoznawcze zawodzą, gdy napotkają przeciwnika zdolnego do spontanicznego działania. 

Wysoko wyspecjalizowane armie, zależne od logistyki, łańcuchów dostaw i komunikacji satelitarnej, stają się podatne na proste formy sabotażu, zakłóceń czy taktycznej improwizacji. Z kolei działania Hamasu, Huti czy afrykańskich milicji pokazują, że nisko-technologiczna elastyczność — umiejętność adaptacji do lokalnych warunków — może skutecznie neutralizować przewagi technologiczne globalnych potęg.

Ta więc pozorna sprzeczność — między cyfrową wojną przyszłości a ludzkim uporem — jest w istocie esencją współczesnej asymetrii. Technologia może przyspieszać decyzje, analizować dane i kierować ogniem, ale nie potrafi zrozumieć sensu ani zastąpić emocji, które nadają działaniom kierunek

Jak zauważa gen. Mark Milley, były przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów USA, „technologia zmienia charakter wojny, ale nie jej naturę. Natura wojny jest niezmienna — to zjawisko ludzkie, oparte na woli, strach, spójności i polityce”. 

Tę samą myśl, lecz z perspektywy etycznej, rozwija Boris (Bruce) Kriger, podkreślając, że wraz z automatyzacją decyzji wojennych człowiek ryzykuje utratę swojej roli moralnego podmiotu. W jego ujęciu największym zagrożeniem nie jest sama maszyna, lecz „psychologiczne oddalenie” – sytuacja, w której technologia pozwala zabijać, nie czując ciężaru decyzji. 

W tym sensie „syntetyczna asymetria” nie neguje człowieka, lecz rozszerza jego pole działania. Dzisiejszy „partyzant” nie walczy już tylko w górach ani w ruinach miast, lecz w infosferze: w sieci danych, emocji i przekonań. Jego bronią może być karabin, ale także kamera, klawiatura lub mikrofon.

Ostateczna przewaga we współczesnej wojnie nie rodzi się w laboratorium, lecz w świadomości – w zdolności, by rozumieć szybciej, adaptować się głębiej i trwać dłużej niż przeciwnik. 

Dlatego, niezależnie od tego, jak bardzo wojna staje się syntetyczna, to ostatnim bastionem asymetrii pozostaje w dalszym ciągu człowiek. To on nadaje sens technologii, to on decyduje, kiedy zareagować i jak interpretować świat. 

Jak więc stwierdzają zarówno Milley, jak i Kriger, przyszłość wojny nie zależy od mocy obliczeniowej maszyn, lecz od zdolności człowieka w świecie coraz bardziej zautomatyzowanym. A dopóki istnieje ten ludzki wymiar — z jego wolą, gniewem, odwagą i nadzieją — żadna maszyna nie zastąpi człowieka na polu bitwy.

Reklama
CyberDefence24.pl - Digital EU Ambassador

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Cyfrowy Senior. Jak walczy się z oszustami?

Komentarze

    Reklama