Reklama

Polityka i prawo

Walka UE z rosyjską dezinformacją do kosza. Moskwa obchodzi ograniczenia

Rosyjska propaganda przedostaje się przez europejskie sankcje
Rosyjska propaganda przedostaje się przez europejskie sankcje
Autor. Sergey Yeliseev / Flickr

Po inwazji Putina na Ukrainę z 24 lutego 2022 r. Unia Europejska deklarowała, że odetnie Moskwie możliwość kierowania propagandy do swoich obywateli. Rosja jednak skutecznie obchodzi ograniczenia i sankcje nałożone na jej media.

Reklama

Krótko po inwazji Putina na Ukrainę z dnia 24 lutego 2022 roku, Unia Europejska deklarowała, że odetnie Rosję od możliwości siania propagandy w krajach członkowskich. Wyrazem tego jest m.in. blokada nałożona na kontrolowane przez Kreml media, takie jak stacja telewizyjna RT, należące do niej serwisy informacyjne lub serwis Sputnik. Jak się okazuje, Moskwa bez problemu obchodzi europejskie sankcje nałożone na jej kanały nadawcze. Pisze o tym agencja Bloomberga.

Reklama

Lustrzana rzeczywistość

Reklama

Główny serwis RT nie jest dostępny dla obywateli UE - ale rosyjską telewizję z prokremlowskim przekazem można oglądać nadal za pośrednictwem witryn internetowych powielających - jak w gabinecie luster - ten sam przekaz. Lustrzana jest nawet nazwa jednej z tych witryn - swentr.site, co, jeśli przeczytamy tę frazę odwrotnie, daje nam „rtnews”.

Bloomberg cytuje Margaritę Simonyan, czyli szefową redakcji RT - jak wyraziła się w komentarzach, które przekazało agencji jej biuro prasowe: „plwamy na wasze sankcje” (plujemy - red.) - powiedziała „redaktorka”. Faktycznie, wszystko wskazuje na to, że są one nieskuteczne, bo strona swentr została zarejestrowana trzy dni po tym, jak ogłoszono ograniczenia w możliwości nadawania RT w Europie. Zarejestrował ją podmiot znany jako ANO TV Novosti, co wynika z rejestru WHOIS. ANO TV działa na licencji RT.

Agencja dodaje, że to zaledwie jedna z kilkunastu witryn, które nadają treści z RT i docierają do odbiorców w Unii Europejskiej, oficjalnie zakazującej rozpowszechniania rosyjskiej propagandy z mediów kontrolowanych przez Kreml.

Czytaj też

Wężowa elastyczność

Zdaniem agencji, rosyjskie platformy dezinformacji okazały się bardziej elastyczne, niż europejskie sankcje, które miały je blokować. Cały czas powstają nowe witryny, a stare zmieniają nazwy - po to, by zawsze być o krok przed urzędnikami UE.

Europejski reżim sankcyjny jest powolny i ma problem, gdy jego celem są podmioty potrafiące szybko podejmować działania zmierzające do umknięcia wymiarowi sprawiedliwości i ograniczeniom. Dodatkowo, jak pisze Bloomberg, centrala w wypadku UE może dawać wytyczne, ale egzekwowanie sankcji to już rzecz państw członkowskich - przez co powstają dalsze komplikacje, a obchodzenie ograniczeń staje się wyjątkowo łatwe.

Komisja Europejska, według Bloomberga, jest świadoma problemu i współpracuje w zakresie walki z nim z państwami członkowskimi. Tak przynajmniej twierdzi odpowiedzialna za walkę z dezinformacją komisarz Vera Jourova. Jej zdaniem, sankcje ogółem są skuteczne, nawet jeśli są próby ich obchodzenia. Jak wskazuje urzędniczka, aby mieć do czynienia z rosyjską propagandą, trzeba się trochę natrudzić - RT nie jest już obecne np. w sieciach kablowych, a agregatory informacji nie proponują wyników ze stron rosyjskich serwisów.

Czytaj też

Dezinformacja zmarginalizowana, ale obecna

Według danych firmy Semrush cytowanych przez Bloomberga, Swentr w październiku miał ok. 3 mln odsłon - oznacza to zatem, że zasięg rosyjskiej propagandy udało się zmniejszyć. RT jednak ma na swoim głównym serwisie ok. 141 mln wejść miesięcznie, mimo tego, iż w wielu krajach serwis ten jest zablokowany.

Eksperci zajmujący się walką z propagandą i dezinformacją Kremla wskazują, że sankcje dotykające państwowych mediów w Rosji zdołały jedynie częściowo ograniczyć możliwość rozprzestrzeniania się dezinformacji w Europie. Moskwa szybko znalazła nowe sposoby na działanie i chętnie skorzystała także z luk w systemie sankcyjnym. Jednym z problemów są platformy społecznościowe, takie jak X, TikTok czy Facebook, gdzie postaci związane z mediami z Kremla wciąż mają swoje konta, a treści z serwisów w rodzaju RT nadal są linkowane - pisze Bloomberg. Innym nośnikiem propagandy są komunikatory internetowe, gdzie linki krążą w grupach i prywatnych wiadomościach.

We wrześniu UE poinformowała, że jeśli chodzi o platformy internetowe, to największym problemem jest X, gdzie dezinformacji jest najwięcej. Pisaliśmy o tym na naszych łamach tutaj.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Komentarze (1)

  1. bezreklam

    Ja sie zastanwiam czy ludzie sa naprawde takimi idiotami ze wierza ze JEDNA STRONA MOWI SAMA PRAWDE a druga tylko KLAMIE? NAPRAWDE? Jedna ma DEZINFRMACJE i nic prawdzwego a dtuga od rana do nocy mowi prawde? I to rzekomo experci? Nawet tutak jesli RT ma 150 milnow odslon a te inne strony 3 minlny? To jakim trzeba byc kapciem by mowic ze ogranicznie nie skteczne? Co za debilizm. Jesli masz na yorube nagle 50 razy mnijszy zasieg to co za jelp powie ze to nie skuczne.

Reklama