Pod rządami Elona Muska, zaangażowanie użytkowników w interakcje z treściami propagandowymi emitowanymi przez aktorów państwowych, znacznie wzrosło. W tym kontekście można wręcz mówić o jego eksplozji - wynika z najnowszego raportu organizacji NewsGuard.
Twitter - obecnie przemianowany na X przez Elona Muska - był kiedyś platformą, która zdawała się prezentować najbardziej proaktywne podejście wobec walki z zagraniczną propagandą spośród wszystkich wielkich platform społecznościowych.
Serwis angażował się w ramach unijnego kodeksu dobrych praktyk walki z dezinformacją, oznaczał wpisy zawierające treści z mediów kontrolowanych przez państwa - takie jak np. Chiny czy Rosja, ale też USA czy Wielka Brytania - w wyraźny sposób informując użytkowników, że mają do czynienia z podmiotem zależnym od rządu, a także zdawał cyklicznie sprawę ze swoich działań na rzecz walki z dezinformacją.
Pod rządami Elona Muska, który przejął Twittera w październiku ub. roku za 44 mld dolarów, sytuacja ta jednak uległa drastycznym zmianom. Na naszych łamach pisaliśmy już o tym, że Musk po cichu usunął z regulaminu Twittera zapisy o walce z dezinformacją medyczną, wycofał platformę z kodeksu dobrych praktyk UE , rozwiązał dział moderacji treści jak i radę ds. zaufania i bezpieczeństwa , a wszystko to - w imię otwarcia serwisu na wolność słowa, której sam jest "absolutystą", jak siebie określa miliarder .
Eksplozja zaangażowania
Nowy raport organizacji NewsGuard zajmującej się analizą trendów w social mediach i rozprzestrzenianiem sie propagandy, wskazuje że pod rządami Muska propaganda państwowa - szczególnie ta płynąca z kierunków takich jak Chiny czy Rosja i z wykorzystaniem państwowych mediów - m.in. stacji RT, agencji TASS, serwisu China Daily oraz podobnych, cieszy się wręcz eksplozją zaangażowania ze strony użytkowników serwisu.
Wcześniej w tym roku platforma zrezygnowała z oznaczania propagandy wspomnianymi już w tym tekście dopiskami, informującymi użytkowników, że mają do czynienia z mediami kontrolowanymi przez rząd danego kraju.
Według NewsGuard, w ciągu zaledwie trzech miesięcy od usunięcia oznaczeń, zaangażowanie w treści propagandowe (anglojęzyczne) wzrosło o nawet 70 proc.
Rosja na prowadzeniu
Jak czytamy w opracowaniu, największy wzrost zaangażowania odnotowano pod treściami rosyjskiej kontrolowanej przez Kreml stacji RT. W ciągu trzech miesięcy od zdjęcia oznaczeń odnotowała ona niemal dwukrotnie większe zaangażowanie niż wcześniej, mierzalne w postaci 2,5 mln lajków i repostów swoich treści na X. Rosyjska państwowa agencja informacyjna TASS również zwiększyła "siłę rażenia" - zaangażowanie pod jej treściami wzrosło o 63 proc.
Nie próżnują też Chiny - wiodący serwis propagandowy skierowany do odbiorcy anglojęzycznego - China Daily - zwiększył zaangażowanie o 26 proc., a irańska telewizja państwowa PressTV - aż o 97 proc.
Winne algorytmy
Zdaniem autorów raportu, za sytuację taką należy obciążyć odpowiedzialnością algorytmy platformy. Z opracowania wynika, że to działanie algorytmów rekomendacji treści X wspiera zasięg postów z kont tego rodzaju nadawców, choć wcześniej - przed przejęciem przez Elona Muska - platforma deklarowała, że algorytmy nie amplifikują zawartości z kont mediów kontrolowanych przez państwa.
NewsGuard zauważa, że treści z profili tego typu regularnie można znaleźć w sekcjach "Dla Ciebie" użytkowników serwisu, gdzie lądują wpisy rekomendowane przez algorytm. Wszystko wskazuje więc na to, że to, co wcześniej było regułą przejrzystości w serwisie, już nie obowiązuje.
Wielki bałagan
Twitter zawsze miał problemy z dezinformacją i to, że propaganda się na nim namnaża - bez żadnych problemów - nie jest wcale nowością.
Przed przejęciem przez Elona Muska jednak - jak już wspomnieliśmy - serwis podejmował pewne kroki na rzecz walki z tymi zjawiskami. Tymczasem, po wykupieniu przez miliardera, można odnieść wrażenie, że jest gorzej, niż kiedykolwiek. Potwierdzają to dane. O tym, że po zmianie właściciela platformy problem z dezinformacją nasilił się, pisaliśmy już na naszych łamach tutaj . Wspominaliśmy też, że wzrosła ilość mowy nienawiści na platformie . Twitter pozostaje wobec niej bierny.
Tymczasem, rosyjska dezinformacja pozostaje narzędziem w arsenale wojennym Kremla - o czym warto pamiętać nie tylko podczas korzystania z Twittera, ale na co dzień - również w kontakcie z innymi mediami. Zwłaszcza, że już za niecały miesiąc w Polsce odbędą się wybory, które są nie mniej istotne, niż prezydenckie w USA, które zaplanowano na przyszły rok.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].