Armia i Służby
Czechy. Agent Kremla płacił celebrytom za rozpowszechnianie propagandy
Jeden ze znanych, działających od długiego czasu w Czechach agentów wpływu Kremla, płacił celebrytom za rozpowszechnianie rosyjskiej propagandy. Wynagrodzenie wynosiło nawet kilka tysięcy euro, a treści, które miały być propagowane, dotyczyły wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Służba Bezpieczeństwa Informacji (BIS) Czech informuje, że jeden ze znanych jej, działających od długiego czasu w Czechach agentów wpływu Rosji, płacił celebrytom za rozpowszechnianie dezinformacji na temat wojny, którą Rosja na pełną skalę rozpętała na Ukrainie.
Dyrektor służby - Michal Koudelka - powiedział, że działania agenta odbywały się na zlecenie "jednej z najwyższych rangą instytucji władzy na Kremlu". Zadaniem rosyjskiego szpiega miało być " zapewnienie obecności narracji wspierających interesy polityki zagranicznej Federacji Rosyjskiej w przestrzeni publicznej, również z wykorzystaniem osób publicznych".
Kulturalna agentura
Publiczny nadawca - Czeska Telewizja - informuje ponadto, że przeprowadziła własne dochodzenie, z którego wynika, iż ośrodkiem działania rosyjskiej agentury w Czechach jest Rosyjskie Centrum Kultury w Pradze. Warto wspomnieć, że placówki tego rodzaju funkcjonują również w innych krajach regionu - np. w Polsce.
Czeska placówka funkcjonuje przy tym pomimo faktu, że jej założyciel znalazł się na liście osób objętych sankcjami, w związku ze wspieraniem polityki Putina przeciwko Ukrainie. To właśnie ta instytucja jest według Czechów ośrodkiem rozsiewania dezinformacji i propagandy korzystnej dla Kremla.
Niecodzienna sytuacja
Wicepremier czech Vít Rakušan będący także szefem resortu spraw wewnętrznych Czech, w rozmowie z serwisem Seznam Zprávy powiedział, że to niecodzienna sytuacja, jeśli chodzi o Czechy. Jego zdaniem niewątpliwie jednak powinny zająć się nią służby bezpieczeństwa i organy ścigania - po to, aby zidentyfikować kolejne zamieszane w sprawę osoby. Jeśli tak się stanie, dochodzenie będzie kontynuowane.
Rakušan, ani żaden inny czeski urzędnik, nie chcieli podać szczegółów dotyczących tego, które osoby publiczne angażowały się w płatne rozpowszechnianie prokremlowskiej propagandy. Jednocześnie wicepremier przyznał, że zdaje sobie sprawę, iż Czechy od długiego czasu są obiektem zainteresowania rosyjskich służb specjalnych, jak i agentów zajmujących się propagowaniem prokremlowskich narracji propagandowych.
Wpływ na wybory
Czeska Służba Bezpieczeństwa Informacji poinformowała też, że Rosja próbowała wpływać na wynik odbywających się w styczniu tego roku u naszego południowego sąsiada wyborów prezydenckich. Wygrał w nich kandydat prozachodni, związany wcześniej zawodowo z NATO Petr Pavel. Jego kontrkandydatem był urzędujący wcześniej premier i założyciel partii ANO - Andrej Babiš, który nie ukrywał specjalnie swoich prorosyjskich sympatii oraz związków z Kremlem, jak i Chinami.
Przed styczniowymi wyborami, na kanale rosyjskiej telewizji Sputnik na platformie Telegram, ukazało się fałszywe nagranie wideo - paszkwil na Pavla. Miał on rzekomo powiedzieć, że Republika Czeska powinna zaangażować się w wojnę na Ukrainie. Wideo było rozpowszechniane później na co najmniej jednym obecnym w Czechach kanale propagandowym Rosji na Telegramie.
Zdaniem Koudelki, celem tej operacji wpływu było podzielenie czeskiej opinii publicznej w temacie wsparcia udzielanego napadniętej przez Rosję Ukrainie, ale także realizacja wewnętrznych potrzeb propagandowych Federacji Rosyjskiej, która często wykorzystuje wątki polityki międzynarodowej.
Tego typu operacje wpływu - z wykorzystaniem czeskich dziennikarzy sterowanych przez rosyjską agenturę wpływu - zostały przez BIS zidentyfikowane jeszcze przed inwazją z lutego 2022 r. Tu także przewija się postać rozpoznanego przez służbę agenta, który finansował dziennikarzom zagraniczne wyjazdy, jak i chciał, aby pracowali dla potrzeb rosyjskiej propagandy zarówno w swoich redakcjach, jak i tworząc materiały na zlecenie.
Czechy nieprzygotowane do wojny informacyjnej
Zdaniem wspomnianego już wcześniej wicepremiera Rakušana, sytuacje te dowodzą, iż Czechy nie były dostatecznie przygotowane do walki w wojnie informacyjnej z Rosją. Koudelka wskazuje natomiast, że dezinformacja rosyjska jest "brutalną ingerencją w czeską demokrację".
Czeski rząd rozważał w przeszłości przyjęcie regulacji, które miałyby chronić przed dezinformacją, ale obecnie wysiłki legislacyjne zmierzające w tym kierunku zostały zawieszone. Wszystko wskazuje na to, że politycy w Pradze zdają sobie sprawę, że rosyjska propaganda oprócz osiągania celów polityki zagranicznej Kremla służy jeszcze jednemu celowi - podsycaniu konfliktu pomiędzy partiami wewnątrz czeskiego parlamentu, jak i - co oczywiste - wzmacnianiu podziałów społecznych.
Ulgę dla Hradu może stanowić fakt, że w ocenie służb, rosyjskie działania z zakresu operacji wpływu w Czechach mają charkater raczej rozproszony i nie są centralnie sterowane. Zewnętrzne ingerencje z Kremla to raczej mniejsza część działań wymierzonych w czeską infosferę - a większą stanowią całkowicie oddolne inicjatywy, które - choć korzystne dla Kremla i zbieżne z jego celami - są zdaniem Koudelki "wynikiem rodzimej i oddolnej produkcji", o charakterze antysystemowym.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Pankracy
Ciekawe czy zapłacili Holland, w końcu pieniądze dostała ,, z Czech'', może nie bezpośrednio z Rosyjskiego Centrum Kultury ale jakiegoś agenta. U nas ta skala jest ogromna, płaci zarówno wschód jak i zachód a 70% mediów robi sieczkę z mózgu wyborców. W tle wisi Federalizacja i osłabianie Polski.