Polityka i prawo
Szczyt Putin-Macron stał się memem. Francuz nie chciał oddać swojego DNA w ręce Rosjan
Dystans dzielący Władimira Putina i Emmanuela Macrona stał się już memem. Wielu uważało, że w ten sposób Rosja chciała wysłać sygnał światu i pokazać, ile ją dzieli od porozumienia z Zachodem. Jednak źródła z otoczenia francuskiego prezydenta ujawniły, o co tak naprawdę chodziło.
Spotkanie prezydentów Władimira Putina oraz Emmanuela Macrona w Moskwie odbiło się głośnym echem na świecie. Było to związane z charakterem rozmów i ich wagą, ponieważ przywódcy państw dyskutowali o możliwościach załagodzenia kryzysu wokół Ukrainy. Nie był to jednak jedyny powód, dla którego szczyt zyskał taki rozgłos.
Czytaj też
Po udostępnieniu zdjęć ze spotkania pojawiła się fala komentarzy w sieci. Prezydenci wprawdzie rozmawiali ze sobą, ale byli oddaleni od siebie o znaczną odległość. Dzielił ich 4 metrowy monumentalny stół w rezydencji Władimira Putina.
„Rozmawiali przez megafon"; „Widocznie Putin nie chciał słyszeć Macrona"; „To symbol, jak Rosja traktuje Zachód" – to jedynie przykładowe komentarze, jakie można było zobaczyć w sieci.
Pojawiły się również memy. Przerobione zdjęcia długiego stołu, na którego końcach siedzieli prezydenci krążyły w sieci. Powstawały także krótkie, prześmiewcze filmiki.
Pojawiły się głosy, że takie „rozsadzenie" przywódców było celowe, aby pokazać dystans, jaki dzieli Rosję i Zachód reprezentowany przez Francję w dialogu na rzecz rozwiązania sytuacji wokół Ukrainy. W ten sposób Kreml miał wysłać wiadomość, dać sygnał światu.
Czytaj też
Macron nie chciał oddać swojego DNA Rosjanom
Jednak według źródeł agencji Reutera, które znają protokół zdrowotny francuskiego prezydenta wskazały, że Emmanuel Macron miał dwa wyjścia: zaakceptować test PCR przeprowadzony przez rosyjskie władze (wówczas mógłby zbliżyć się do Putina) lub przestrzegać rygorystycznych zasad dotyczących społecznego dystansu.
Wybrano drugą opcję. „Wiedzieliśmy bardzo dobrze, że nie dojdzie do uścisku dłoni a prezydenci zasiądą za długim stołem. Nie mogliśmy jednak zgodzić się na to, by dostali w swoje ręce DNA prezydenta" – wyjaśnia źródło agencji Reutera. Otoczenie Emmanuela Macrona obawiało się o jego bezpieczeństwo i nie chciało, żeby był testowany przez rosyjskich lekarzy.
Czytaj też
Francuski prezydent zrobił testy „we własnym zakresie". Przed wylotem do Moskwy wykonał test PCR u siebie w kraju oraz jeden antygenowy już na terenie Rosji, lecz przeprowadził go lekarz Emmanuela Macrona. „Przekazano nam, że Władimir Putin musi być trzymany w ścisłej bańce" – wskazuje drugie źródło agencji.
Czytaj też
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
easyrider
Putin zły, bo nam zagraża ale nie sposób nie dostrzec, że facet ma realną władzę. Kimże wobec niego jest taki fircyk jak Makron, który może z ledwością wywalczy drugą kadencję a po jej skończeniu będzie żył w kraju, w którym Francuzi powoli będą stawali się mniejszością. Smutny upadek cywilizacji.
Chyżwar
Macron zachował się bardzo rozsądnie. Byli już tacy, którymi zajmowali się rosyjscy lekarze. Później wracali w dębowych jesionkach z adnotacją zabalieł gripoj.
x95
Z Prezydentem Iranu były dokładnie takie same procedury. To standard.