Polityka i prawo
Rosyjscy hakerzy przygotowują się do akcji. Cel – wybory na Ukrainie
Hakerzy powiązani z Rosją zintensyfikują swoje działania, aby zakłócić marcowe wybory prezydenckie na Ukrainie. Jak powiedział w piątek szef cyberbezpieczeństwa Serhij Demediuk, cyberatakami zagrożone są serwery i komputery osobiste osób odpowiedzialnych za proces wyborczy.
Jak twierdzi Serhij Demediuk hakerzy już przygotowują się do incydentu, rozsyłając zainfekowane pliki pod postacią m.in. kartek z życzeniami czy bonów zakupowych. Celem jest kradzież loginów i haseł. Co więcej, na dziesięć tygodni przed wyborami cyberprzestępcy kupowali również informacje dotyczące urzędników wyborczych, używając kryptowalut w ramach darknetu. Serhij Demediuk podkreśla, że cyberataki są systematyczne i ciągłe.
Za przygotowania do cyberataku na ukraińskie wybory odpowiedzialna ma być Moskwa. „W większości przypadków płatności odbywają się w kryptowalucie ... I z tych samych portfeli, które były używane do finansowania poprzednich ataków. Oznacza to, że zaangażowane są te same organizacje hakerskie, które znajdują się pod kontrolą rosyjskich agencji wywiadowczych” – tłumaczy Serhij Demediuk. W odpowiedzi na słowa ukraińskiego szefa cyberbezpieczeństwa rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zaznaczył – „Rosyjskie struktury państwowe nigdy nie ingerowały i nie ingerują w wewnętrzne sprawy innych państw”.
W listopadzie po incydencie w Cieśninie Kerczeńskiej na Ukrainie wprowadzono stan wojenny. Prozachodni prezydent Petro Poroszenko powiedział, że Moskwa opracowała ogromny arsenał metod ingerencji w wybory. Jak zauważył – „Rosyjskie wtrącanie się w celu wpłynięcia na Ukraińskie wybory jest już w toku”. Głównym kontrkandydatem Poroszenki w zbliżającej się kampanii jest była premier Julia Tymoszenko.
Według ukraińskich specjalistów ds. cyberbezpiczeństwa nie zanotowano na razie żadnego incydentu związanego z infiltracją systemów wyborczych. Spodziewają się oni większych ataków na miesiąc przed wyborami, kiedy oddziały regionalne zaczną funkcjonować.
Serhij Demediuk podkreślił, że cyberprzestępcy kupując dane osobowe urzędników, koncentrowali się na tych osobach, które są odpowiedzialne za utrzymanie sprawności infrastruktury wyborczej. „Złośliwe noworoczne życzenia w imieniu organów rządowych stały się tak rozpowszechnione, że to po prostu przytłacza” – mówi szef cyberbezpieczeństwa. Zgłębiając się w szczegóły działań hakerów tłumaczył – „Takie wiadomości są wysyłane do nich (przyp. red. urzędników) i ich krewnych, które zawierają złośliwe oprogramowanie do kontrolowania sprzętu komputerowego. To najprostszy sposób, ale jest skuteczny”.
Specjaliści obawiają się o stan infrastruktury krytycznej w takich sektorach jak energetyka czy bankowości, ponieważ może ona stać się obiektem cyberataków podczas zbliżającej się kampanii wyborczej. Nie musi wówczas dojść do wielkiego incydentu. Jednak hakerzy mogą użyć swoich zdolności do stworzenia tzw. „tylnych drzwi” w kluczowych systemach, aby w przyszłości przeprowadzić duży skoordynowany cyberatak.