Reklama

Polityka i prawo

#CyberMagazyn: Duch KGB drzemie w kampanii dezinformacyjnej Rosji

Fot. maxpixel.net/CC0
Fot. maxpixel.net/CC0

Operacja „Secondary Infektion” jest obecnie jedną z najbardziej rozpoznawalnych kampanii dezinformacyjnych. Według specjalistów odpowiada za nią Rosja - ma na celu zdyskredytowanie Zachodu, w tym USA, przy równoczesnym gloryfikowaniu wysiłków Kremla na rzecz innych państw.

Dezinformacja jest zjawiskiem, które we współczesnym świecie stało się codziennością. To narzędzie w rękach państw (choć nie tylko), by oddziaływać na konkretne grupy odbiorców. Służy do wywierania wpływu na społeczeństwo w celu osiągnięcia określonych celów.

Fake newsy najczęściej odnoszą się do głośnych w określonym czasie tematów (jak obecnie koronawirus, szczepionki czy wybory), a także palących problemów (np. tarć między Afroamerykanami a ludźmi o białym kolorze skóry w Stanach Zjednoczonych). Z założenia mają skłonić odbiorców do przyjęcia pożądanej postawy lub wywołać chaos m.in. poprzez podważanie zaufania do organów władzy.

Aktywna na polu dezinformacji jest m.in. Rosja. Kreml nie ukrywa się już z faktem, że wykorzystuje operacje w obszarze informacyjnych do realizacji swoich celów. W najnowszej strategii bezpieczeństwa wyraźnie bowiem wskazano, że działania w tej sferze są jednym z narzędzi w rękach państwa do zapewnienia bezpieczeństwa i osiągania określonych interesów. Moskwa słynie z szeroko zakrojonych kampanii dezinformacyjnych, a jedną z najsłynniejszych ma być „Operation Secondary Infektion”.

Wszystko zaczęło się od operacji Stasi…

„Operation Secondary Infektion” jest długofalową kampanią informacyjną, która – jak wszystko na to wskazuje – jest sponsorowana przez Rosję. Po raz pierwszy została ujawniona w 2014 roku, a jej nazwa pochodzi od „Operation Infektion” (znanej również jako „Operation Denver”), czyli działań w obszarze informacyjnym prowadzonych przez wschodnioniemiecką Stasi w latach 80. XX wieku.

Wówczas Ministerstwo Bezpieczeństwa Państwowego NRD realizowało kampanię, która miała na celu przekonanie społeczności międzynarodowej, że armia Stanów Zjednoczonych przyczyniła się do rozwinięcia HIV i AIDS. Zgodnie z propagowanymi treściami prace nad wirusami miały odbywać się w Fort Detrick w stanie Maryland.

W depeszach KGB jednoznacznie wskazano, że podejmowane przez Stasi wysiłki miały pokazać światu, że stworzony przez Amerykanów wirus „wymknął się spod kontroli” i w ten sposób wydostał się poza mury laboratorium.

Prawda wyszła na jaw dopiero w 1992 roku, kiedy to po upadku Związku Radzieckiego, ówczesny szef Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji (SVR) Jewgienij Primakow oficjalnie przyznał, że za rozsiewaniem dezinformacji o HIV i AIDS stało KGB.

„Operation Secondary Infektion”. O czym mowa?

Podobnie do swojej poprzedniczki, kampania bazuje na propagowaniu fałszywych twierdzeń. Zgodnie z określoną retoryką materiały kierowane są do lokalnych mediów, aby następnie trafić do głównych szlaków informacyjnych.

Z reguły udostępniane treści są wymierzone w demokratyczne państwa i instytucje za granicą. Pokazują zakłamany obraz historii w celu wywołania chaosu w określonych regionach, co ma przełożyć się na kształt geopolityki. W szczególności w ramach operacji poruszone są tematy kluczowe dla rządów z byłego bloku sowieckiego – ich wyzwań wewnętrznych i zewnętrznych.

Rosja strażnikiem sprawiedliwości i niezależności

Przez ostatnie lata specjaliści różnych firm, w tym m.in. Recorded Future, gromadzili informacje na temat „Operation Secondary Infektion”. Przeprowadzone analizy pokazały, że to stała kampania, która jest sponsorowana przez państwo. Działania prowadzone w jej ramach są zauważalne również obecnie i zdaniem ekspertów - z pewnością będą kontynuowane.

Spójna narracja przedstawia inne kraje jako agresorów ingerujących w sprawy suwerennych rządów. Podejście to wspiera historyczną retorykę Kremla, mówiącą, że „Rosja jest regionalnym protektorem”. W ten sposób Moskwa chce pokazać, że dba o sprawiedliwość i niezależność państw w ramach tzw. „bliskiej zagranicy”. Równocześnie zależy jej na przeciwdziałaniu wpływom Zachodu. „Sojusznicy USA są i prawdopodobnie pozostaną głównym celem dezinformacji” – wskazują specjaliści Recorded Future.  

Podzielić społeczeństwo

Operacja uderza także w Stany Zjednoczone. Widać, że w ramach kampanii wykorzystywane są polityczne i społeczne problemy dzielące Amerykanów, aby osiągnąć strategiczne korzyści. Jednym z tematów, który ma zaostrzyć polaryzację społeczeństwa USA jest pandemia koronawirusa. Propagowane są twierdzenia oskarżające np. muzułmanów o rozwój kryzysu zdrowotnego związanego z COVID-19.

Tego typu retoryka ma uderzać nie tylko w amerykańskie społeczeństwo, ale także Europejczyków. Przykładowo, specjaliści Recorded Future znaleźli w sieci artykuł, który odnosił się do jednego z wątków na 4chan, gdzie zachęcano muzułmanów do rozprzestrzeniania koronawirusa w państwach zachodnich. Jeden z zamieszczonych tam komentarzy wprost nawoływał do użycia siły przeciwko wyznawcom islamu.

Warto podkreślić, że materiał szybko rozpowszechnił się w internecie wkrótce po jego publikacji. Co istotne, 4chan to platforma, która jest idealna do promowania dezinformacji. Wynika to z faktu, że – w przeciwieństwie np. do Reddita – nie jest w ogóle moderowana.

Co nowego?

Co ciekawe, do tej pory z reguły dezinformacja w ramach „Operation Secondary Infektion” rozpowszechniana była tylko raz z danego konta. Jednak specjalistom Recorded Future udało się ustalić, że w przypadku najnowszych działań niektórzy użytkownicy byli wykorzystywani wielokrotnie.

Analiza operacji pokazała, że jej skuteczność nie jest jednak wysoka. Wynika to z faktu, że wiele platform społecznościowych oraz moderatorów różnorodnych forów, jak np. Reddit, podejmują działania na rzecz rozpowszechniania fake newsów. Wiele treści jest blokowanych lub usuwanych. Wyjątek stanowi 4chan, który jest jednym z podstawowych narzędzi do szerzenia dezinformacji.

Występują jednak przypadki, gdy treści o określonej narracji są nieświadomie udostępniane przez przedstawicieli środowisk politycznych różnych państw. W ten sposób zyskują szeroki zasięg i są dodatkowo uwiarygodniane przez znane postaci – użytkownicy postrzegają je jako rzetelne.

Warto mieć także na uwadze, że podczas „Operation Secondary Infektion” rozpowszechniane są nie tylko fake newsy, ale również przerobione np. w Photoshopie zdjęcia czy grafiki, a także sfałszowane dokumenty. Zdaniem specjalistów Recorded Future z czasem osoby stojące za kampanią będą uciekać się do jeszcze bardziej zaawansowanych rozwiązań, takich jak deep fake.


Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture. 

image
Fot. Reklama
Reklama

Komentarze

    Reklama