Podczas wywiadu dla dziennika „Journal du Dimance” Le Drian poinformował, że do 2019 roku we Francji powstanie dowództwo odpowiedzialne za operacje w cyberprzestrzeni, wzorowane na US CyberCom, które zatrudni 2,6 tys. cyberżołnierzy i 600 ekspertów cyberbezpieczeństwa. Minister nie przekazał, jakie zadania zostaną przydzielone nowemu zespołowi. Podkreślił, że kraj będzie mógł odpowiedzieć na zagrożenie za pomocą środków konwencjonalnych. Dodał, że Francja uzależnia swoje reakcje od rozmiarów wyrządzonych szkód i skutków ataku.
Zapytany o to, czy boi się, że podczas wyborów we Francji dojdzie do podobnej sytuacji co w Stanach Zjednoczonych, odpowiedział, że nie można wykluczyć takiej możliwości. Do tej pory jednak, jak stwierdził, żadne służby odpowiedzialne za cyberbezpieczeństwo nie wykryły prób ingerencji w demokratyczny proces wyborczy.
Czytaj też: Ekspert: Francja i Niemcy na celowniku hakerów w 2017 roku
Le Drain przypomniał także, że w październiku zeszłego roku wszystkie główne partie polityczne spotkały się z ekspertami ds. cyberbezpieczeństwa. Celem tego spotkania było przekazanie wiedzy na temat wykrywania, zapobiegania i ochrony przed potencjalnymi atakami cybernetycznymi. Minister podkreślił, że każda wiadomość e-mail może zostać przechwycona i upubliczniona, co może odbić się na wyniku wyborów prezydenckich. Z tego powodu przedstawiciele partii zostali także poproszeni o stosowanie odpowiednich metod „cyberhigieny” podczas kontaktów służbowych.