Reklama

CYBERMAGAZYN

#CyberMagazyn: Algorytm TikToka. Jak działa i czy może być narzędziem wpływu?

Autor. Solen Feyissa / Unsplash

Algorytm TikToka to obecnie największa tajemnica świata mediów społecznościowych. Oferujący hiperdopasowane treści, mapujący użytkownika w mgnieniu oka, a zarazem podsyłający dezinformujące nagrania i wprowadzający w błąd. Jak naprawdę działa i czy może być narzędziem wywierania politycznego wpływu?

Reklama

Algorytm TikToka rekomendujący użytkownikom tej platformy treści słynie ze swojej efektywności. W mediach opisywany jest jako superdokładne narzędzie do mapowania naszych preferencji – wszystko po to, aby już po kilkunastu obejrzanych filmikach na TikToku dobrze wiedzieć, co nam się podoba i jakie treści chcemy oglądać - więcej, i więcej.

Reklama

Platformy społecznościowe zazwyczaj bardzo dokładnie pilnują, by tajniki działania algorytmów rekomendacji treści nie ujrzały światła dziennego. W ostatnich latach jednak brak przejrzystości w działaniu systemów tego rodzaju zaczął spotykać się – na fali wzrostu dezinformacji i innych zagrożeń – z coraz mniejszą przychylnością tak opinii publicznej, jak i polityków oraz regulatorów. Chcąc nie chcąc, firmy kontrolujące media społecznościowe zaczęły więc uchylać rąbka tajemnicy na temat tego, jak działa ich najważniejsza maszyneria.

Czytaj też

Na czym swoje działanie opiera algorytm TikToka?

Według firmy z branży marketingu w mediach społecznościowych HootSuite , algorytm TikToka do swojego działania wykorzystuje szereg czynników mierzących zachowania użytkowników aplikacji.

Reklama

Są to:

  • interakcje, w jakie użytkownik wchodzi na platformie, takie jak dane o tym, jakie konta obserwuje, jakie ukrył, gdzie i jakie zamieścił komentarze, polubione przez użytkownika materiały wideo lub te, którymi dzielił się na platformie samodzielnie, a także filmiki, które oznaczył jako mało interesujące. Pod uwagę w tej sekcji są brane również: czas, który użytkownik poświęca na obejrzenie danego materiału i to, czy obejrzał go do końca, a także treści, które dana osoba sama generuje na swoim koncie.
  • treści, które wyszukujemy w wyszukiwarce TikToka. Algorytm opiera się na informacjach, które użytkownicy aplikacji wpisują w wyszukiwarkę i w które później klikają. Są to tytuły filmików wideo, wykorzystywane w nich dźwięki, hasztagi, efekty oraz tematy trendujące na platformie (popularne).
  • ustawienia urządzenia i konta użytkownika. TikTok wykorzystuje je do „optymalizacji" swojego działania. To m.in. informacje o języku urządzenia, ustawieniach regionalnych, typie telefonu, jaki ma użytkownik, a także kategoriach, które jako świeżo zarejestrowany na platformie dodał on do swoich zainteresowań.

Tyle informacji technicznych, które podaje HootSuite, powołując się na materiały udostępnione przez samą platformę w 2020 roku.

Czytaj też

Doświadczenie użytkownika

Ten techniczny opis działania algorytmu TikToka przekłada się na doświadczenie użytkowników aplikacji, które niejednokrotnie było już określane w mediach jako „fascynujące" czy „niesamowite" – wszystko przez dokładność, z jaką TikTok mapuje zainteresowania osób korzystających z tej platformy. Zapełnia stronę „Dla Ciebie" skrojonymi pod wymiar rekomendacjami.

Charakterystyczne dla tej aplikacji jest również to, że w przeciwieństwie do Facebooka czy Instagrama, TikTok oferuje nieskończony strumień treści, zaczynający zalewać nas od pierwszego zalogowania się na tej platformie – nawet wówczas, gdy jeszcze nie zaobserwowaliśmy żadnych kont i nie polubiliśmy ani jednego nagrania wideo.

Wszystko po to, by zaciekawić, zbudować zaangażowanie, a ostatecznie – przywiązanie do nieskończonego strumienia rozrywki.

Dziennik „Guardian" pisze, że rezultaty działania algorytmu rekomendacji różnią się od tych stosowanych przez inne platformy społecznościowe jeszcze jednym ważnym czynnikiem - nie polegają jedynie na danych dostarczanych przez użytkownika, ale aktywnie testują, jakie treści mu się spodobają, przez podsuwanie ich do uruchamiających się - jeden za drugim - filmików.

Algorytm zatem przewiduje nasze działania, eksperymentuje z naszymi preferencjami, proponując nam to, co uważa za interesujące. Następnie monitoruje nasze zachowanie względem proponowanych treści.

Jednocześnie, do swojego działania pobiera mnóstwo danych na nasz temat. Na potrzeby pisania tego tekstu zainstalowałam TikToka i pierwsze, co zauważyłam, to upór, z jakim aplikacja prosiła mnie o dostęp do mojej książki kontaktów zapisanej w telefonie, którego jej nie przyznałam.

Warto tu odnotować, że inne media społecznościowe robią to znacznie mniej inwazyjnie – albo pytają raz, przy pierwszym uruchomieniu, albo cyklicznie – ale w bardzo długich odstępach czasu. TikTok jednak dosłownie „napastuje" prośbami o przyznanie mu dostępu do odczytu danych z książki kontaktowej – komunikat taki dostałam kilka razy w ciągu zaledwie trzech minut. Najprawdopodobniej zatem również te dane są wykorzystywane przez algorytm rekomendujący treści.

Czytaj też

Podejrzane rekomendacje

Niejednokrotnie w naszym serwisie pisaliśmy już o tym, że algorytm rekomendacji TikToka oprócz dopasowanych do naszych preferencji materiałów, swoim użytkownikom proponuje treści dezinformujące, wprowadzające w błąd, a czasami nawet szokujące.

O doświadczeniach z TikTokiem opowiedziało mi również kilku moich czytelników, którzy potwierdzają te spostrzeżenia. Wystarczy kilkadziesiąt minut lub kilka dni regularnego korzystania z aplikacji, aby zacząć na TikToku widzieć materiały bynajmniej nie związane z treściami, których poszukujemy i które chcemy oglądać. To m.in. tematyka dotycząca przemocy, niesprawdzonych terapii medycznych, jak i materiały mające budzić skrajne emocje polityczne.

TikTok nieustannie szokuje i przesuwa granice tego, co możemy i chcemy obejrzeć – wszystko w imię naszego większego zaangażowania w przebywanie na tej platformie. Choć wcale nie poszukiwałam takich treści, dostałam mnóstwo rekomendacji materiałów wideo o kłótniach domowych i przemocy psychologicznej w związkach, która przedstawiana była przez autorów nagrań w konwencji żartu i portretowana jako zjawisko, które po prostu występuje w naszej rzeczywistości.

Propozycje, które otrzymałam, oprócz oczekiwanych przeze mnie nagrań przedstawiających podróże i wycieczki górskie, które uwielbiam, zawierały również treści o dzieciach i macierzyństwie – choć wcale ich nie poszukiwałam, gdyż nie jestem nimi zainteresowana. Najwidoczniej jednak informacja o mojej płci i wieku była dla algorytmu TikToka dostateczną przesłanką, aby właśnie takie filmiki mi podsuwać.

Czytaj też

Polityka na TikToku

TikTok pełen jest także treści politycznych i po około dwóch dniach korzystania z aplikacji pojawiły się one w proponowanych mi nagraniach.

Aplikacja przypisała moje konto do propozycji w kilku językach – te polityczne jednak były oferowane mi wyłącznie w języku polskim. Jakkolwiek nie zawierały niczego kontrowersyjnego – nie oceniam ich jako wprowadzających w błąd czy głoszących dezinformujące tezy (osobiście nie spotkałam się z takimi materiałami na TikToku), to jednak łączy je jedna cecha – wszystkie były bardzo radykalne i bardzo agresywne w wymowie.

To właśnie agresja i radykalizm w mediach społecznościowych są czymś, co dziś jest coraz częściej rozpoznawane jako problem i potencjalny czynnik wpływu na procesy demokratyczne. Na żywych emocjach bazuje dezinformacja i operacje informacyjne mające na celu wzmacnianie polaryzacji społecznej, czy też podburzanie zaufania do instytucji i procesów wyborczych.

Echa tych obaw wybrzmiewają obecnie w USA, które oceniają, że TikTok może być narzędziem wywierania wpływu na użytkowników z Ameryki przez Chiny , do których platforma ta należy.

Czy algorytm rekomendacji może być wykorzystywany w ramach operacji wpływu? Znając jego charakterystykę, odpowiedź na to pytanie nie wydaje się specjalnie trudna. Wystarczy do tego dołożyć emocje buntu, rozczarowania i strachu, tak przecież oczywiste w czasach globalnego kryzysu, by uzyskać prawdziwą mieszankę wybuchową i to nie tylko w USA. Potencjał TikToka rozpoznają również coraz częściej politycy z Polski, a warto pamiętać, że i u nas wkrótce odbędą się wybory.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama