Cyberbezpieczeństwo
Uwaga na oszustwa inwestycyjne. Wy ostrzegacie, my radzimy
Z oszustwami inwestycyjnymi może mieć do czynienia każdy z nas. W internecie nie brakuje reklam z ofertami „szybkiego zysku”, które przykuwają uwagę. Przestępcy rozsyłają także wiadomości z „wyjątkową okazją na zarobek”. Coraz częściej alarmujecie nas o tego typu kampaniach i dzielicie się swoimi doświadczeniami. Zobaczcie, co zrobić, aby nie dać się oszukać.
Policja ostrzega przed próbami oszustw inwestycyjnych, po które coraz częściej sięgają przestępcy. W ramach tego schematu sprawcy zwykle kuszą potencjalne ofiary atrakcyjnymi ofertami szybkiego zysku. Tutaj mogą zachęcać do np. zaangażowania naszych środków w obrót na giełdach, rynkach kryptowalut czy zakupu akcji.
Być może część z Was miała już do czynienia z takim oszustwem . Tego typu oferty pojawiają się np. w internecie w formie scamu. Przestępcy wysyłają także wiadomości bezpośrednio do użytkowników, wywołując u nich zainteresowanie i ekscytację szansami na duży i szybki zysk. W takich chwilach łatwo stracić czujność.
Czytaj też
Przykłady z życia
Policja przywołuje przykład 70-latki i 50-latka z powiatu wałbrzyskiego, którzy łącznie stracili w ten sposób kilkanaście tysięcy złotych.
W przypadku kobiety do oszustwa doszło za pomocą mediów społecznościowych. Na jednej z platform seniorka zauważyła ofertę inwestycji za pośrednictwem giełdy internetowej. Po wpisaniu przez nią danych, niebawem skontaktował się z nią oszust podający się za informatyka. Kierując się jego wskazówkami, 70-latka zainstalowała na swoim urządzeniu program, dzięki któremu przestępca przejął nad nim kontrolę. To „otworzyło mu drzwi" do konta bankowego ofiary i wypłacenia z niego środków. Mówimy o ponad 9 tys. zł.
Jeśli chodzi o poszkodowanego 50-latka, sytuacja wyglądała bardzo podobnie. Na portalu społecznościowym mężczyzna znalazł ofertę inwestycji, kliknął w link, podał dane. Niedługo potem odebrał telefon od oszusta podającego się za doradcę finansowego. Przestępca nakłonił ofiarę do szybkiej wpłaty pieniędzy – najpierw 1,5 zł, potem 2 tys.
„Gdy 50-latek chciał wypłacić rzekomo zarobione pieniądze, pojawiły się problemy. Strona przestała działać, kontakt z doradcą się urwał, a mężczyzna finalnie stracił ponad 10 tys. złotych” – wskazuje policja.
Ostrzegacie o innych
O problemie związanym fałszywymi inwestycjami alarmujecie naszą redakcję. W wiadomościach opisujecie przykłady oszustw. Często pojawiają się takie określenia jak „szybki zysk" i „kryptowaluty”. Sprawcy analizują trendy i znają nasze słabe punkty. Wiedzą, że wirtualne środki brzmią atrakcyjnie a szansa na duże pieniądze w krótkim czasie rozpala wyobraźnię. Typowa socjotechnika.
Jeden z naszych czytelników, pan Łukasz, przestrzega i apeluje o czujność, której MU zabrakło, gdy zaufał niewłaściwym osobom. Cena błędu? Utrata ponad 140 tys. zł.
Czytaj też
Szansa na odzyskanie pieniędzy
A odzyskanie środków nie jest w cale zadaniem łatwym – w pewnym przypadkach wręcz niemożliwym. Wynika to z m.in. specyfiki środowiska, w jakim działają sprawcy.
W rozmowie z naszym portalem prof. Agnieszka Gryszczyńska z Prokuratury Krajowej podkreśliła, że w przypadku czynów klasycznie uznawanych za cyberprzestępstwa (roz. 33 kk + oszustwa internetowe) 50 proc. postępowań jest umarzanych z uwagi na niewykrycie sprawcy. Cały materiał jest dostępny na naszym kanale YouTube:
Zaalarmowanie policji, banku, wynajęcie kancelarii prawnej to wszystko nie musi oznaczać końcowego sukcesu. „Pieniędzy nie odzyskałem do tej pory” – mówi pan Łukasz.
Podobnych historii spływa do nas znacznie więcej. Doceniamy wasze zaufanie i chęć ostrzeżenia innych, aby „Polak nie był mądry po szkodzie”.
Jak nie dać się oszukać?
Wszyscy wiemy, że „lepiej jest zapobiegać niż leczyć”, dlatego poniżej przedstawiamy zdrowe nawyki, którymi każdy powinien się kierować, by nie paść ofiarą oszustów.
Przede wszystkim nie dajmy się ponieść emocjom. Stosując metody socjotechniki sprawcy chcą wywołać u nas silne uczucia, jak np. ekscytację z możliwości szybkiego wzbogacenia się. Zdrowy rozsądek, czujność i ograniczone zaufanie to fundamenty bezpieczeństwa w sieci. Gdy trafimy na „wyjątkową okazję" w sieci lub otrzymamy wiadomość z „świetną inwestycją”, miejmy głowę na karku.
Nie otwierajmy linków/załączników nieznanego pochodzenia. Dlaczego? Ponieważ w ten sposób np. nasze urządzenie może zostać zainfekowane złośliwym oprogramowaniem a sprawcy zyskają dostęp do danych i bankowości internetowej (patrz opisany wyżej przykład 70-latki).
Ktoś obcy nakłania was do instalacji jakiegoś programu? Nie róbcie tego ze względów bezpieczeństwa. To może być wirus. Pamiętajcie też, aby nikomu nie udostępniać danych logowania do bankowości czy też danych kart płatniczych.
Czytaj też
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:[email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany