Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn: Fronty informacyjne Rosji i Ukrainy. Przekazy te często są sprzeczne
Rozpętanie agresywnej wojny w Ukrainie przez Rosję jest bardzo szeroko analizowane pod względem wykorzystania przez obie jej strony elementów walki informacyjnej oraz narzucania swoich narracji, związanych z toczącymi się wydarzeniami. Obserwacja obu „frontów informacyjnych” pokazuje te same wydarzenia w kompletnie innym świetle, często stojące ze sobą w sprzeczności.
Daleko idąca brutalizacja, a także posługiwanie się oczywistymi kłamstwami sprawiają, że dialog pomiędzy stronami konfliktu staje się prawie niemożliwy. Pierwszym i poniekąd zrozumiałym odruchem jest chęć wykluczenia Rosji ze wszelkich działań i rozmów międzynarodowych.
Istotnym elementem każdego konfliktu są jednakże działania dyplomatyczne, zmierzające do złagodzenia jego przebiegu, wysłania wsparcia humanitarnego i ewentualnego zakończenia konfliktu. Skuteczne negocjacje, czy mediacje wymagają pewnej elastyczności oraz zrozumienia pozycji obu ze stron, zaangażowanych w konflikt na poziomie politycznym.
Komunikacja ta jest równie ważna także na poziomie społecznym, z racji na możliwości wywierania oddolnej presji na decydentów. Dalsza izolacja społeczeństwa rosyjskiego może jedynie pogłębić jego wiarę w przedstawiane przez Kreml narracje, co znacznie utrudni nie tylko prowadzenie polityki międzynarodowej, ale także utrudni przyszłą rekonstrukcję relacji międzynarodowych.
Czytaj też
Jak trafić do zamkniętego społeczeństwa?
Rosja, która od lat stosowała zaczepne działania informacyjne wobec krajów zachodu, ingerując w przebieg procesów demokratycznych i społecznych w tym samym czasie zabezpieczała się przed tymi samymi działaniami, które mogłyby być stosowane przez inne państwa.
Najpoważniejszym krokiem, mającym na celu ograniczenie wpływu mediów na społeczeństwo była ustawa z 2014 roku, która de facto wprowadziła w rosyjskim internecie cenzurę. Zgodnie z wprowadzonymi wtedy przepisami każdy bloger, który rejestrował na swojej stronie dzienny ruch przekraczający 3 tys. użytkowników był traktowany jako właściciel portalu internetowego i miał obowiązek zarejestrowania się w Roskomnadzorze.
Co więcej, przepisy nakładały na blogerów obowiązek „niewykorzystywania bloga do działalności przestępczej” – bardzo szeroką kategorię, która podlega elastycznej interpretacji. Naruszenie tych przepisów skutkowało w 2014 roku grzywną wysokości 10 tys. euro oraz zamknięciem strony.
Zgodnie z treścią ustawy, strona rządowa nie musi podawać przyczyn zamknięcia danej strony, nie musi także przedstawiać dowodów na naruszenie tych przepisów. Legislacja ta skutecznie zdławiła rodzące się online społeczeństwo obywatelskie, często stojące w opozycji do oficjalnej retoryki Kremla. Zrodziło to sytuację w której przedstawienie alternatywnej narracji wiązało się z daleko idącymi represjami, w tym pobiciem, aresztem czy w skrajnych przypadkach otruciem. Rozpatrując jakąkolwiek komunikację z Rosją czy Rosjanami należy więc zakładać daleko idącą indoktrynację społeczeństwa oraz elity politycznej.
Brak realnej alternatywy informacyjnej połączony z bardzo długim okresem indoktrynacji sprawia, że społeczeństwo rosyjskie, w swojej większości wierzy - często bezkrytycznie - w informacje, które dostaje od mediów i agencji informacyjnych.
Czytaj też
Narracje Kremla
Według badań Centrum Levady z kwietnia 2022 aż dla 70 proc. respondentów głównym źródłem wiadomości są kanały telewizyjne, co przy 54 proc. wskaźniku zaufania każe sądzić, że narracje Kremla publikowane w telewizji są dość dobrze przyjmowane w przekroju społeczeństwa.
Podjęcie komunikacji z wyizolowanym oraz zdezinformowanym społeczeństwem jest niezmiernie trudne. Nie tylko poprzez brak realnych kanałów dotarcia, ale także ze względu na wykształcone klatki poznawcze, które skutecznie blokują komunikaty nie zgadzające się z oficjalnym rządowym przekazem.
Czytaj też
W trakcie trwania konfliktu w Ukrainie podjęto dwie szerzej opisane próby komunikacji masowej ze społeczeństwem rosyjskim. Grupa hakerska Anonymous w początkowych dniach wojny hakowała rosyjskie kanały telewizyjne, tak aby transmitowały rzetelne informacje o wojnie. Drugą próbą, również przeprowadzoną przez Anonymous była akcja informowania Rosjan o wojnie za pośrednictwem wystawiania opinii o restauracjach i lokalach usługowych, znajdujących się w ich pobliżu. Obie próby zyskały szeroki poklask i zasługują na uznanie. Wykorzystanie infrastruktury telewizyjnej należy uznać za duży i wymierny sukces. Przypomnijmy, że początkowe doniesienia o agresji zbrojnej: były mniej więcej zgodne z wiadomościami rosyjskimi, nie zawierały drastycznych obrazów oraz nie niosły jeszcze znaczącego ładunku emocjonalnego.
Odmiennie wyglądała pozornie genialna operacja informowania społeczeństwa o bieżącej sytuacji za pomocą oceniania lokali usługowych i gastronomicznych w wyszukiwarce Google. Akcja ta zyskała na popularności z racji na swoją masowość. Wszyscy użytkownicy internetu byli zachęcani do partycypacji. Okazała się to jednak mieczem obosiecznym jako, że internauci w wyrazie swojej frustracji zalali internet nie tylko negatywnymi opiniami, ale także drastycznymi obrazami bombardowanych budynków mieszkalnych czy ofiar cywilnych, które na tym etapie były już powszechnie dostępne w mediach społecznościowych. Konfrontacja z tak silnym przekazem emocjonalnym najprawdopodobniej powodowała jego odrzucenie przez odbiorcę. Ponadto zarówno publikowanie negatywnych ocen, jak i włamywanie się do telewizji publicznej stwarza podstawy pod idealną kontrnarrację, której zadaniem jest podważenie wiarygodności przedstawianych w ten sposób informacji.
Media społecznościowe miejscem rosyjskiej narracji
Skutecznym narzędziem informowania społecznego wydają się być w tej chwili media społecznościowe – szczególnie dość popularny w Rosji Telegram. Przywołane już badanie Levady wskazuje na to, że media społecznościowe stały się drugim po telewizji źródłem informacji w społeczeństwie rosyjskim – korzysta z niego 38 proc. respondentów. Charakteryzują się one jednak znacznie niższym wskaźnikiem zaufania, który plasuje się na poziomie 15 proc. Niski wskaźnik zaufania każe sądzić, że ewentualna komunikacja za pośrednictwem mediów społecznościowych powinna być prowadzona ostrożnie i z zachowaniem uważności na panujące obecnie w Rosji poglądy i nastroje społeczne.
Czytaj też
Wykorzystanie Telegramu stało się powszechne w trwającym konflikcie. Co więcej, platforma ta stała się jednym z głównych „informacyjnych pól bitewnych”, wykorzystywanych przez obie strony konfliktu. Po zablokowaniu przez Rosję mediów społecznościowych grupy Meta (Facebook, Instagram), to właśnie Telegram i WhatsApp stały się głównymi mediami społecznościowymi, a także źródłami informacji. Paradoksalnie pogłębiająca się cenzura, skłoniła Rosjan do korzystania z aplikacji, która do tej pory wykorzystywana była głównie przez rosyjskie środowiska opozycyjne. Zmiana ta wpływa nie tylko na użytkowników, ale także na duże media. I tak np. The New York Times utworzył swój własny kanał poświęcony tylko i wyłącznie toczącej się wojnie, oferując realną alternatywę dla rosyjskiej propagandy. To właśnie wykorzystanie Telegramu należy obecnie uznać za główny kanał dotarcia do rosyjskiego społeczeństwa.
Komunikacja SMS-owa
Opisując komunikację ze społeczeństwem należy także zwrócić na wskazywaną na początku konfliktu praktykę sił zbrojnych Ukrainy, które z telefonów jeńców wojennych wysyłały wiadomości tekstowe do wszystkich kontaktów. SMS-y te informowały o tym, że dany żołnierz został wzięty do niewoli podczas ataku na Ukrainę. Akcja ta pozwalała zwiększyć świadomość społeczną oraz poinformować najbliższe kręgi żołnierzy o tym, że toczy się wojna oraz o tym, że wojska rosyjskie ponoszą straty.
Utrzymanie otwartego kanału komunikacji z rosyjskim społeczeństwem jest niezmiernie ważne. Dostarczenie rzetelnych i prawdziwych informacji stwarza szanse na poszerzenie istniejących ognisk oporu społecznego oraz aktów sprzeciwu wobec polityki prowadzonej przez administrację rosyjską. Pozwoli on także zasiać ziarno wątpliwości związane z prowadzoną przez Rosję wojną, co dodatkowo podkopie morale żołnierzy, walczących w Ukrainie. Naturalną konsekwencją jest także spadek poparcia okazywanego rządowi Rosji. W przypadku kraju, w którym urzędujący prezydent zdobywa 107 proc. głosów może się to wydawać mało istotne. Należy jednak pamiętać, że - bez znaczenia dla obecnych uwarunkowań - wojna w Ukrainie dobiegnie końca i niezależnie od jej wyniku, społeczność międzynarodowa zostanie postawiona przed zadaniem stworzenia nowego porządku, w oparciu o istniejące w Rosji i Ukrainie społeczeństwa.
Czytaj też
Istotnym elementem utrzymania kanału komunikacji jest także dotarcie do środowisk analitycznych, związanych z ośrodkami decyzyjnymi. W środowisku medialnym zdominowanym przez propagandę ulegają oni tzw. autodezinformacji, która dodatkowo betonuje istniejący w Rosji układ polityczny.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany