Reklama

Cyberbezpieczeństwo

#CyberMagazyn: Prigożyn i Grupa Wagnera. To Telegram okazał się kluczowy

Jakie znaczenie miał komunikator Telegram w buncie Piżogina?
Jakie znaczenie miał komunikator Telegram w buncie Piżogina?
Autor. Dima Solomin/ Unsplash/ Government of the Russian Federation/Wikimedia Commons/CC3.0

To Telegram w czasie buntu Prigożyna i Grupy Wagnera okazał się kluczowy. Putin, dbając o państwowe media propagandowe nie docenił skali i zasięgu internetu oraz kanałów na tym komunikatorze, które regularnie relacjonowały „pucz”. „W momencie kryzysu rosyjski aparat propagandowy »zawiesza« działanie mediów wiodących i przez to ciężar jest przerzucany na Telegram” – wskazuje dr Michał Marek.

Reklama

Telegram to komunikator, który ma ponad 700 mln aktywnych użytkowników miesięcznie. W Polsce zrobiło się o nim szczególnie głośno po ataku na skrzynkę pocztową Michała Dworczyka, kiedy to wiadomości pochodzące z jego poczty (prawdziwość części z nich udowodniono lub potwierdzili ją odbiorcy; część z nich miała zostać zmanipulowana) były tam publikowane w pierwszej kolejności.

Reklama

Czytaj też

Reklama

Współtwórcą najczęściej pobieranej apki w 2021 roku jest Pavel Durov, określany „rosyjskim Zuckerbergiem”, który sam zachwalał, że Telegram jest „poza zasięgiem państw i władz”. To sprawiło, że pojawili się tam także internetowi oszuści, handlarze narkotyków, przeciwnicy szczepień, ekstremiści czy dilerzy leków, którzy tworzyli swoje grupy, by handlować towarem lub wymieniać się informacjami. „Der Spiegel” określał ten komunikator „odpowiednikiem darknetu w kieszeni”.

Czytaj też

Bezpłatny, wolny od reklam, pozwala tworzyć własne kanały komunikacji, umożliwia szyfrowanie czatu. To wszystko sprawiło, żestał się atrakcyjny dla m.in. rosyjskich służb specjalnych; działających na zlecenie Kremla grup przestępczych oraz prorosyjskich hakerów publikujących wycieki danych, chwalących się swoimi „dokonaniami” (jak np. grupa Killnet) czy organizujących się w celu przeprowadzenia ataku DDoS na określony cel.

Jak wskazywaliśmy w jednym z naszych materiałów – na podstawie analizy autorstwa giganta cyberbezpieczeństwa firmy Mandiant - część na Telegramie działa tylko pod przykrywką „haktywizmu”, a w rzeczywistości są powiązani ze sponsorowaną przez rosyjski wywiad wojskowy GRU - grupą APT28. Podkreślaliśmy też, że na wojnie to nie Twitter czy Facebook mają największe znaczenie, a właśnie komunikator należący do Durova. To stamtąd informacje czerpią również Rosjanie i Ukraińcy.

Czytaj też

Telegram – istotne znaczenie w czasie „buntu Prigożyna”

Okazuje się, że w czasie tzw. buntu Prigożyna istotny był rownież Telegram. To tam możliwa była sprawna komunikacja Grupy Wagnera, czyli najemników w służbie Putina. Jak przypomina „Time”, to też tam w ciągu zaledwie siedmiu miesięcy Prigożyn zbudował kanał z 1,3 mln obserwujących, gdzie publikował wiadomości, filmy i zdjęcia, stając się osobą wpływową dla rosyjskiej opinii publicznej. „Prigożyn wykorzystał Telegram do obejścia aparatu mediów państwowych Kremla, spotykając się z Rosjanami na platformie, na której szukali nieocenzurowanych wiadomości z wojny w Ukrainie” – zwraca uwagę redakcja.

Czytaj też

Publikując wiadomości wideo z linii frontu, nadając komunikaty zagrzewające do walki czy właśnie – 23 czerwca rozpoczynając „bunt” - o którym opowiedział w serii wiadomości na Telegramie. Czy Putin nie docenił rosnącego wpływu i zasięgu Prigożyna w internecie? Kontrolował narracje o wojnie za pośrednictwem machiny państwowych, propagandowych mediów, nie docenił jednak skali dotarcia i zasięgów Telegramu oraz przywiązania rosyjskojęzycznej publiczności do tego kanału komunikacji.

W czasie poniedziałkowej dyskusji w ramach pokoju twitterowego redakcji CyberDefence24.pl dr Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa podkreślił, że w przekazach na temat „buntu Prigożyna” portale należące do państwa i wiodące, takie jak np. RIA Novosti, kanały telewizyjne, jak i portale należące do służb i – co istotne - siatka kanałów na Telegramie związana z rosyjskimi służbami i frakcjami na Kremlu, budowały narracje o „zdrajcy”, „buntowniku” i o osobie, która „zdradziła, zadała cios w plecy w obliczu ogromnego zagrożenia”. Z jednej strony zatem komunikator służył do budowy siły Wagnerowców, z drugiej - do oczerniania Prigożyna.

Także Bartłomiej Wypartowicz, redaktor Defence24, podkreślał, że pierwsze informacje na temat buntu pojawiały się na Twitterze i na kanałach na Telegramie. „Trzeba zwrócić uwagę, że większość infosfery telegramowej czy twitterowej po stronie Federacji Rosyjskiej jest prawdopodobnie w tym momencie w rękach właśnie Wagnerowców lub osób powiązanych z Grupą Wagnera. Mówię tu o największych kanałach, które zaczęły jako pierwsze relacjonować, co się dzieje. Przez dłuższy czas wyglądało to w ten sposób, od co najmniej pół roku, albo i dłużej - >>pompowano<< temat Wagnera na masową skalę” - wskazywał.

Jak zaznaczył dr Michał Marek, w momencie kryzysu rosyjski aparat propagandowy „zawiesza” działanie mediów wiodących i przez to ciężar jest przerzucany na Telegram. Nie zgodził się jednak ze stwierdzeniem, że jeśli „kanały związane np. z SWR >>pompują Grupę Wagnera<< to nie znaczy, że są związane z Wagnerem”. „Pytanie, kto za tym stoi. Nie uwierzę, że to gracz samodzielny, od podstaw to był projekt kierowany przez GRU. Przez moment mógł poczuć się samodzielny, ale nie zgodzę się z tym, że tak było” - ocenił.

Czytaj też

Co dalej z Prigożynem?

O skali i zasięgu Telegrama niech powiedzą liczby – jak wskazuje redakcja Time, seria notatek głosowych, opublikowanych przez przywódcę najemników została wysłuchana w sumie... 55 mln razy. „Przyszłość Prigożyna jest niepewna. Ale tak długo, jak ma dostęp do swojego kanału na Telegramie będzie stanowił zagrożenie dla Putina, gdziekolwiek się znajduje” – oceniono.

Przyszłość „buntownika” rzeczywiście stoi pod znakiem zapytania, jeśli weźmiemy pod uwagę piątkowe doniesienia. Kyryło Budanow, szef ukraińskiego wywiadu wojskowego HUR stwierdził bowiem, że FSB dostała polecenie zabicia przywódcy Grupy Wagnera.

Co dalej z Grupą Wagnera i jaka będzie przyszłość najemników? O tym pisze redaktor Michał Bruszewski na łamach Defence24 : „Przetransportowanie zwartego oddziału wagnerowców na Białoruś może być szalenie niebezpieczne dla Litwy, Łotwy oraz Polski. Zrewoltowani najemnicy są nieobliczalni i z pewnością znaleźli się w epicentrum wewnętrznych walk politycznych w Rosji”.

Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze (1)

  1. Orthodoks

    Jeśli Trumpa mogli zablokować na Fb i Tt to Pierogina nie dadzą rady na Telegramie?

Reklama