Reklama

Armia i Służby

Wojna informacyjna w Ukrainie. "Rosja jest w tym dobra"

Autor. Stas Yurchenko, Vadim Ghirda, Serhii Myhalchuk, Spyros Hound, Zohra Bensemra, Kaoru Ng./Defence of Ukraine (@DefenceU)/Twitter

„Wojna w Ukrainie nie jest tylko konfliktem militarnym, lecz także wojną informacyjną, a to obszar, w którym Rosja tradycyjnie jest dobra” - wskazuje w rozmowie z PAP Paul Rimmer, były zastępca szefa brytyjskiego wywiadu wojskowego.

Reklama

"Wojna w Ukrainie nie jest tylko konfliktem militarnym, lecz także wojną informacyjną, a to obszar, w którym Rosja tradycyjnie jest dobra. Stąd tak ważne jest, żeby pokazywać prawdziwą wersję i sprawiać, by ludzie rozumieli nasze stanowisko. I stąd również te skoordynowane wysiłki Wielkiej Brytanii i USA, by podważać rosyjską narrację i wskazywać, dlaczego jest ona nieprawdziwa" - mówi Rimmer, który jest obecnie wykładowcą w Departamencie Studiów nad Wojną w King's College London.

Reklama
    Reklama

    Ogromna różnica

    Jak wyjaśnia, to przekazywanie informacji jest też dostosowywaniem się do współczesnych czasów, gdzie jest bardzo wiele publicznie dostępnych źródeł, co jest ogromną różnicą w stosunku do przeszłości. 

    Reklama

    "Jeśli spojrzeć na kubański kryzys rakietowy, były wykonane z powietrza przez Amerykanów zdjęcia, które pokazywały rosyjskie rakiety na Kubie. Nikt inny nie miał dostępu do tego, ale to było bardzo przekonujące. Teraz ze względu na dostępność zdjęć z komercyjnych satelitów, dziennikarze, naukowcy czy zwykli obywatele sami mogą to zobaczyć i dojść do własnych wniosków. Ale to też powoduje, że jest stałe podawanie informacji przez agencje wywiadowcze, które próbują opowiedzieć historię i odpowiadać na rosyjską dezinformację" - mówi.

      Służby zyskały silną pozycję

      Reklama

      Rimmer zwraca uwagę, że rozwój wydarzeń uwiarygodnił służby wywiadowcze w oczach opinii publicznej. "Jeszcze zanim Rosja napadła na Ukrainę, brytyjskie i amerykańskie służby wywiadowcze były bardzo stanowcze w mówieniu, że Rosja faktycznie zamierza dokonać inwazji. Nie - że mogą dokonać inwazji czy że jest to pokaz siły. Pokazywały, że Rosjanie gromadzą wojska na granicy z Ukrainą, budują szpitale polowe przy granicy, co nie jest potrzebne do ćwiczeń. Gdy inwazja się zaczęła, ludzie zobaczyli, że to, co służby mówiły, że się wydarzy, faktycznie nastąpiło i to ustawiło je na silnej pozycji, jeśli chodzi o wiarygodność" - wskazuje. 

        Postawić Rosję w trudnej sytuacji

        Reklama

        Ekspert wyjaśnia, że przekazywanie przez wywiady informacji ma na celu dwie rzeczy - po pierwsze pomaga informować opinię publiczną, dziennikarzy, think-tanki o tym, co się naprawdę dzieje i co może się wydarzyć, ale też demaskowanie planów Rosji, stawianie jej w trudnej sytuacji, zmuszanie jej do odstąpienia od tych planów. 

        "Jeszcze przed inwazją brytyjskie i amerykańskie służby przekazywały, że Rosja planuje operacje pod fałszywą flagą, by użyć tego jako pretekstu do wojny, albo później, że może użyć broni chemicznej, oskarżając o to Ukrainę. Ale ujawniając to wcześniej służby powodują, że Rosja przestaje kontrolować narrację. Jeśli mówimy o czymś, zanim oni to zrobią, zmusza to ludzi do tego, by dwa razy pomyśleć nad rosyjską wersją" - przekonuje.

        Reklama
          Reklama

          Rosyjskie działania nie zmieniły się

          "Rosjanie są, albo raczej byli do tej pory, bardzo dobrzy w rozpowszechnianiu swoich historii i podważaniu innych wersji. Ale jeśli spojrzeć na masakry, które są odkrywane w takich miejscach jak Bucza czy Irpień, jesteśmy w stanie pokazać ciała leżące na ulicach, zdjęcia satelitarne z okresu rosyjskiej okupacji, które dowodzą, że te ciała tam były, kiedy byli tam Rosjanie. Należy się spodziewać, że to samo będzie w innych miejscach, że w Mariupolu zobaczymy to samo. Odkryją ciała i będą twierdzić, że ci ludzie zostali zabici przez Ukraińców i że to Ukraińcy są odpowiedzialni za niszczenie miast" - przewiduje Rimmer.

          Reklama

          Wskazuje, że ten sposób działania Rosjan nie zmienił się od dziesięcioleci - najpierw mówią, że to fejk, a potem, że to zrobił ktoś inny. "To przypomina masakrę w Katyniu, gdzie Rosjanie zabili Polaków, a później twierdzili, że zrobili to Niemcy" - przypomina.

          Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.

          Reklama
          Źródło:PAP
          Reklama

          Sztuczna inteligencja w Twoim banku. Gdzie ją spotkasz?

          Materiał sponsorowany

          Komentarze

            Reklama