Cyberbezpieczeństwo
#CyberMagazyn: Astroturfing to przeżytek? "Zjawisko, które zrosło się z dezinformacją"
„Skupiając się na operacjach informacyjnych widzimy elementy astroturfingu w takich akcjach jak np. »To nie nasza wojna«. (…) Do konkretnych działań dorzucone są komentarze, które mają zbudować podwalinę pod zmianę percepcji społecznej” - komentuje dla CyberDefence24.pl Mateusz Mrozek, kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji w NASK.
Choć o astroturfingu szczególnie głośno zrobiło się w roku 2017, to nadal jest to zjawisko, które obecne jest w internecie.
Czym właściwie jest astroturfing? To anglojęzyczny termin, oznaczający pozornie oddolne inicjatywy społeczne, a będące tak naprawdę płaceniem za pozytywne opinie w sieci. Mówiąc w skrócie, astroturfing to pójście na skróty, budowanie dobrych opinii w sposób uproszczony.
Walka z tym zjawiskiem dotyczy wielu europejskich rządów. Przykładem są chociażby Niemcy, których Federacja Niemieckich Organizacji Konsumenckich (VZBV) ma pomagać w rozpoznawaniu opinii wprowadzających konsumentów w błąd. Jasne regulacje w tym zakresie przedstawiają też Francuzi i ich Francuskie Stowarzyszenie Normalizacyjne.
Jak pisała w „Rzeczpospolitej" Joanna Affre , adwokatka specjalizująca się w prawie konsumenckim z Affre i Wspólnicy Sp.k. na poziomie międzynarodowym kwestią zbierania i wykorzystywania online opinii konsumentów zajmuje się International Organization for Standardization (ISO - z ang. Międzynarodowa Organizacja Normalizacyjna).
Czytaj też
UOKiK i walka z astroturfingiem
W przypadku Polski organem, który zajmuje się nadzorem tego typu treści jest Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK). To właśnie jedna z ostatnich decyzji Prezesa UOKiK, o której pisaliśmy TUTAJ , dotyczy kary dla firmy, która za odpowiednią opłatą zajmowała się tworzeniem pozytywnych opinii dla swoich klientów.
Jak wskazał prezes UOKiK Tomasz Chróstny, „Agencja City Damian Trzciński umyślnie wprowadzała konsumentów w błąd, co do opiniowanych firm". Jak dodał, z oferty agencji mógł skorzystać każdy i każdy mógł zamówić określoną liczbę pozytywnych recenzji.
Czytaj też
"Astroturfing zrósł się z dezinformacją"
O zdanie dotyczące astroturfingu zapytaliśmy także NASK. Mateusz Mrozek, kierownik Działu Przeciwdziałania Dezinformacji w tej instytucji – powiedział nam, że astroturfing to zjawisko, które silnie zrosło się z pojęciem dezinformacji, a jego elementy można dostrzec w wielu operacjach informacyjnych. „Szersze operacje informacyjne mogą wykorzystywać astroturfing" – stwierdził Mrozek.
„Skupiając się na operacjach informacyjnych widzimy elementy astroturfingu w takich akcjach jak np. >>To nie nasza wojna<< – mówi przedstawiciel NASK. „Do konkretnych działań dorzucone są komentarze, które mają zbudować podwalinę pod zmianę percepcji społecznej" – dodał. Jak wskazał nasz rozmówca, chodzi tu o to, aby sprawić społeczne wrażenie, że „dużo osób myśli tak samo".
Mateusz Mrozek podkreślił, że głównym organem obserwującym astroturfing w Polsce, z uwagi na jego charakter, powinien być wspomniany wcześniej UOKiK. „NASK koncentruje się na tematach społecznie istotnych, a nie marketingowych" – podsumował nasz rozmówca.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany