Reklama

Biznes i Finanse

Prezes IS-Wireless: O czym zapominamy w rozmowie o rozwoju 5G w kraju

fot. archiwum prywatne/ Sławomir Pietrzyk, prezes IS-Wireless
fot. archiwum prywatne/ Sławomir Pietrzyk, prezes IS-Wireless
Autor. fot. archiwum prywatne

W Polsce coraz więcej mówi się o bezpieczeństwie cyfrowym i konieczności odpowiedzialnej budowy infrastruktury radiowej na potrzeby sieci 5G. To dobrze. Pewien niedosyt pozostawia jednak fakt, że gdy w poszukiwaniu bezpiecznych i wydajnych rozwiązań oczy świata zwracają się ku nowym, otwartym modelom budowy sieci, które mają zdominować wkrótce rynek, to w kraju dyskusja na temat 5G i związanych z technologią przepisów podąża wciąż głębokimi koleinami nawyków wykształconych w czasie budowy sieci poprzednich generacji - stwierdza w swoim komentarzu, przekazanym CyberDefence24.pl Sławomir Pietrzyk, prezes IS-Wireless.

W obliczu rosnącego znaczenia cyberbezpieczeństwa, postępującej cyfryzacji i ogromnych nadziei dla rozwoju gospodarczego w związku z rozwojem technologii 5G, oczy świata telekomunikacji zwracają się ku nowoczesnym rozwiązaniom z zakresu budowy sieci radiowej. Przyszłości łączności mobilnej upatruje się dziś w tzw. Open RAN - modelu budowy łańcucha sieci radiowej z możliwością wykorzystania elementów pochodzących od wielu dostawców. Najwięksi światowi operatorzy sieci telekomunikacyjnych (np. TIM, T-Mobile, Orange i Vodafone) deklarują chęć budowy swoich sieci właśnie w oparciu o Open RAN i uzyskują na ten cel wsparcie ze strony sektora publicznego. Tymczasem, przyglądając się publicznej dyskusji na temat przyszłości 5G w kraju i powstającym właśnie przepisom, które ją zdeterminują, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wciąż trwamy przy starych zwyczajach.

Sprawdzone nie znaczy doskonałe

Rozważania na temat dostaw infrastruktury RAN oraz przepisów regulujących dopuszczanie poszczególnych producentów do budowy sieci radiowej w kraju, zbyt często sprowadzane są do rozmowy o pochodzeniu dostawców. Sęk w tym, że z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego kluczowy nie jest region, z którego wywodzi się producent sprzętu, lecz sam fakt ścisłego uzależnienia krajowej sieci od pojedynczego, dominującego podmiotu.

Fakt, że w ten sposób podchodzimy do planów budowy 5G w kraju wynika zapewne z nawyku, jaki wykształciliśmy przy okazji rozwoju poprzednich generacji sieci mobilnych - 3G i 4G. Sieć radiowa, czyli RAN (ang. Radio Access Network) ma z definicji rozległy charakter i dotychczas zwykliśmy prowadzić jej budowę w tzw. modelu Single RAN. Podejście to oznacza, że spośród bardzo nielicznej puli dostawców infrastruktury wybieramy jednego, któremu przypada w udziale dostarczenie sprzętu w celu pokrycia siecią znacznego obszaru. W efekcie uzyskuje on lokalny monopol. W przypadku wystąpienia problemów z infrastrukturą lub pojawienia się wątpliwości co do wiarygodności dostawcy i bezpieczeństwa, zmiana na innego producenta stanowi niezmiernie trudne zadanie, a jej koszt przyprawia o zawrót głowy. Takie problemy czy wątpliwości naturalnie mogą się pojawić, ze względu na duży zasięg obsługiwanej przez danego dostawcę sieci i zupełną wyłączność w jej strukturze, Trudno zrozumieć dlaczego dziś, gdy rozumiemy już to ryzyko, mielibyśmy budować sieć nowej generacji w ten sam sposób.

Przeczytaj także: Cyberbezpieczeństwo sieci 5G. Porozumienie IS-Wireless, Instytutu Łączności i Politechniki Warszawskiej

Co więcej, doświadczenie budowy sieci w modelu Single RAN uzmysłowiło nam, jak daleko idące konsekwencje ma uzależnienie infrastruktury sieci od jednego dostawcy. Podążając tą ścieżką ze względu na cykl życia i rozwoju technologii, związujemy się z wybranym podmiotem długoterminowo. Taki wieloletni związek oznacza, że nie mamy np. możliwości wymiany komponentu oprogramowania na inny z powodu jego niekompatybilności z infrastrukturą dostawcy. Innymi słowy, świadomie decydujemy się ograniczyć możliwości wsparcia technicznego, pozyskania części zamiennych, czy udoskonaleń oprogramowania do jednego źródła, rezygnując ze wszystkich pozostałych oferowanych przez rynek rozwiązań, nawet jeśli miałyby być prawdziwie rewolucyjne. Taka metoda stosowana przed dostawców znana jest pod nazwą vendor lock-in. Zagrożenie płynące z takiego podejścia dobrze obrazuje trwający na świecie kryzys w ciągłości dostaw. Jeśli wyłączny dostawca infrastruktury 5G doświadczać będzie problemów z produkcją czy dostawami elementów zamiennych niezbędnych do działania sieci, nie będziemy mieli możliwości skorzystać z alternatywnych rozwiązań. Jak uporać się z tymi zagrożeniami?

Szansa na zmianę

Możliwe jest odejście od modelu opartego o dominację jednego podmiotu. Na całym świecie oczy branży telekomunikacyjnej zwracają się ku budowie sieci mobilnych 5G w modelu Open RAN, tj. w oparciu o otwarte interfejsy, powszechnie stosowane standardy i kompatybilność rozwiązań dostarczanych przez różnych producentów. Model taki umożliwia niezależność od jednego dostawcy i dzięki wykorzystaniu elementów pochodzących od większej liczby podmiotów, pozwala na swobodę w budowie sieci z zachowaniem jej bezpieczeństwa. Jeśli co do uczciwości jednego z dostawców zachodziłyby wątpliwości lub z innego powodu należałoby wycofać z użytku jego produkt, proces byłby znacznie prostszy i tańszy - wymiana dotyczyłaby bowiem jedynie jednej części składowej RAN, a w jej miejsce zastosować można by gamę alternatywnych rozwiązań. Oznacza to oczywiście również nieporównywalnie mniejszy koszt, niż w przypadku pojedynczego dostawcy. Przyszłość sieci mobilnych na świecie zmierza właśnie w kierunku modeli otwartych. Co ciekawe, choć w kraju trwają właśnie prace legislacyjne nad nowelizacją Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczństwa, która reguluje m.in zasady rozwoju sieci 5G w Polsce i kwestie związane z cyberzagrożeniami, to próżno szukać w niej bezpośrednich odwołań do zyskującego na znaczeniu na całym świecie nurtu Open RAN, który ma szansę stanowić remedium na wspomniane ryzyka zawierzania sieci radiowej jednemu dostawcy.

Co ważne, podejście to pozwala wkroczyć na rynek nowym podmiotom, wcale nie wykluczając znanych już dostawców. Ci wciąż mogą dostarczać choćby i komplet elementów składowych sieci radiowej (RU, DU, CU, RIC), pod warunkiem, że łańcuch ten nie będzie zamknięty i niekompatybilny z elementami i rozwiązaniami innych producentów, tak jak ma to miejsce obecnie. Organizując sieć radiową w ten sposób, klient ma możliwość realnego wyboru i zbudowania jej wedle swoich preferencji, budując zdezagregowany łańcuch z elementów pochodzących od pojedynczego dostawcy lub w sposób zróżnicowany, z wykorzystaniem składowych pochodzących od wielu podmiotów. Wymóg wykorzystania elementów kompatybilnych z innymi dostępnymi na rynku składowymi RAN, mógłby znaleźć miejsce w powstających przepisach.

W krajowym dyskursie dot. 5G nadal można spotkać się z archaiczną opinią, że RAN nie stanowi infrastruktury krytycznej. Pogląd ten pamięta jednak jeszcze czasy, gdy rzeczony element sieci cechowała prosta konstrukcja i nie ma on dziś umocowania w realiach technologicznych. W rzeczywistości dzisiejsze sieci radiowe są podzielne i złożone z wielu elementów, a każdy z nich cechują zupełnie odmienne podatności na cyberzagrożenia. Znaczenie anteny, czy samej końcówki radiowej (RU) dla bezpieczeństwa całego łańcucha składającego się na RAN jest zupełnie odmienne niż w przypadku kontrolera sieci radiowej (RIC). Ze względu na tę złożoność, nowoczesne regulacje powinny jasno klasyfikować elementy sieci radiowej ze względu na ich krytyczny bądź niekrytyczny charakter. Pamiętając o dużym znaczeniu elementów RAN dla bezpieczeństwa sieci, oczekiwać należy, że regulacje i wdrożony model budowy 5G umożliwi w Polsce reakcję na sytuacje kryzysowe. Na wypadek awarii infrastruktury sieci radiowej oraz innych scenariuszy kryzysowych, przepisy powinny gwarantować możliwość zachowania ciągłości świadczonych usług przez uruchomienie zapasowych elementów krytycznych opartych o bezpieczne krajowe rozwiązania. Aby było to możliwe, konieczne są oczywiście otwarte interfejsy na styku części składowych sieci radiowej i ich kompatybilność bez względu na ich pochodzenie.

Polski zwyczaj samo-wykluczania

Siła nawyku i przywiązania do tradycyjnych rozwiązań objawia się w rozmowie na temat krajowego 5G nie tylko w projektowanych przepisach. Z trudnych do określenia powodów na budzące tak wielkie emocje w dyskursie o rozwoju sieci w kraju pytanie “Gdzie kupować technologie i rozwiązania do budowy 5G?”, niemal nigdy nie pada odpowiedź “W Polsce”. Nad Wisłą z wielkim powodzeniem rozwijane są rozwiązania sieciowe, które mogą konkurować na globalnej arenie telekomunikacyjnej, ale przede wszystkim mogą posłużyć do budowy 5G w kraju. Stawiając na tutejsze technologie sieciowe, jako kraj nie tylko będziemy w stanie sprawować ściślejszą kontrolę nad ich bezpieczeństwem i budować niezależność infrastruktury, ale dostarczymy też impuls do rozwoju rodzimych firm i budowy ich potencjału eksportowego.

Można oczywiście wysunąć argument, że sprawdzeni międzynarodowi dostawcy są w Polsce obecni od wielu lat i również napędzają tutejszą gospodarkę i tworzą miejsca pracy. Nie zmienia to jednak faktu, że środki przeznaczane np. na uiszczanie im opłaty licencyjne finalnie trafiają do Azji, czy Skandynawii. W istocie na szali poza bezpieczeństwem są również ogromne środki finansowe. Według szacunków krajowego operatora telekomunikacyjnego, koszt wymiany infrastruktury dostarczanej przez jednego z azjatyckich dostawców wyniesie nawet 1 mld zł. Warto zadbać o to, by jak największa część tych środków trafiła do polskich przedsiębiorstw.

Warto przeczytać: IS-Wireless zaprezentuje swoje rozwiązanie 5G w Los Angeles

Nie budujmy nowego po staremu

Polska dojrzała do tego, by promować i wspierać powstające w kraju lokalne specjały w sektorze rolnym, czy przemysłowym. Pora, aby uznanie to okazywano również polskim zaawansowanym technologiom. Budując sieć 5G w kraju jednym z priorytetów jest zapewnienie jej bezpieczeństwa. Dotyczy to m.in kluczowych pasm częstotliwości, takich jak 700 MHz (które pozwala zasięgiem pokryć cały kraj), czy przeznaczonego do celów krytycznych pasma 450 MHz oraz łączności na potrzeby militarne. Właśnie ze względu na delikatną i strategiczną naturę komunikacji 5G, powinniśmy stawiać na technologie powstające w kraju oraz na modele rozwoju sieci oferujące większą niezależność. Proces ten swoje źródło musi mieć jednak w regulacjach.

Dziś na świeczniku znajduje się nowelizacja Ustawy o KSC. Warto, by kreowana była w sposób idący z duchem czasu i w oparciu o spojrzenie w przyszłość, a tę stanowią sieci oparte o wielu dostawców. Jeśli w przepisach nie znajdzie się miejsce na uwzględnienie rozwiązań modelu otwartego, prawdopodobnie wkrótce czeka nas kolejna nowelizacja Ustawy. Nie warto budować sieci nowej generacji po staremu i z pominięciem własnego interesu.

Autorem komentarza jest Sławomir Pietrzyk, prezes IS-Wireless.

Reklama
Reklama
Reklama