Koncern Apple w pewnym sensie zbudował swoją potęgę na Chinach. To właśnie fabryki Państwa Środka pozwoliły firmie na rozkwit. Dziś Chiny mogą zachwiać potęgą firmy – przez COVID-19 i coraz uważniejsze spojrzenia amerykańskich polityków, ostrzegających przed Pekinem.
To, że iPhone'y są produkowane w Chinach nie jest żadną tajemnicą. „Designed in California, manufactured in China" (zaprojektowano w Kalifornii, wyprodukowano w Chinach) - to napis, który widział z pewnością każdy posiadacz kultowego smartfona od amerykańskiego giganta.
Apple dzięki umiejętnie prowadzonej polityce produktowej, marketingowi czyniącymi z klientów tej marki niejednokrotnie wręcz jej wyznawców oraz unikalnej zdolności do nawigowania po burzliwych wodach oceanu relacji amerykańsko-chińskich w czasie, w którym kraje te są skonfliktowane wojną handlową i oskarżeniami o cyberszpiegostwo, wyrosło na firmę arcydochodową.
Jesień zaś – poprzedzająca gorączkę przedświątecznych zakupów – to dla firmy tradycyjnie czas, w którym prezentuje nowe modele telefonów, chętnie wykupywane przez czekających na nie fanów marki. W tym roku jednak rytuał może zostać zaburzony – wszystko przez to, czego do tej pory Apple'owi udawało się w relacjach z chińskimi podwykonawcami unikać, czyli napięcia na linii USA-Pekin oraz politykę wewnętrzną tego ostatniego.
Lockdown to brak iPhone'ów na święta
O tym, jak restrykcyjną politykę względem pandemii COVID-19 prowadzą Chiny, pisaliśmy na łamach naszego serwisu już wcześniej , w kontekście niesamowitego wręcz rozwoju nadzoru nad społeczeństwem i wzrostu inwigilacji stosowanej przez władze.
Polityka „zero-COVID" to również powód, dla którego w ostatnich dniach władze zdecydowały o wprowadzeniu lockdownu w regionie, w którym znajduje się największa fabryka składająca iPhone'y dla Apple'a. Zhengzhou to miasto położone w środkowych Chinach, a całkowity lockdown obejmujący ten teren ma potrwać tydzień.
Media informowały o tym, że pracownicy fabryki uciekali z budynków, otaczających swoje miejsce pracy, mając przed sobą w perspektywie wielokilometrowy marsz – wszystko po to, by uniknąć zamknięcia i nie zostać wyśledzonym przez aplikację koronawirusową.
Lockdown nałożony na fabrykę – jak przyznało Apple – wpłynie na opóźnienia w produkcji najnowszych iPhone'ów, co z kolei spowoduje, że na rynku nie będzie tyle egzemplarzy, ile potrzebnych jest, aby zaspokoić przedświąteczny popyt na te smartfony.
Koronawirus w chińskiej fabryce to jednak nie jedyny problem Apple'a.
Apple pod lupą polityków
Jak pisze dziennik „New York Times" , przez większość tego roku koncern był obiektem zwiększonego zainteresowania amerykańskich polityków, szczególnie wyczulonych na relacje z Pekinem, który przez USA oskarżany jest m.in. o bardzo intensywnie prowadzone działania ofensywne w cyberprzestrzeni, w tym – akcje cyberszpiegowskie, wykradanie własności intelektualnej amerykańskich firm, a także – gromadzenie danych Amerykanów dla celów wywiadowczych.
W naszym serwisie pisaliśmy już o tym, że kiedy wydało się, że Apple chce skorzystać w swoich iPhone'ach z chińskich czipów pamięci, produkowanych przez koncern YMTC , amerykańscy kongresmeni powiedzieli "dość!". Wcześniej politycy uważnie przyglądali się temu, jak wyglądają łańcuchy dostaw popularnego koncernu z nadgryzionym jabłuszkiem w logo – w październiku jednak miarka się przebrała, a ministerstwo handlu USA wydało zakaz sprzedaży przez amerykańskie firmy maszyn do chińskich firm produkujących czipy, co w praktyce uniemożliwiło Apple'owi podjęcie współpracy z YMTC .
Niebezpieczne związki z Pekinem
„New York Times" pisze, że wzrost Apple'a do poziomu najwyżej wycenianej firmy na świecie z etapu bliskiego bankructwu w latach 90-tych ub. wieku to nie przypadkowo historia ściśle związana ze wzrostem gospodarczym Chin.
Apple jest według dziennika pionierem modelu biznesowego, w którym koncern czerpie to, co najlepsze, z obu światów – produkty projektowane w Kalifornii są tanim kosztem montowane w Chinach, gdzie następnie kupuje je głodna nowinek technologicznych i szybko rosnąca klasa średnia.
Geopolityka i napięcia między Waszyngtonem a Pekinem mogą jednak zburzyć tę idealną harmonię, w której do tej pory pozostawały Apple i Chiny. Również Państwo Środka „stawia na bezpieczeństwo" – to przekaz, który płynie z ostatniego zjazdu Komunistycznej Partii Chin.
Apple znajduje się zatem w pewnym sensie między młotem a kowadłem – przyzwyczajony do bezproblemowych procesów rynkowych legion konsumentów z pewnością nie będzie zadowolony z opóźnień, podobnie jak amerykańscy politycy nie ucieszą się z faktu, że jedna z flagowych firm USA jest tak mocno uzależniona od produkcji w Chinach.
Czy przerzucenie części produkcji najnowszych iPhone'ów do Indii pomoże? Nie – bo fabryka, w której właśnie trwa lockdown, odpowiada za produkcję 85 proc. smartfonów Apple'a sprzedawanych na świecie (dane firmy Counterpoint Research).
Apple już ostrzegło inwestorów – po raz trzeci w ciągu minionych trzech lat – że sprzedaż ucierpi z powodu pandemii w Chinach – podobnie jak zaufanie do marki ze strony zarówno konsumentów, jak i coraz bardziej ostrożnych i czujnych, amerykańskich regulatorów.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].