Reklama

Naukowcy z Oksfordu, którzy działają w ramach grupy naukowej Oxford Functional Neurosurgery, w jednym z ostatnio przygotowanych raportów pochylili się nad przyszłą problematyką podatności implantów obecnych w ciałach pacjentów na całym świecie. Jak podkreślają nie jest to obecnie najważniejszy problem. Sytuacja ta wynika z małego zainteresowania tematem oraz znaczącą trudność we włamywaniu się np. do implantów stymulujących pracę umysłu. Jednak jak podkreślają, im wcześniej przemysł medyczny skupi się na problemach jakie mogą wynikać z np. podłączenia implantów zarządzających pracą serca do globalnej sieci tym więcej problemów będzie można unikać w przyszłości.

Naukowcy skupili się w swojej pracy nad najpopularniejszym obecnie stosowanym implancie wszczepianym u pacjentów z takimi zaburzeniami jak choroba Parkinsona, Dysotonia, drżenie samoistne znane też jako choroba Minora, bóle chroniczne. Ostatnio nawet zostały testowane w przypadku choroby Touretta. Implant ten nazwany głębokim stymulatorem mózgowy (DBS), składa się elektrod wszczepionych w głąb mózgu, połączonych kablami biegnącymi pod skórą, które przekazują sygnały do jednostki centralnej. Oprócz tego stymulant zawiera baterię, niewielki procesor zarządzający całą pracą urządzenia oraz anteną do bezprzewodowej komunikacji. Ten ostatni element jest wymieniany przez naukowców jako ten, który może być eksploatowany przez przyszłych hakerów. Obecnie jest on jedynie wykorzystywany do przygotowania oraz zaprogramowania działania samego mechanizmu wspomagającego działanie funkcji życiowych pacjenta.

Obecnie według Laurie Pyrcrofta nie ma powodów do niepokoju, ponieważ włamanie hakerów do systemów zarządzających pracą implantów nie tylko wymaga bliskości pacjenta, ale także zrozumienia działania. Chodzi o sytuację, w której hakerzy muszą zrozumieć, jakie obszary mózgu są podłączone do stymulanta, wymagać to będzie od nich dużej wiedzy, jeżeli będą chcieli zaszkodzić pacjentowi z takim urządzeniem. Problem ma jednak polegać na rozwoju tych rozwiązań, niektóre z nich już teraz posiadają możliwość podłączenia z telefonem komórkowym czy globalną siecią. Właśnie dodawanie nowych, z punktu widzenia zdrowia pacjenta zbędnych funkcji, musi zostać odpowiednio zabezpieczone przed wpływem z zewnątrz. Scenariusze, które opisuje Laurie Pyrcroft, to m.in. zamiast zmniejszenia bólu w przypadku chronicznych zaburzeń odczuwania bólu, zwiększenie jego odczuwalności . Nie wyklucza on także w swojej analizie, wykorzystanie implantów do wpłynięcia na decyzję polityków wysokiego szczebla, którzy bojąc się o swoje zdrowie będą działać ze szkodą dla społeczeństwa realizując interes grożącej grupy lub osoby.

Jak zaznacza sam autor, obecnie brakuje jakichkolwiek dowodów na ataki cyberprzestępców na osoby posiadające implanty tej generacji. Jednak podkreśla, że kolejne urządzenia powinny  poważnie traktować zagrożenie płynące z sieci.

Czytaj też: Ludzie mogą stać się niedługo nosicielami wirusów… komputerowych

 

Reklama
Reklama

Komentarze