Reklama

Polityka i prawo

W systemach elektrowni atomowej w Niemczech znaleziono wirusa

  • Regionalne Centrum Dydaktyczno – Konferencyjne i Biblioteczno – Administracyjne Politechniki Rzeszowskiej, Ilustracja: Portal Funduszy Europejskich, funduszeeuropejskie.2007-2013.gov.pl
    Regionalne Centrum Dydaktyczno – Konferencyjne i Biblioteczno – Administracyjne Politechniki Rzeszowskiej, Ilustracja: Portal Funduszy Europejskich, funduszeeuropejskie.2007-2013.gov.pl

Eksperci od cyberbezpieczeństwa wykryli wirusa w systemach elektrowni atomowej Gundremmingen w Niemczech. Choć osoby odpowiedzialne za infrastrukturę krytyczną zapewniają, że nie stwarza on zagrożenia, to i tak pojawiły się głosy o niewystarczających zabezpieczeniach na wypadek cyberataku terrorystycznego. 

Wirus znalazł się na komputerach elektrowni najprawdopodobniej przez przypadek. Malware w niczym nie przypomina osławionego Stuxneta – jest raczej dość typowym i niezbyt groźnym wirusem komputerowym. Wykryto go w systemach odpowiedzialnych za transport używanego paliwa reaktorów do magazynów. Eksperci podejrzewają, że wirus został przyniesiony w pen- drivie podłączonym do komputerów elektrowni przez nierozgarniętego pracownika. Przedstawiciele kompleksu Gundremmingen zapewniają, że systemy odpowiedzialne za obsługę procesu nuklearnego są sterowane analogowo i całkowicie odcięte od sieci. Ryzyko cyberataku na główne komputery jest więc zerowe.

Te zapewnienia uspokoiły jednak niewielu. Obawa, że terroryści dokonają cyberataku na elektrownię atomową jest bardzo duża. Wydarzenia w Gundremmingen tylko powiększają groźne nastroje. Tym bardziej, że wypadki ze świata pokazują, że nie ma systemów niemożliwych do spenetrowania.

Najlepszym przykładem jest właśnie Stuxnet. koalicja USA i Izraela użyła do  ataku na instalacje wzbogacania uranu Islamskiej Republiki Iranu. Dopiero wtedy świat uświadomił sobie skalę zagrożenia płynącego z cyberataku na infrastrukturę krytyczną. Stuxnet pokazał , że system sterowania można nie tylko wyłączyć, ale także go opanować i wykorzystać do niszczenia urządzeń. O tym, że przemysł energetyczny również jest podatny na ataki, przekonali się mieszkańcy Ukrainy w grudniu zeszłego roku. Wtedy to tamtejsze elektrownie zainfekował trojan Black Energy, który spowodował m.in. wyłączenie dostaw prądu dla połowy populacji regionu Iwano- Frankowska.W 2014 r. z powodu cyberataku ucierpiała huta stali w Niemczech. Hakerzy doprowadzili do awaryjnego wygaszenia pieca i ogromnych zniszczeń w infrastrukturze sieci.

Sprawa cyberzabezpieczeń elektrowni atomowych staje się paląca. Eksperci dowodzą, że ochrona niemieckich instalacji pozostawia wiele do życzenia. Zaraz po marcowych zamachach w Brukseli pojawiły się spekulacje, że elektrownie atomowe są kolejnym celem bojowników Daesh.

Czytaj też: Atom na celowniku brukselskiego Daesh. Terroryści planują cyberataki

Infrastruktura krytyczna: 9 na 10 firm celem cyberataku

 

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama