Wirus komputerowy Shamoon, który w 2012 r. był odpowiedzialny za poważne zniszczenia infrastruktury informacyjnej w państwowej firmie naftowej w Arabii Saudyjskiej, ponownie zaatakował. Jak informuje agencja Reuters, państwowa telewizja królestwa Arabii Saudyjskiej nadała komunikaty, że wirus Shamoon sparaliżował pracę 15 agencji rządowych oraz prywatnych firm.
Okazuje się, że to nie pierwsze problemy z tym wirusem. Już w 2012 roku Shamoon miał bowiem według Reutersa zaatakować Saudi Arabian Oil Co. (znanego pod nazwą Saudi Aramco) oraz RasGas Co Ltd., w wyniku czego doszło do skasowania danych zapisanych na twardych dyskach. Ponadto w czasie ataku na komputery arabskiej firmy, na ekranach komputerów wyświetliły się płonące flagi USA. Leon Panetta, który był wówczas ministrem obrony USA mówił wtedy, że za ten ogromnie destrukcyjny atak odpowiada Iran, który jednak się do tego nie przyznał.
Czytaj także: Hakerzy atakują administrację Donalda Trumpa
W przypadku ostatnich cyberataków na saudyjskie firmy i urzędy, na ekranach komputerów pojawiało się zdjęcie Alana Kurdi, 3-letniego syna syryjskich uchodźców, który utonął u wybrzeży Turcji w 2015 roku.
Jak informuje Reuters, hakerzy, którzy rozpowszechniają wirusa Shamoon najprawdopodobniej działają w imieniu rządu irańskiego. W państwowej telewizji Al Ekhbariya TV informowano, że wirus zaatakował m.in. ministerstwo pracy, co jednak nie miało wpływu na jego pracę i ochronę danych.