Reklama

– Trybunał Sprawiedliwości stwierdza, że prawo Unii Europejskiej stoi w sprzeczności z regulacjami krajowymi, które pozwalają na masową inwigilację oraz przetrzymywanie  przechwyconych danych telekomunikacyjnych – można przeczytać w oświadczeniu prasowym Trybunału. Sędziowie przypominają także, że wszystkie systemy inwigilacyjne powinny być zgodne z dyrektywą 2006/24/EC uchwaloną 15 marca 2006 roku.

Czytaj też: Europejskie firmy technologiczne wspierały reżim Assada?

Oznacza to, że masowe pozyskiwanie informacji nie poparte śledztwem wobec podejrzanego jest niezgodne z dyrektywą regulującą przetrzymywanie danych. W dodatku osoby, wobec których prowadzone są takie kroki, muszą zostać o niej poinformowane. Również zbieranie danych od wszystkich obywateli danego państwa przekracza limit bezwzględnie koniecznych działań i nie powinno mieć miejsca w demokratycznym państwie.

Trybunał zaznacza jednak, że dyrektywa nie zabrania krajom członkowskim śledzenia i zbierania danych w pojedynczych przypadkach, kiedy istnieją przypuszczenia bezprawnego działania konkretnych osób. Według Trybunału przepisy dotyczące prowadzenia inwigilacji powinno być jasne, przejrzyste oraz doprecyzowane. Muszą się w nim znajdować zapisy dotyczące przechowywania danych.

Czytaj więcej: Prawa człowieka sprzymierzeńcem terrorystów. Europejskie służby spętane przepisami [OPINIA] 

 

Należy zauważyć, że pozyskiwanie danych - w tym na dużą skalę - jest istotnym narzędziem służb specjalnych w walce z zagrożeniami, w tym terrorystycznymi czy szpiegowskimi. Łagodne podejście do tych zagadnień, popularne wśród europejskich prawodawców i sędziów już wielokrotnie przyczyniało się do uzyskiwania przez osoby, które zamierzały dokonywać ataków na szeroką skalę dużej swobody. Przykładem jest choćby "droga" sprawcy zamachu w Berlinie, który pomimo nielegalnego przedostania się do Europy a następnie popełnienia przestępstw (odsiedział wyrok za podpalenie szkoły), pozostają poza faktyczną (skuteczną) kontrolą służb.

W kwestii masowego pozyskiwania informacji część komentatorów wskazuje oczywiście, że takie działania niosą ze sobą ryzyko nadużyć władzy. Należy jednak pamiętać, że w każdej sytuacji zagrożenia (a z taką mamy niewątpliwie do czynienia - wystarczy spojrzeć na ulice Paryża czy Rzymu) niektóre wolności obywatelskie, w tym w państwach demokratycznych, były ograniczane. Przykładem jest powszechny obowiązek służby wojskowej, obowiązujący w USA w trakcie II wojny światowej i długo po niej.

Jednocześnie otwarte granice, czy powszechna dostępność nowoczesnych środków komunikacji w naturalny sposób utrudniają kontrolę pod kątem szpiegostwa, czy aktów terrorystycznych. Te zjawiska już obecnie wywierają wpływ na scenę polityczną w Europie. Jeżeli więc władze krajów UE i instytucje samej Unii nie dadzą własnym, kontrolowanym przez narodowe parlamenty służbom odpowiedniego zakresu narzędzi, wystawi to je na oddziaływanie zewnętrzne - organizacji terrorystycznych, czy służb innych państw (w tym Rosji). Decyzja trybunału wydaje się wpisywać w dążenie do ochrony praw jednostki za wszelką cenę - w tym wypadku przeciwko postanowieniom władz dwóch państw (wywodzących się notabene z dość odmiennych środowisk politycznych).

Reklama
Reklama

Komentarze