Reklama

Informację o trzecim już od początku kwietnia br. ataku na rządowe strony litewskie podał wileński korespondent agencji Associated Press (AP) donosząc, że incydent został potwierdzony przez oficjalne źródła w administracji państwowej.

Z depeszy AP wynika, że chodzi o blokadę usług, której przyczyną były ataki typu denial-of-service (DoS) wymierzone w strony parlamentu (Seimas), ministerstw finansów, obrony narodowej, rolnictwa i innych, niewymienionych z nazwy instytucji publicznych. Spowodowały one zakłócenia w funkcjonowaniu zaatakowanych przez hakerów stron w czwartek przez ok. 30 minut.

Policja wszczęła dochodzenie w tej sprawie, jednak na obecnym etapie nie była w stanie stwierdzić, kto stoi za serią ataków przeprowadzonych w tym miesiącu. Najpoważniejszy cyberatak miał miejsce 11 kwietnia br. podczas odbywającej się wówczas na Litwie nadzwyczajnej sesji Światowego Kongresu Tatarów Krymskich, którzy nie pogodzili się z dokonanym w 2014 r. przez Rosję Anschlussem ukraińskiej Republiki Autonomicznej Krymu. Sesja poświęcona była masowemu naruszaniu praw człowieka na okupowanym przez Rosjan półwyspie. Korelacja czasowa cyberataku z 11 kwietnia br. z wydarzeniem organizowanym przez środowiska spędzające sen z powiek władzom Rosji może wskazywać na związek służb specjalnych Moskwy z serią incydentów cybernetycznych na Litwie.

Przewodniczący komitetu cyberbezpieczeństwa stowarzyszenia Infobalt Arvydas Žvirblis ocenił, że "te skoordynowane ataki są nieprzewidywalne i mogą stanowić poważne zagrożenia (dla bezpieczeństwa narodowego - przyp. red.). W ocenie przedstawiciela Infobalt, które jest uznawane za organizację reprezentatywną dla litewskiej branży teleinformatycznej, Litwa potrzebuje zwiększenia swych zdolności w zakresie cyberobrony.

 

Reklama
Reklama

Komentarze