Cała sprawa ma związek z pojawieniem się w Internecie wiadomości na temat raportu tajnych służb USA, w którym mowa jest o tym, że Rosja dysponuje dowodami na kompromitujące działania nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Mowa o spotkaniach z prostytutkami w Rosji oraz rozmowach przedstawicieli Trumpa z władzami w Moskwie, którzy mieli oferować Amerykanom pomoc w wygraniu wyborów w zamian za zniesienie sankcji. Według doniesień propozycje te nie zostały jednak przyjęte.
Hakerzy z Anonymous zagrozili Trumpowi, że opublikują w sieci dowody na jego powiązania z ludźmi mającymi związek z przemytem dzieci, praniem brudnych pieniędzy oraz z mafią rosyjską. Do tego wszystkiego dochodzą zarzuty dotyczące przestępstw seksualnych.
Czytaj także: Anonymous wypowiadają internetową wojnę Daesh
Sam prezydent USA Donald Trump odrzuca zarzuty grupy Anonymous i twierdzi, że są to całkowicie nieprawdziwe informacje. Zapowiada, że hakerzy poniosą konsekwencje. Oni sami twierdzą, że ślady aktywności Trumpa pozostaną w sieci.