Technologie
#CyberMagazyn: W pogoni za fejmem. Moda na miśki NFT
Boom na NFT to efekt fascynacji nowością. Moda napędzana przez celebrytów i inne znane osoby, które podziwiamy i obserwujemy. Posiadając własne zasoby cyfrowe chcemy wkupić się (dosłownie) do wyjątkowego grona, małej społeczności, a przy tym pokazać światu nasz status. Dokąd nas to zaprowadzi? Jedno jest pewne - firmy zacierają już ręce, myśląc o zyskach z NFT.
Coraz więcej mówi się o NFT. Zostało to szczególnie nagłośnione po tym, jak w Polsce celebryci oraz osoby z szeroko rozumianego show-biznesu zmieniły swoje awatary w social mediach w postaci sympatycznych, kolorowych miśków. Przypominają one postaci z kreskówek lub bajek dla dzieci i, co może dziwić niektórych, mają w sobie dużą wartość. Każdy jego posiadacz musiał zapłacić sporą kwotę.
Jak informowaliśmy, charakterystyczną grafikę z miśkiem posiada m.in. Magda Gessler czy Krzysztof Gonciarz. Okazuje się, że to część akcji promocyjnej nowej kolekcji NFT pod nazwą Fancy Bears Metaverse, autorstwa polskiej firmy Fanadise, platformy tokenizacji dla influencerów. Zachęca ona do kupowania awatara NFT za 2000 zł i jest formą kolekcjonerstwa przeniesionego do internetu za pomocą specjalnych tokenów.
„Tokeny przedstawiają projekty, dzieła sztuki, memy czy tweety, czyli rozmaite dobra cyfrowe. Użytkownicy kupują je na własność za pomocą kryptowalut. Posiadając dany token, stają się właścicielami konkretnego, wirtualnego dobra. Specjalne unikatowe certyfikaty potwierdzają ich własność - w przypadku misiów chodzi o obrazki. Dzięki technologii blockchain link prowadzący do grafiki jest przypisany do konkretnej osoby, która jest jego właścicielem” - tłumaczyła nasza dziennikarka Joanna Rokicka .
Wojciech Kardyś, ekspert ds. mediów społecznościowych i marketingu, w rozmowie z nami tłumaczy, że w przypadku NFT chodzi o nic innego jak posiadanie właśnie specjalnego certyfikatu do dzieła wykonanego przez kogoś innego, np. grafiki z miśkiem. Certyfikat taki nie przenosi jednak praw autorskich.
Krytycy wskazują, że osoby zamożne, dzięki nabywaniu NFT, takich jak wspomniane nowe awatary celebrytów, budują wokół siebie społeczności złączone posiadaniem cyfrowego dobra. Sprawą zajął się już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów .
Moda na miśki
To, że coraz częściej słyszymy o rysunkowych awatarach w social mediach, czy innych rodzajach NFT, nie jest przypadkowe. Pojawił się trend, który w najbliższym czasie będzie się umacniał. Nastała moda na posiadanie cyfrowych zasobów, a „miśki" są tylko tego przykładem i potwierdzeniem.
Zdaniem Wojciecha Kardysia boom na NFT jest efektem fascynacji nowością, która jeszcze nie ma tak dużej popularności. „Tak samo było z influencerami. Tak samo było z TikTokiem. Tak samo jest teraz z NFT. Moda” - mówi nam ekspert.
Czytaj też
Oczywiście cały proces jest napędzany przez osoby, które mają z jednej strony odpowiednio głębokie portfele (mogą sobie pozwolić na kosztowną i przygotowaną specjalnie dla nich np. grafikę), a z drugiej liczne grono obserwujących. W ten sposób dochodzi do popularyzacji zjawiska. Zaczynamy dążyć do tego samego, co nasi idole; posiadać to, co oni już mają. Pokazać innym nasz status („Zobacz! Kupiłem sobie własne NFT, ha!”), by zyskać „fejm”. A jeśli z różnych względów nie możemy sobie na to pozwolić, interesujemy się ich dobrami, napędzając falę rozgłosu.
Pan Zuckerberg
Jest jeszcze jeden bardzo ważny elementem całej tej układanki. To Mark Zuckerberg. Szef giganta technologicznego, który do niedawana był znany jako „Facebook", lecz po zmianie nazwy stał się „Metą” . Ma ona odzwierciedlać ambitne plany koncernu zbudowania metawersum (świata, w którym łączą się rzeczywistości online i offline). Z założenia człowiek ma w nim funkcjonować podobnie jak w świecie realnym - jego awatar będzie mógł spotykać się z innymi, robić zakupy itd. I tu pojawia się wątek NFT.
Działania Zuckerberga i jego firmy nie pozostały bez wpływu na popularyzację cyfrowych zasobów. Każdy chce wpisać się do nowej społeczności. „Kupowanie certyfikatu małpki to również dostęp do zamkniętej grupy, tworzenie swojej subkultury w metawersum i ogrom możliwości” - tłumaczy nasz rozmówca.
Czytaj też
Przepis na dobry biznes
Spójrzmy teraz na całe zagadnienie pod kątem biznesowym. Jak wiemy, wielu polskich celebrytów zaczęło już posługiwać się rysunkowymi awatarami z kolekcji Fancy Bears Metaverse (np. wymienieni wcześniej Gessler czy Gonciarz). Jej autorem jest polska firma Fanadise, która stworzyła dokładnie 8888 „miśków”. Każdy z nich w przedsprzedaży kosztuje 0,15 ETH (według obecnego kursu 1688 zł). Wystarczy wykonać proste obliczenie, aby zobaczyć, o jakich kwotach mówimy (łącznie ponad 15 mln zł.). Według deklaracji właściciela firmy, zarobiła ona dokładnie 19 mln.
SOLD OUT! WE DID IT! Congrats to the whole Fancy Bear squad and all new Bear Family members. And remember - it’s just the beginning 🐻🔥🦾 Public sale starts tomorrow and big announcements are incoming 👀
— Fancy Bears Metaverse (@FancyBearsMeta) January 5, 2022
Zbiegiem czasu należy zakładać, że stanie się to jeszcze bardziej opłacalnym biznesem. Wszystko przez rosnącą popularność. Firmy będą chciały wykorzystać dobry moment, aby czerpać zyski. To normalny mechanizm rynkowy i nie ma czemu się dziwić.
„Wielu przedsiębiorców już teraz zaciera ręce - jest to prosty zarobek i niski próg wejścia” - wskazuje Wojciech Kardyś. Trzeba jednak posiadać odpowiednią wiedzą na temat technologii blockchain, samego NFT i zabezpieczenie prawne.
Zdaniem eksperta znajdzie się również wiele osób, które będą chętne by wejść w ten biznes. Z tego właśnie względu - jak prognozuje - pojawi się szereg scamów1 związanych z NFT, co dodatkowo nagłośni sprawę.
A z perspektywy marketingu? „Na ten moment podchodzę sceptycznie do łączenia reklamy z NFT - być może jednak technologia pójdzie do przodu i NFT da większe możliwości reklamowe i marketingowe? Na razie jest za wcześnie, aby o tym mówić” - dodaje nasz rozmówca.
„Czarna magia” i „naciąganie ludzi”
Dla osób niezagłębionych w tematykę to, o czym mówimy może się wydawać przysłowiową „czarną magią”. Z perspektywy „przeciętnego Kowalskiego” chodzi przecież o sprzedaż zwykłego obrazka/grafiki za nieproporcjonalnie wysoką cenę. Mogą pojawić się myśli, czy aby obrót NFT, to nie jest po prostu zwykłe „naciąganie” ludzi?
Sprawa jest bardziej złożona. Przykładowo, odnosząc się do Fancy Bears Metaverse, obowiązuje regulamin, a sama firma jest zarejestrowana w Polsce. „Wiemy, kim są właściciele, oprócz samego obrazka oferują znacznie więcej rzeczy” - tłumaczy Wojciech Kardyś. Od tej strony wszystko jest czytelne. Sedno tkwi jednak w samej filozofii NFT. Są ogromne rzesze zwolenników, ale i przeciwników. Krytycy z pewnością będą skłonni do stanowczych stwierdzeń, że to „naciąganie” konsumentów, a cyfrowe zasoby to piramida finansowa. „Osobiście nie nazwałbym tego naciąganiem. Jeżeli ktoś chce należeć do klubu i wydać na to 5000 zł - nic mi do tego” - komentuje Kardyś.
Ten misiek Krzyśka kosztował 0,54 Ether (czyli w dniu zakupu około 2000 dolców).
— Wojtek Kardys (@WojtekKardys) January 6, 2022
Grubo. #NFT pic.twitter.com/JzIfRDIajp
Nadchodzi zalew „miśków”
Musimy jednak nastawić się na jedno: wielce prawdopodobne, że czeka nas zalew „miśków” w mediach społecznościowych. „Tak jak każda moda w Internecie, i tutaj zobaczymy mnóstwo różnych małpek, misiów, krokodyli czy żabek. To kwestia czasu” - podkreśla specjalista.
Składa się na to rosnąca popularność, promocja celebrytów i inne osoby o dużych zasięgach, chęć zyskania fame'u i wkupienia się do konkretnej społecznością, także - pod kątem biznesowym - niski próg wejścia na rynek.
1Scam - działanie polegające na wprowadzaniu odbiorców w błąd poprzez m.in. ukrywanie istotnych informacji na temat produktu, czy też podkreślanie pewnych jego cech w celu wywarcia wpływu na użytkownika.
Chcemy być także bliżej Państwa - czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać - zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.