Social media
Operacje wpływu to nie tylko Wschód. Mowa o potężnym graczu
Operacje wpływu to nie tylko Wschód – to powszechnie używane narzędzie cyfrowej polityki. Prozachodnia, promująca narracje związane z interesem politycznym USA kampania wpływu była realizowana przez pięć ostatnich lat z użyciem dziesiątek profili, grup i stron na Facebooku oraz ponad 150 kont na Twitterze.
O wykryciu dużej, realizowanej przez ostatnie pięć lat informacji operacyjnej promującej prozachodnie narracje, związane z interesem politycznym USA, poinformowali w swoim najnowszym raporcie naukowcy z ośrodka badawczego Stanford Internet Observatory Cyber Policy Center i eksperci z firmy Graphika, zajmującej się badaniem mediów społecznościowych.
„Uważamy, że aktywność ta odpowiada największej do tej pory prozachodniej operacji informacyjnej w mediach społecznościowych, którą na podstawie otwartych źródeł mieli szansę przeanalizować badacze" – napisali autorzy opracowania.
Operacje informacyjne to nie tylko Rosja
Badacze przeanalizowali dane, które otrzymali od dwóch dużych platform społecznościowych – Twittera i Mety (Facebook, Instagram). Obie te firmy w lipcu i sierpniu tego roku usunęły grupy kont, które naruszyły ich regulaminy korzystania z usług.
Czytaj też
W wyniku wewnętrznego śledztwa stwierdzono, że na Facebooku, Instagramie i Twitterze działała sieć powiązanych ze sobą kont, które były aktywne również na pięciu innych platformach społecznościowych. Profile wykorzystywały „zwodnicze taktyki" i ukrywały „serię realizowanych w ukryciu kampanii, które trwały prawie pięć lat". Jak wskazano, nie była to jedna, homogeniczna operacja.
Promowanie prozachodnich narracji na Wschodzie
Celem działań była promocja prozachodnich, zbieżnych z polityką USA narracji na Bliskim Wschodzie i w Azji Centralnej. W kampaniach w negatywnym świetle przedstawiano Rosję, Iran i Chiny, kładąc nacisk przede wszystkim na kwestie związane z państwem Władimira Putina – wynika z analizy.
Jak wskazują badacze, zarówno Meta, jak i Twitter nie uznały oficjalnie istnienia wskazanych przez nich operacji.
Twitter, opisując działania zaangażowanych w tę operację kont, wskazywał na „przypuszczalne kraje pochodzenia", którymi miały być USA i Wielka Brytania. Meta natomiast wskazała bezpośrednio na USA, nie podając jednak dalszych szczegółów.
Czytaj też
Badacze przypisali realizowane operacje informacyjne do obecnie prowadzonej przez amerykański rząd kampanii znanej jako Trans-Regionalna Inicjatywa Sieciowa (Trans-Regional Web Initiative), która opiera się na sieci propagandowych witryn internetowych zarządzanych przez amerykańskie wojsko. Ich celem jest promocja pozytywnego obrazu Stanów Zjednoczonych w innych krajach.
Z jakich metod korzystały prozachodnie operacje informacyjne?
W skrócie – z bardzo zbliżonych do tych, które znamy z opracowań tego rodzaju działań realizowanych przez innych aktorów.
Fałszywe profile i persony, zdjęcia profilowe generowane komputerowo przedstawiające nieistniejące osoby, podejrzane strony internetowe udające niezależne źródła informacji i kampanie hasztagowe, a także petycje online – to wszystko środki, które doskonale znamy z operacji informacyjnych, realizowanych m.in. przez Rosję lub Chiny.
Czytaj też
Badacze zauważają jednak, że operacje proamerykańskie nigdy nie wygenerowały tak dużego zaangażowania, jak te ze Wschodu.
„Przeważająca większość wpisów i tweetów, które analizowaliśmy, nie otrzymała więcej niż kilkanaście polubień lub podań dalej. Jedynie 19 proc. wszystkich profili biorących udział w operacji miało ponad tysiąc obserwujących" – napisano w raporcie z badania. „Dwa najczęściej obserwowane profile to konta, które otwarcie deklarowały związki z armią USA" – dodano.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected].
BadaczNetu
Straszne odkrycie. Pewnie z 90% wszystkich kont zajmuje się "operacjami wpływu". Internet to jedno wielkie narzędzie propagandy.
Adam S.
Najwyższa pora żeby Zachód zaczął się bronić w cyberprzestrzeni. Szkoda tylko że tak niemrawo.