Polityka i prawo
Jak walczyć z rosyjską propagandą? Kwestionować opinie, nawet jeśli pochodzą od autorytetów [KOMENTARZ]
Imperialistyczne idee Władimira Putina od dawna krążą w debacie publicznej - i niejednokrotnie wybrzmiewają pod postacią opinii wygłaszanych przez uznane autorytety, wypowiadające się na tematy polityczne i społeczne. W ten sposób świat ekspercki legitymizuje narracje Rosji, które przenikają do powszechnej świadomości jako równoprawne opinie.
Operacje informacyjne bazujące na aktywności opłacanych przez Kreml trolli internetowych zostały przez Zachód dostatecznie dobrze zmapowane, by traktować je jako nieustająco poważne, ale w miarę rozpoznane zagrożenie. Ich moc sprawcza jest ograniczona - po rozpoznaniu krążącej w sieci narracji dezinformacyjnej, jej siła rażenia gaśnie i trzeba pracować nad kolejną strategią.
Proputinowscy eksperci - gorsi niż trolle
Organiczne komentarze uwzględniające "rosyjski punkt widzenia" to znacznie poważniejszy problem. Eksperci amplifikujący prokremlowski przekaz i powielający narracje korzystne z punktu widzenia celów rosyjskiej polityki zagranicznej to zjawisko, z którym mamy do czynienia od dawna nie tylko w Europie, ale i w polskiej przestrzeni publicznej.
Czytaj też
Kwestionowanie członkostwa Polski w Unii Europejskiej (i politycznego znaczenia całej tej formacji), skuteczności NATO w sferze obronności czy konieczności współpracy z państwami sojuszniczymi to główne wątki tego rodzaju wypowiedzi w polskich mediach. Nie brakuje też postaw wychwalających strategiczny geniusz Władimira Putina i podkreślających dziejową rolę Rosji sowieckiej w walce z nazizmem, stawiających Sowietów w roli "wyzwolicieli", a nie - zgodnie z prawdą - kolejnych okupantów.
Krytyka polityki unijnej i decyzji NATO nie jest oczywiście pozbawiona gruntu - rzecz leży jednak w proporcjach i argumentacji, a czas, w którym Putin dokonał inwazji kinetycznej na Ukrainę w trwającej osiem lat wojnie, to nienajlepszy moment na tego rodzaju dywagacje.
Wojenna mitologia
Jednym z najpotężniejszych, kompletnie fałszywych mitów, które krążą w polskiej przestrzeni publicznej i nierzadko pojawiają się (od dawna, nie tylko po inwazji Putina) w wypowiedziach komentatorów, jest ten dotyczący tożsamości narodowej Ukrainy.
Według prokremlowskich narracji, współczesna Ukraina to państwo, które nie powstałoby bez udziału Rosji sowieckiej, z niej się wydzieliło i istnieje tylko w wyniku przyzwolenia Kremla.
Czytaj też
Ukraina to kraj z ponad tysiącletnią tradycją kulturową, z której wiele współdzieli z Rosją - przedstawianie państwowości ukraińskiej jako nowej, nieugruntowanej i nieosadzonej w realiach geopolitycznej jednak nie opiera się o prawdę, a o propagandę. Korzysta z niej chętnie nacjonalizm - zarówno rosyjski, jak i polski, odwracając do góry nogami argumentację i oskarżając Ukraińców o "faszyzm".
Jeśli faszyzmem jest dziś obrona własnej państwowości i prawa do życia, a nacjonalizmem, o który oskarżani są przez prokremlowski komentariat Ukraińcy - patriotyzm, to czym w takim razie był przełom roku 1989, dzięki któremu powstała wolna Polska? Warto zadać sobie i to pytanie, zanim powieli się w swoich wypowiedziach kolejną tezę lejącą wodę na młyn Putina.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany