Social media
Brak moderacji zagraża demokracji. Tak twierdzą badacze
Zwolnienia w największych platformach społecznościowych i rezygnacja z moderacji treści przez wiele z nich tworzy toksyczne środowisko, które zagraża demokracji - ocenia organizacja pozarządowa Free Press, zajmująca się monitorowaniem infosfery.
Organizacja Free Press zajmująca się monitorowaniem infosfery w poszukiwaniu zagrożeń dla wolności dostępu do informacji i dla demokracji ostrzega, że w perspektywie nadchodzacych w 2024 r. wyborów prezydenckich w USA, jak i innych krajach, brak moderacji treści oraz zwolnienia osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w wielu platformach społecznościowych stanowią duże zagrożenie.
Groźna przyszłość
Najnowsze badanie przeprowadzone przez tę organizację wskazuje, że wiele platform społecznościowych w ostatnim czasie zdecydowało się wycofać z restrykcyjnej moderacji treści. Pisaliśmy o tym na naszych łamach m.in. w kontekście rezygnacji Mety z blokowania reklam zawierających nieprawdziwe twierdzenia odnośnie minionych wyborów prezydenckich w USA, a także wcześniej - relacjonując zwolnienia na przejętej przez Elona Muska platformie X (wcześniej Twitter). W wyniku redukcji zatrudnienia, X utracił praktycznie cały dział moderacji i bezpieczeństwa platformy, a dezinformacja i mowa nienawiści w serwisie rozpowszechniane są na skalę masową.
Zdaniem Free Press, sytuacja taka przekłada się bezpośrednio na powstanie „toksycznego środowiska online”, które jest podatne na manipulację zagrażającą demokracji. Organizacja wskazała, że tylko w ub. roku platformy wycofały się z 17 ważnych polityk, które wpływały na obecność toksycznych treści. Zrobiły to m.in. Alphabet (spółka-matka Google’a i YouTube’a), a także Meta i X. W firmach łącznie zwolniono ponad 40 tys. osób, które wywierały swoją pracą aktywny wpływ na zdrowie infosfery cyfrowej tworzonej z ich udziałem.
Czytaj też
Fake newsy, mowa nienawiści, przemoc
Największym problemem - według Free Press - są fałszywe informacje, mowa nienawiści i przemoc. Zdaniem organizacji, w przyszłym roku sytuacja pod względem częstotliwości ich występowania jedynie się pogorszy - co wpłynie na jakość demokracji i może sprawić, że zacznie się ona przeradzać w chaos. Twierdzi tak prawniczka organizacji Nora Benavidez, cytowana przez dziennik „Guardian”. Jak wskazuje w rozmowie z gazetą, szefowie firm tacy jak Mark Zuckerberg czy Elon Musk postanowili zmaksymalizować własny zysk, a jednocześnie zminimalizować odpowiedzialność - i takie właśnie mogą być efekty tych działań.
Free Press podkreśla, że problematyczne jest przede wszystkim wycofanie się platform z polityk, które mogły chronić wybory i inne procesy demokratyczne. Wiele z nich zostało zaimplementowanych po atakach na Kapitol w Waszyngtonie z 6 stycznia 2021 r.
Czytaj też
Jaki będzie 2024 rok?
Na pewno trudny i burzliwy - szczególnie, jeśli platformy nie zdecydują się podjąć działań, które mogą trochę złagodzić zagrożenie manipulacjami w infosferze, w związku z wyborami.
Organizacja Free Press zaleca firmom kontrolującym największe sieci społecznościowe wdrożenie mechanizmów dla walki z dezinformacją, a częściej - ich przywrócenie. Powinno się to stać najpóźniej do końca lutego 2024 r. Dlaczego? Bo wdrażanie ich tuż przed wyborami to zdecydowanie za późno, by realnie mogły zadziałać. Zdaniem ekspertów, konieczne jest szybsze reagowanie.
Firmy muszą ponownie zainwestować w zespoły i kadry zajmujące się zaufaniem i bezpieczeństwem, popracować nad zasadami przejrzystości i informowania o podejmowanych działaniach, a politycy powinni skupić się na stworzeniu regulacji, które zmuszą firmy do minimalizacji gromadzonych danych i zakazu dyskryminacji algorytmicznej.
Serwis CyberDefence24.pl otrzymał tytuł #DigitalEUAmbassador (Ambasadora polityki cyfrowej UE). Jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na:*[email protected].*
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany