Reklama

Informację na ten temat podał Washington Post. Sprawa dotyczy pozwu, jaki Facebook złożył przeciwko Steve'ovi Vachaniemu, właścicielowi firmy Power Ventures. Przedsiębiorstwo utworzyło stronę Power.com, która pomaga użytkownikom agregować kontakty i wiadomości z różnych portali społecznościowych. Klienci korzystający z Power.com mogą upoważnić tę stronę do wchodzenia na swoje profile na Facebooku i pobierania informacji z konta, które później będą magazynowane na stronie firmy Power. Umożliwia to specjalne oprogramowanie przygotowane przez przedsiębiorstwo należące do Vachaniego. Użytkownicy portalu Power.com mogą również upoważnić stronę do wysyłania wiadomości na Facebook Messengerze do innych użytkowników FB w ich imieniu.

Takie rozwiązania nie spodobały się decydentom Facebooka. Prawnicy firmy Marka Zuckerberga wysłali list do Power Ventures z żądaniem natychmiastowego zaprzestania stosowania nagannych ich zdaniem praktyk. Steve Vachani zignorował to żądanie, pozostawiając administrowaną przez siebie stronę w niezmienionym kształcie. Facebook skierował sprawę do sądu. Wyrok nie był korzystny dla Power Ventures. Kilka dni temu sędziowie z amerykańskiego sądu apelacyjnego dla 9 okręgu ( U.S. Court of Appeals for the 9th Circuit) przyznali rację prawnikom Facebooka stwierdzając, że działalność firmy Vachaniego narusza Ustawa o nieautoryzowanym dostępie do urządzeń oraz o oszustwach i nadużyciach komputerowych. Sędziowie udowadniali, że Vachani musiał wiedzieć, że działa niezgodnie z intencją właścicieli serwerów (w tym wypadku – Facebooka), bo otrzymał od firmy wezwanie do zaprzestania praktyk.

Obrońcy praw obywateli w sieci zwracają jednak uwagę na ciekawe konsekwencje tego wyroku. Oznacza on bowiem, że właścicielami haseł do kont na Facebooku nie są użytkownicy, a sam Facebook. Logiczne konsekwencje wyroku są bowiem takie, że jeżeli użytkownik udostępni komukolwiek swoje hasło i zezwoli na korzystanie z konta bez wiedzy i zgody Facebooka, popełnia przestępstwo. Aktywiści dowodzą, że to właśnie było w praktyce działaniem firmy Power.com, która wykorzystywała informacje z konta na Facebooku za zgodą użytkowników. Według amerykańskiego sądu to nie użytkownicy są jednak właścicielami treści, które zapisują. Jest nim firma udostępniająca im medium społecznościowe, czyli Facebook. Taka interpretacja jest kompromitująca dla Ustawa o nieautoryzowanym dostępie do urządzeń, dlatego pojawiają się głosy o konieczności zmiany źle skonstruowanego prawa. 

Czytaj też: Facebook przegrał sprawę o przechowywanie danych biometrycznych

 

Reklama
Reklama

Komentarze