Reklama

Polityka i prawo

Władze Facebooka mogły wiedzieć o Cambridge Analytica znacznie wcześniej, niż twierdzą

Fot. Book Catalog/flickr
Fot. Book Catalog/flickr

Jak wynika z akt procesowych, do których udało się dotrzeć serwisowi Cnet, Facebook mógł wiedzieć o sprawie Cambridge Analytica na wiele miesięcy przed nagłośnieniem nieuprawnionego przekazywania tej firmie informacji oraz danych użytkowników przez giganta mediów społecznościowych. 

Serwis w swoich piątkowych doniesieniach powołuje się na opinię prokuratora generalnego stanu Waszyngton, który chce upublicznienia dokumentów z zapisami rozmów pracowników koncernu na temat tej sprawy. Facebook argumentuje, że ich treść powinna pozostać tajna ze względu na poufne informacje dotyczące tajemnic handlowych i złożył odpowiedni wniosek w tej sprawie do stanowego sądu.

Dokumenty, o których mowa, to "korespondencja elektroniczna pomiędzy pracownikami Facebooka, której przedmiotem jest naruszanie przez Cambridge Analytica i inne podmioty regulaminu platformy" - twierdzi prokurator. "Treść korespondencji wskazuje, że Facebook wiedział o nieprawidłowościach w pozyskiwaniu danych przez Cambridge Analytica wiele miesięcy przed ujawnieniem tej sprawy przez media" - czytamy w treści opinii.

Zdaniem serwisu Cnet opinia prokuratora skłania do pytań o to, kiedy Facebook dowiedział się o nieuprawnionym uzyskaniu przez firmę analityczną z Wielkiej Brytanii dostępu do danych 87 mln użytkowników serwisu społecznościowego. Ujawnienie informacji na ten temat wzbudziło u światowej opinii publicznej wiele pytań co do tego, czy koncernowi Marka Zuckerberga można zaufać, gdy mowa o ochronie danych osobowych dwóch miliardów użytkowników jego usług - przypomina Cnet.

W grudniu ubiegłego roku prokurator generalny stanu Waszyngtonu wszczął przeciwko Facebookowi dochodzenie w związku ze sprawą CA. Oskarżył koncern o "brak należytego nadzoru (nad danymi) i mylące ustawienia prywatności", które umożliwiły firmie uzyskanie dostępu do danych osobowych użytkowników platformy bez ich wiedzy i zgody.

Firma Cambridge Analytica pozyskała dane dzięki aplikacji quizowej o tematyce psychologicznej stworzonej przez związanego z Uniwersytetem w Cambridge badacza Aleksandra Kogana. Aplikacja ta była opisywana na Facebooku jako "program badawczy używany przez psychologów".

Wcześniej w ubiegłym roku, podczas kwietniowego wysłuchania przed Kongresem USA prezes Facebooka Mark Zuckerberg zeznał, że firma dowiedziała się o sprawie Cambridge Analytica dzięki doniesieniom gazety "The Guardian" w 2015 roku. Tymczasem dokumenty, których sprawę podniósł prokurator generalny stanu Waszyngton sugerują, że co najmniej jeden pracownik Facebooka wiedział o działaniach brytyjskiej firmy wcześniej.

Facebook utrzymuje, że nie wiedział o przekazywaniu danych firmie CA aż do grudnia 2015 r. Komentując doniesienia Cnetu koncern stwierdził, że "chodzi o dwie różne sprawy. We wrześniu 2015 r. pracownicy słyszeli spekulacje na temat pozyskiwania danych przez Cambridge Analytica, co niestety jest zjawiskiem powszechnym wśród usług internetowych. W grudniu 2015 r. po raz pierwszy z mediów dowiedzieliśmy się natomiast o tym, że Kogan sprzedał dane firmie Cambridge Analytica i podjęliśmy stosowne działania" - oświadczył rzecznik Facebooka.

Cnet przypomina, że w listopadzie ubiegłego roku gazeta "New York Times" poinformowała, że zarówno Mark Zuckerberg jak i jego zastępczyni Sheryl Sanberg zignorowali "znaki ostrzegawcze" dotyczące skandalu związanego z nieuprawnionym wykorzystaniem danych przez brytyjską firmę do celów kampanii politycznych, m.in. kampanii Donalda Trumpa.

SZP/PAP

Reklama

Haertle: Każdego da się zhakować

Materiał sponsorowany

Komentarze

    Reklama