Polityka i prawo
WHO potwierdza doniesienia o cyberataku
Światowa Organizacja Zdrowia potwierdziła, że padła ofiarą cyberataku, w wyniku którego do Internetu wyciekły tysiące e-maili oraz haseł jej pracowników. Jak informuje WHO, liczba incydentów wymierzonych w organizację znacząco wzrosła w trakcie pandemii koronawirusa.
O przeprowadzenie ataku na WHO podejrzewane są grupy neonazistowskie działające w Internecie, które zamieściły wykradzione dane pracowników organizacji na forach internetowych takich jak 4chan, a także na platformach Pastebin i Twitter.
Cyberatak i publikacja wykradzionych przez sprawców danych to jednak tylko ostatnie posunięcie w trwającej wiele miesięcy kampanii nękania pracowników organizacji - pisze serwis Infosecurity Magazine. Jak podaje, podobny los dotknął również pracowników centrów kontroli i zapobiegania chorobom w USA, a także zatrudnionych w Banku Światowym, Fundacji Gates współzałożyciela Microsoftu Billa Gatesa i jego żony, oraz Narodowych Instytutach Zdrowia.
WHO potwierdziło, że loginy wykradzione przez cyberprzestępców są aktywne. Organizacja podkreśliła jednak, że hasła, do których zyskali oni dostęp, są stare i nie stwarzają zagrożenia dla cyberbezpieczeństwa. Cyberatak w ograniczonym stopniu dotknął "starszą sieć zewnętrzną", którą wykorzystują zarówno obecni, jak i emerytowani pracownicy i współpracownicy organizacji - poinformowało WHO.
Obecnie organizacja prowadzi prace na rzecz podniesienia cyberbezpieczeństwa, a jednocześnie donosi o wzroście liczby cyberataków nie tylko na swoich pracowników, ale też na osoby postronne. Hakerzy wykorzystują w nich nazwę oraz identyfikację wizualną WHO, podszywając się pod tę organizację w próbach wyłudzania danych.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany