Polityka i prawo
Sygnalistka: decyzje Facebooka nie opierają się o dobro publiczne, ale o zaangażowanie użytkowników
Podczas wysłuchania sygnalistki Frances Haugen przed amerykańskim Kongresem omawiano m.in. wewnętrzne dokumenty Facebooka, z których wynika, że produkty cyfrowe tej firmy mają negatywne skutki dla zdrowia psychicznego najmłodszych użytkowników, a także psują demokrację. Czy zeznania byłej pracownicy koncernu przyczynią się wzmocnienia regulacji sektora Big Tech?
Dziennik „Wall Street Journal” ocenia, że zeznania, które Haugen złożyła przed Kongresem, istotnie mogą się do tego przyczynić. To właśnie zgromadzone przez nią materiały stały się podstawą dla serii artykułów gazety – „The Facebook Files”, w których nowojorski dziennik opisał szereg uchybień koncernu w kwestiach takich, jak np. bierność wobec informacji o szkodliwości Instagrama dla nastolatków oraz istnienie listy uprzywilejowanych osób, których nie dotyczą zasady moderacji treści na platformie.
„W Facebooku nieustannie dochodzi do konfliktów pomiędzy jego własnym zyskiem i naszym bezpieczeństwem. Koncern rozwiązuje je patrząc na swoje profity” – oceniła Haugen. „Tak długo, jak Facebook działa w cieniu, ukrywa swoje badania przed opinią publiczną, nie może być pociągnięty do odpowiedzialności. Dopóki nie zmienią się warunki gry, nie zmieni się również Facebook” – dodała podczas swojego wysłuchania w Senacie.
Decyzje Marka Zuckerberga nie podlegają nadzorowi
Według Haugen, decyzje prezesa Facebooka Marka Zuckerberga nie podlegają żadnemu nadzorowi. „Zuckerberg odpowiada sam za siebie” – podkreśliła cytowana przez „WSJ” sygnalistka.
Jej zdaniem, prezes koncernu podejmuje decyzje w oparciu o analizę ich przełożenia na zaangażowanie użytkowników platformy, nie bierze natomiast pod uwagę możliwych negatywnych skutków dla dobra publicznego. „Mark zbudował organizację, która opiera się na danych i metrykach” – powiedziała. „To one dyktują decyzje. Niestety, to również jest pewien wybór” – dodała.
Czy Zuckerberg stawi się przed Kongresem?
Demokratyczny senator Richard Blumenthal, wcześniej żywo zaangażowany w kwestie dotyczące Big Techów, wezwał szefa Facebooka do stawienia się przed Kongresem i złożenia zeznań w sprawie zaniedbań firmy. Według niego koncern jest „moralnym bankrutem”.
Facebook ustosunkował się do wezwania Blumenthala wyjaśniając, że jego menedżerowie zeznawali przed Kongresem łącznie 30 razy. Firma stwierdziła, że podjęła wiele działań ochronnych względem użytkowników, niejednokrotnie mając świadomość, że będą negatywnie oddziaływały na możliwość generowania zysków.
„Zainwestowaliśmy dużo w ludzi i technologię, aby zapewnić bezpieczeństwo na naszej platformie. Z walki z dezinformacją i dostarczania wiarygodnych wiadomości uczyniliśmy nasz priorytet” – oświadczył koncern, komentując sprawę. „Jeśli istniałyby jakiekolwiek badania pozwalające znaleźć proste rozwiązanie na te kompleksowe wyzwania, to branża technologiczna, rządy i społeczeństwo już dawno by je wdrożyły” – napisał Facebook w swoim oświadczeniu.
Facebook podał również w wątpliwość wiedzę Frances Haugen na temat spraw, które omawiano podczas jej wysłuchania w Senacie. Według firmy była ona pracownicą niskiego szczebla, która nie uczestniczyła w procesach decyzyjnych razem z kadrą zarządzającą Facebooka.
Czy wysłuchanie Haugen przyczyni się do powstania nowych regulacji?
„Zgadzamy się w jednym: to właściwy czas, by stworzyć standardy regulacyjne dla internetu” – stwierdził koncern Marka Zuckerberga. „Zamiast oczekiwać od firm, że będą podejmowały decyzje społeczne leżące w gestii polityków, Kongres powinien wziąć sprawy w swoje ręce” – dodała firma.
Politycy obu stron amerykańskiej sceny politycznej po wysłuchaniu sygnalistki wezwali do wzmocnienia regulacji internetu, w szczególności – w kwestii prywatności użytkowników oraz zapewnienia konkurencyjności na rynku usług cyfrowych, a także wdrożenia specjalnych mechanizmów ochrony dla dzieci i najmłodszych użytkowników.
Jak podaje „WSJ”, w Senacie wybrzmiały również głosy wzywające do tego, by wzmocnić regulacje gwarantujące możliwość pociągnięcia wielkich firm technologicznych do odpowiedzialności za swoje produkty, a także otwierające pole dla większej przejrzystości w kwestiach takich, jak wykorzystanie danych osobowych użytkowników i budowa algorytmów wpływających na doświadczenie korzystania z usług cyfrowych.
Facebook zapowiedział, że dalej planuje prowadzić wewnętrzne badania na temat skutków swojej działalności, a obecnie stara się utorować drogę, by ich wyniki mogły być udostępnione do wglądu stronom trzecim.
Zdaniem Haugen, kryzys wywołany przez Facebooka jest na tyle poważny, że wymaga wyjścia poza obecnie istniejące ramy regulacyjne, a „niewielkie zmiany w starych regulacjach ochrony prywatności nie będą wystarczające”.
Jej zdaniem dobrym punktem wyjścia do dalszej pracy byłoby zapewnienie przez Facebooka pełnego, niezależnego dostępu do danych platformy dla badaczy, który jednak nie będzie przez koncern kontrolowany.
Facebook jako ryzyko dla bezpieczeństwa narodowego
„Wall Street Journal” odnotowuje, że podczas wtorkowego wysłuchania Haugen w Senacie mówiła również o zagrożeniu dla bezpieczeństwa narodowego, jakie wiąże się z obecnym kształtem działalności Facebooka.
Wskazała m.in. na działalność obcych wywiadów na platformie, posługując się przykładem Chin i inwigilacji ujgurskiej mniejszości muzułmańskiej, którą ChRL ma prowadzić z wykorzystaniem platformy Zuckerberga.
Do zarzutów sygnalistki odniósł się na Twitterze dyrektor Facebooka ds. polityki bezpieczeństwa Nathaniel Gleicher, który stwierdził, że jednym z powodów, dla których opinia publiczna zdaje sobie sprawę z zagrożeń niesionych przez działalność Chin, Iranu i innych państw, jest to, że Facebook informował o tym publicznie, np. przy okazji demaskowania siatek zaangażowanych w operacje informacyjne. „Wiemy, że adwersarze będą korzystali z każdej platformy publicznej. Najważniejsze jest, żebyśmy wszyscy traktowali te zagrożenia poważnie i im przeciwdziałali” – napisał Gleicher.
Kim jest Frances Haugen?
Do kwietnia tego roku pracowała jako managerka ds. produktu w Facebooku. Firma zatrudniła ją dwa lata temu, aby pomogła Facebookowi w walce z walką z procederem wykorzystywania platformy do manipulacji przedwyborczej.
Haugen skorzystała z prawa federalnego gwarantującego ochronę sygnalistom i złożyła stosowne dokumenty do Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, informując o nieprawidłowościach w Facebooku. Jak deklaruje, w sprawach poruszonych przez siebie problemów współpracować będzie nie tylko z organami amerykańskimi, ale także europejskimi, o ile te wykażą takie zainteresowanie.
W poniedziałek Haugen ujawniła swoją tożsamość w wywiadzie telewizyjnym dla stacji CBS, gdzie opowiedziała m.in. o dokumentach dowodzących, że firma zdawała sobie od długiego czasu sprawę z negatywnego oddziaływania na społeczeństwo, jednakże zamiast ochrony użytkowników wybierała własny zysk.
Chcemy być także bliżej Państwa – czytelników. Dlatego, jeśli są sprawy, które Was nurtują; pytania, na które nie znacie odpowiedzi; tematy, o których trzeba napisać – zapraszamy do kontaktu. Piszcie do nas na: [email protected]. Przyszłość przynosi zmiany. Wprowadzamy je pod hasłem #CyberIsFuture.
Haertle: Każdego da się zhakować
Materiał sponsorowany